Balcer: Rosja nie zastąpi Turcji Unii Europejskiej (ROZMOWA)

17 sierpnia 2016, 07:30 Energetyka

ROZMOWA 

– Turcja może przedstawiać Rosję jako pewną alternatywę. Jeżeli zestawimy Rosję z Unią Europejską to widać, że nią nie jest. Handel  turecko-unijny wzrósł, a w szczególności eksport turecki. To jest paradoks, że pod względem politycznym Turcja zwraca się ku Wschodowi, a gospodarczo w stronę Zachodu – mówił w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl, Adam Balcer, szef Projektu Eurazja w WiseEuropa.

Źródło: Kancelaria Prezydenta Rosji

BiznesAlert.pl: Czy spotkanie w Petersburgu przywódców Turcji i Rosji stanowi potwierdzenie tezy o tym, że możemy mówić o strategicznym partnerstwie między tymi krajami?

Adam Balcer: Nie przesadzałbym ze stwierdzeniem, że mamy do czynienia ze strategicznym partnerstwem. Nawet sam Władimir Putin powiedział, że do prawdziwego ocieplenia stosunków potrzeba czasu. Można powiedzieć, że ten czas musi zaleczyć rany. Mówił, że we wzajemnych relacjach były różne okresy. Przypomnijmy, że rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow mówił o tym, że można budować strategiczne partnerstwo, ale Turcja musi zmienić swoją politykę w Syrii. Erdogan może nazywać Putina przyjacielem, ale z drugiej strony powiedział, że istnieje istotna różnica stanowisk w sprawie Syrii. Widać było jak się cieszy z sukcesów opozycji walczącej z Assadem w Aleppo, której Turcja jest jednym z najważniejszych sojuszników. Wiadomo, że w tym samym czasie Assad ma bardzo duże wsparcie ze strony rosyjskiego lotnictwa i artylerii. Im Turcja będzie bardziej autorytarna, to pod względem ustrojowym będzie zbliżała się do Rosji, a oddalała od Zachodu. Będzie potrzebowała Rosji do tego aby lewarować się wobec Zachodu i wzmacniać swoją pozycję. Z drugiej strony Rosja będzie wykorzystywała divide et imperia wobec Zachodu i rozgrywać Turcję względem innych państw członkowskich NATO czy Unii Europejskiej.

Część z tego co mówią rosyjscy i tureccy politycy jest myśleniem życzeniowym i tworzeniem wirtualnej rzeczywistości. Mowa jest o tym, że wspomniana współpraca ma mieć charakter ekonomiczny. Obydwie strony zapowiedziały, że wznowią rozmowy w kwestii Turkish Stream, przy czym Rosja zapowiedziała, że nie ma mowy o dyskusji nad ceną gazu, co z kolei jest ważne dla Ankary. Pytanie ile paliwa będzie przesyłane? Czy gazociąg będzie miał jedną czy dwie nitki?

Turcji chodzi o to, że oprócz tego, iż jedna nitka może być czymś na wzór Nord Stream, gaz zamiast płynąć np. przez Bałkany będzie transportowany pod dnie Morza Czarnego. Wobec czego nie musi to oznaczać zwiększenia i tak wysokiego uzależnienia gazowego od Rosji, choć i tak w ostatnim czasie ono zmalało. 20 lat temu było to blisko 100 procent. W zeszłym roku było 55 procent, a teraz jest jeszcze mniej. W tym roku po raz pierwszy w historii uzależnienie Ankary od dostaw rosyjskiego surowca spadło poniżej 50 procent.

Dla Turcji jest również korzystne to, aby powstała druga nitka Turkish Stream, by móc zarabiać na tranzycie paliwa do Unii Europejskiej. Pytanie jak to przełoży się na relacje Rosji z UE? Jak zareaguje Komisja Europejska?

Pozostaje jeszcze kwestia elektrowni jądrowej Akkuyu. Pomimo, że jest podpisana umowa, jej budowa nie ruszyła. Cały czas notuje opóźnienia. Diabeł tkwi w szczegółach.  To jest wielka inwestycja warta co najmniej 22 mld USD. Pytanie czy Rosja zaangażowana w inne duże projekty będzie miała pieniądze na stałe finansowanie tej inwestycji. Jeżeli Erdogan mówi, że wracamy do celu 100 mld dolarów w wymianie handlowej, to przypomnijmy, że przez pierwsze dwa kwartały tego roku spadła ona do 8,5 mld dolarów. Ten cel nie będzie łatwy do zrealizowania. Tutaj dochodzimy do bardzo istotnej kwestii. Turcja może przedstawiać Rosję jako pewną alternatywę. Jeżeli zestawimy Rosję z Unią Europejską to widać, że nią nie jest. Handel  turecko-unijny wzrósł, a w szczególności eksport turecki. To jest paradoks, że pod względem politycznym Turcja zwraca się ku Wschodowi, a gospodarczo w stronę Zachodu. W zeszłym roku, kiedy jeszcze nie obowiązywały nałożone na Turcję rosyjskie sankcje,  to turecki eksport do Rosji był blisko 20-krotnie niższy od tego do Unii Europejskiej. O jakiej alternatywie wiec może być mowa? W tym roku jest jeszcze większa przepaść i wolumen ten jest prawie 50-krotnie niższy.

Pojawiają się pytania o strategiczne kalkulacje. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne, inwestycje w portfolio, dochody z turystyki. Oczywiście kiedyś z Rosji przyjeżdżało bardzo dużo turystów, ale pięciokrotnie mniej niż z Zachodu. Więc we wszystkich wymiarach, technologiach, wymianach studenckich, naukowych nie ma alternatywy dla UE i Stanów Zjednoczonych. Teraz jest pytanie o to, czy turecki prezydent nie przeszarżuje, nie przelicytuje szczególnie w swoich groźbach i szantażach pod adresem Zachodu. Oczywiście stara się stwarzać obraz, w którym Rosję przedstawia jako alternatywę. Ze swojej strony też musimy uważać, bo Erdogan może popełnić błąd, co może zostać wykorzystane przez Rosję. Też nie należy w pełni wierzyć we wszystkie wypowiedzi. Jeżeli doradca ds. zagranicznych tureckiego prezydenta mówi, że zestrzelenie rosyjskiego samolotu to był incydent w relacjach między Turcją a Rosją, które od wieków są przyjazne, to mamy do czynienia z kreowaniem alternatywnej rzeczywistości. Od końca XVII wieku do początku XX wieku obydwa państwa stoczyły między sobą 11 wojen, które łącznie trwały 50 lat i doprowadziły do upadku Imperium Osmańskiego, o którym Erdogan myśli z wielką nostalgią.

8 sierpnia w Baku doszło do spotkania Władimira Putina z prezydentami Iranu oraz Azerbejdżanu. Co dla regionu oznacza współpraca Rosji w ramach trójkąta Iran-Azerbejdżan-Turcja?

Rosja stara się wiązać Turcję. Moskwa mówiła kiedyś o „Wielkiej Europie”, teraz mówi o „Wielkiej Eurazji”. Rosja ma być „młodszym bratem Chin”, który akceptuje ich dominację w Eurazji. W zamian jednak chce mieć swoją strefę wpływów i swoich „młodszych braci”, którymi mają być Turcja i Iran. Stąd też w trakcie konferencji po wspomnianym spotkaniu padły słowa o tym, że Rosja i Iran chcą pomóc Erdoganowi, aby podejmował właściwe i korzystne dla niego decyzje w sprawie Bliskiego Wschodu.

Dla Rosji może być to bardzo korzystne i może spowodować osłabienie i izolację Turcji w regionie. Im Ankarze będzie bliżej do Iranu, tym gorsze będzie miała relacje z krajami Zatoki Perskiej, a zwłaszcza z Arabią Saudyjską oraz Izraelem, który współpracuje z Rijadem, aby powstrzymać Teheran. Scenariusz jest dla Rosji korzystny, bo przedstawia ją jako kraj, który współorganizuje porządek euroazjatycki. Przed próbą przewrotu w Turcji była przygotowana wizyta Aleksandra Dugina, który jest teoretykiem euroazjatyzmu oraz doradcą Putina. W jej trakcie w wygłoszonym przemówieniu stwierdził, że Rosja oraz Turcja są bardzo do siebie podobne, że nie są ani Europą ani Azją, proponując aby Ankara przystąpiła do Unii Euroazjatyckiej. Z punktu widzenia gospodarki jest to mrzonka.

Pojawiają się opinie sugerujące, że Turcja może okazać się naiwna i uwierzyć w to, że Rosja jest przyjacielem Ankary.

Władimir Putin jest znacznie bardziej wytrawnym graczem niż Erdogan, który może się przelicytować i przeszacować swoją pozycję. Może zostać ograny i wykorzystany, np. poprzez podpisanie niekorzystnych umów, podjęcie niewłaściwych dla Turcji decyzji a korzystnych dla Rosji. Istnieje takie zagrożenie, które jest także związane z tym, że Moskwa w tych relacjach jest o wiele silniejsza. Chociaż Erdogan przykręca śrubę to pamiętajmy, że walczy z Państwem Islamskim, z Kurdami. W ciągu roku w walkach z Kurdami zginęło blisko 2000 ludzi. Ponadto w pierwszej połowie roku w największych miastach Turcji doszło do 8 zamachów terrorystycznych, co pokazuje wewnętrzną słabość tego kraju. Co więcej Moskwa ma znacznie większy potencjał niż Ankara. Kiedy Erdogan mówi, że spotykają się przywódcy dwóch potężnych państw, to stara się podciągnąć na Rosji, ale wszyscy wiedzą o tym, iż nie jest to ta sama potęga.

Rozmawiał Piotr Stępiński