icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Piekarski: Jak Polska zareagowałaby na sabotaż Baltic Pipe? (ROZMOWA)

– Przez lata nie zrobiliśmy wiele w zakresie ochrony morskiej infrastruktury i dostaw surowców energetycznych. Zapóźnień w tym zakresie nie da się zniwelować w krótkim czasie. Trzeba sobie zadać pytanie jak byśmy zareagowali, gdyby doszło do sabotażu na gazociągu Baltic Pipe? – mówi dr Michał Piekarski z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego w rozmowie z BiznesAlert.pl. 

BiznesAlert.pl: Polska od lat uzależnia się energetycznie od Bałtyku. Ropa, gaz, ostatnio węgiel to wszystko płynie do nas już przez morze. Jak w Pana opinii jest przygotowana do ochrony dostaw surowców energetycznych?

Dr Michał Piekarski: Jesteśmy bardzo słabo przygotowani. Obecny potencjał sił morskich jest niewielki. Straż Graniczna posiada zdolności w zakresie monitorowania sytuacji na powierzchni morza ale jej flotę stanowią głównie niewielkie jednostki, typowe dla zadań granicznych (policyjnych) czasu pokoju.  Okrętów bojowych posiadamy osiem – według stanów formalnych. Ale mają one skrajnie zróżnicowany potencjał gdy mowa o możliwościach ich użycia, nie wspominając o stanie technicznym. Przykładowo, do zadań eskortowych możemy użyć dwóch fregat i dwóch korwet – z czego tylko trzy mogą wykrywać i zwalczać cele pod wodą, a możliwości w zakresie obrony przeciwlotniczej obecnie są symboliczne. Okręty rakietowe typu Orkan służą do zadań ofensywnych jako nosiciele rakiet przeciwokrętowych, zaś stan techniczny jedynego okrętu podwodnego jest dyskusyjny. Mamy obecnie wyraźny potencjał w zakresie sił obrony przeciwminowej, z uwagi na wchodzące do służby niszczyciele min typu Kormoran i liczne małe trałowce oraz doświadczone w działaniach na Bałtyku lotnictwo morskie, mamy komponent wojsk specjalnych i inne elementy (w tym okręty rozpoznawcze) ale ten system nie jest kompletny ale nie jest zrównoważony jeśli chodzi o ilość i jakość posiadanych środków:  Mamy wchodzący do linii świetne niszczyciele min ale przestarzałe fregaty.  Do tego trzeba dodać kwestie prawne, które mogą ograniczać szybkość reakcji i zakres użytych środków.

Od ośmiu miesięcy trwa rosyjska inwazja na Ukrainę. Jest to głównie wojna lądowa, ale ma również elementy (nawet dość spektakularne) morskie. Czy można porównać przygotowanie Ukrainy do wojny i obecny stan polskich sił morskich?

Ukraina nie zdążyła odbudować swoich sił morskich przed wybuchem konfliktu, choć warto zauważyć że nie rezygnuje z tych wysiłków i prędzej czy później otrzyma korwety zamówione w Turcji oraz okręty rakietowe z Wielkiej Brytanii. Udało się jej skutecznie wykorzystać ten potencjał który istniał i wsparcie z zagranicy a więc brzegowe siły rakietowe i morskie elementy wojsk specjalnych. W razie wojny bylibyśmy więc w podobnej sytuacji, choć po naszej stronie byłby widoczny lepszy ilościowo i jakościowo potencjał w postaci Morskiej Jednostki Rakietowej a sił okrętowych (choćby przeciwminowych) moglibyśmy używać pod osłoną sojuszniczych fregat. Łatwiejsza byłaby także współpraca sojusznicza – z racji naszego członkostwa w NATO.

Jak najlepiej chronić morskie transporty z towarami i surowcami do Polski? Jaką rolę w tym ma Marynarka Wojenna?

Bezpieczeństwo morskie jest systemem, w którym mamy elementy stricte cywilne :administrację morską i jej środki, Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa, porty, oraz policyjny (graniczny) komponent czyli Morski Oddział Straży Granicznej i wreszcie wojsko. Przy czym co ważne, należy patrzeć nie przez pryzmat formalnego podporządkowania ale zdolności: do wykrywania zagrożeń i reagowania na nie. Pierwszym etapem jest budowanie świadomości sytuacyjnej i to zapewnia zarówno administracja morska (poprzez Krajowy System bezpieczeństwa Morskiego), Straż Graniczna i Marynarka Wojenna. Mówiąc prościej: brzegowe posterunki obserwacyjne z radarami i kamerami, samoloty patrolowe czy jednostki pływające  które mogą wykryć potencjalne zagrożenia. Widząc podejrzaną jednostkę można wykorzystać zasoby Straży Granicznej: dowódca jednostki pływającej SG ma prawo zatrzymać jednostkę do kontroli – także w wyłącznej strefie ekonomicznej oraz użyć uzbrojenia…i tu zaczyna się problem. Jednostki SG  są uzbrojone tylko w karabiny maszynowe i to też nie na stałe – Bałtyk to było spokojne morze. Nie da się tak łatwo zatrzymać jednostki używanej do działań terrorystycznych i dywersyjnych (w tym podwodnej lub częściowo zanurzonej) – zdolności Marynarki Wojennej są tu większe. Należy więc założyć, że w ochronę transportów muszą być od razu włączone wszystkie komponenty systemu bezpieczeństwa morskiego państwa, a więc w razie kryzysu kierować od razu siły morskie do osłony transportów i portów, wspierając organy cywilne, tak aby można było potencjalne zagrożenie szybko rozpoznać i wyeliminować. Pojawia się tu jednak luka prawna: przepisy ustawy o Straży Granicznej pozwalają na użycie wojska…w zasięgu terytorialnym przejścia granicznego i strefy nadgranicznej a przepisy ustawy o ochronie żeglugi i portów pisano lata temu, gdy bano się nie zagrożeń hybrydowych ale terrorystów i dotyczą tylko „morskiego renegade” a więc ataku z użyciem przejętej przez terrorystów jednostki.

Ostatnio tematem numer jeden jest sabotaż gazociągów Nord Stream. Jak możemy chronić własną infrastrukturę krytyczną na morzu przed ewentualnymi aktami sabotażu?

W tym przypadku podstawą jest także świadomość sytuacyjna. I w przypadku takiej infrastruktury jeszcze większe znaczenie ma Marynarka Wojenna która posiada i będzie posiadać środki do monitorowania sytuacji pod wodą: od jednostek hydrograficznych, poprzez siły obrony przeciwminowej po zwalczania okrętów podwodnych. Po prostu – tak jak mamy na lądzie założone kamery monitoringu i patrole policyjne, tak samo te wszystkie instalacje: gazociąg, kable różnych typów, otoczenie platform czy farm wiertniczych należy regularnie monitorować – a środki ku temu mają głównie siły zbrojne i doświadczenie  w ich używaniu. Tymi kamerami i patrolami mogą być sensory – także sonary rozmieszczone na dnie (kiedyś mieliśmy już taką instalację), jednostki pływające (także bezzałogowe) oraz lotnictwo. Można oczywiście rozbudować te zdolności gdzieś indziej – ale jest to kosztowne i może prowadzić do dublowania wysiłków. Faza reakcji jest także ważna – musimy mieć możliwość aby zneutralizować bezpośrednie zagrożenie ale także zdobyć dowody pozwalające na wykrycie sprawców takiego zagrożenia. jeśli ktoś próbował zaatakować np. podwodnym bezzałogowcem gazociąg czy platformę wiertniczą – to skądś ten pojazd został wypuszczony, ktoś go kontrolował i ktoś pozostawał w pobliżu by ocenić skutki ataku a więc można złapać sprawców za rękę, zwłaszcza że państwo które może naszą infrastrukturę zaatakować, będzie stosować dezinformację różnego rodzaju. Widzimy to teraz w przypadku NS1 i NS2: gdyby udało się od razu mieć solidne dowody odnośnie sprawców, sytuacja międzynarodowa była by nieco inna.

Kontynuując kwestie prawne: co się stanie jeśli w naszej strefie ekonomicznej zauważymy podejrzanie zachowującą się jednostkę („badawczą”) , wyślemy tam załogowy lub bezzałogowy samolot Straży Granicznej czy BLWM i okaże się że przyłapaliśmy na gorącym uczynku dywersantów a ci okazali sie uzbrojeni i ostrzelali ten samolot? Jakie przepisy mają wówczas zastosowanie i jakich środków legalnie można – w czasie innym niż otwarta wojna użyć? Co potem? Musimy więc pamiętać nie tylko o naszych zasobach – okrętach, samolotach, dronach i ludziach którzy je obsługują, ale także o tym aby można było jak najskuteczniej ich użyć.

Mówi się, że Bałtyk to morze NATO, zwłaszcza w kontekście wejścia Szwecji i Finlandii w struktury. Czy zatem Polska nadal powinna inwestować w ten rodzaj sił zbrojnych?

Zdecydowanie tak. Sytuacja Rosji pogorszy się znacząco – ale przede wszystkim podczas konwencjonalnej wojny. To co nam zagraża to jest to co widzimy już teraz. Rosja nie może sobie pozwolić na otwartą, konwencjonalną wojnę z NATO, więc prawdopodobnie przez następne lata będzie stosować rozmaite narzędzia hybrydowe, także wobec nas i na morzu. Ponadto, nikt nie zdejmie z nas obowiązku ochrony własnej wyłącznej strefy ekonomicznej i naszych interesów. Ponadto siły morskie Szwecji i Finlandii mają szczególny charakter: to były floty państw oficjalnie neutralnych, szykujące się do ochrony własnych wybrzeży i dopiero teraz trwają prace nad modernizacją ich sił morskich, wobec czego także aspekty techniczne odgrywają ważną rolę. Co więcej, kryzysy mogą wystąpić także na północ czy zachód od nas – i wówczas sojusznicy będą musieli zająć się ochroną swoich obszarów i swojej infrastruktury. Wobec tego, jeśli chcemy chronić własne interesy na morzu, musimy mieć swoje własne narzędzia w tym zwłaszcza siły morskie.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Marszałkowski: Sabotaż na Bałtyku, czyli jak fikcja stała się rzeczywistością

– Przez lata nie zrobiliśmy wiele w zakresie ochrony morskiej infrastruktury i dostaw surowców energetycznych. Zapóźnień w tym zakresie nie da się zniwelować w krótkim czasie. Trzeba sobie zadać pytanie jak byśmy zareagowali, gdyby doszło do sabotażu na gazociągu Baltic Pipe? – mówi dr Michał Piekarski z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego w rozmowie z BiznesAlert.pl. 

BiznesAlert.pl: Polska od lat uzależnia się energetycznie od Bałtyku. Ropa, gaz, ostatnio węgiel to wszystko płynie do nas już przez morze. Jak w Pana opinii jest przygotowana do ochrony dostaw surowców energetycznych?

Dr Michał Piekarski: Jesteśmy bardzo słabo przygotowani. Obecny potencjał sił morskich jest niewielki. Straż Graniczna posiada zdolności w zakresie monitorowania sytuacji na powierzchni morza ale jej flotę stanowią głównie niewielkie jednostki, typowe dla zadań granicznych (policyjnych) czasu pokoju.  Okrętów bojowych posiadamy osiem – według stanów formalnych. Ale mają one skrajnie zróżnicowany potencjał gdy mowa o możliwościach ich użycia, nie wspominając o stanie technicznym. Przykładowo, do zadań eskortowych możemy użyć dwóch fregat i dwóch korwet – z czego tylko trzy mogą wykrywać i zwalczać cele pod wodą, a możliwości w zakresie obrony przeciwlotniczej obecnie są symboliczne. Okręty rakietowe typu Orkan służą do zadań ofensywnych jako nosiciele rakiet przeciwokrętowych, zaś stan techniczny jedynego okrętu podwodnego jest dyskusyjny. Mamy obecnie wyraźny potencjał w zakresie sił obrony przeciwminowej, z uwagi na wchodzące do służby niszczyciele min typu Kormoran i liczne małe trałowce oraz doświadczone w działaniach na Bałtyku lotnictwo morskie, mamy komponent wojsk specjalnych i inne elementy (w tym okręty rozpoznawcze) ale ten system nie jest kompletny ale nie jest zrównoważony jeśli chodzi o ilość i jakość posiadanych środków:  Mamy wchodzący do linii świetne niszczyciele min ale przestarzałe fregaty.  Do tego trzeba dodać kwestie prawne, które mogą ograniczać szybkość reakcji i zakres użytych środków.

Od ośmiu miesięcy trwa rosyjska inwazja na Ukrainę. Jest to głównie wojna lądowa, ale ma również elementy (nawet dość spektakularne) morskie. Czy można porównać przygotowanie Ukrainy do wojny i obecny stan polskich sił morskich?

Ukraina nie zdążyła odbudować swoich sił morskich przed wybuchem konfliktu, choć warto zauważyć że nie rezygnuje z tych wysiłków i prędzej czy później otrzyma korwety zamówione w Turcji oraz okręty rakietowe z Wielkiej Brytanii. Udało się jej skutecznie wykorzystać ten potencjał który istniał i wsparcie z zagranicy a więc brzegowe siły rakietowe i morskie elementy wojsk specjalnych. W razie wojny bylibyśmy więc w podobnej sytuacji, choć po naszej stronie byłby widoczny lepszy ilościowo i jakościowo potencjał w postaci Morskiej Jednostki Rakietowej a sił okrętowych (choćby przeciwminowych) moglibyśmy używać pod osłoną sojuszniczych fregat. Łatwiejsza byłaby także współpraca sojusznicza – z racji naszego członkostwa w NATO.

Jak najlepiej chronić morskie transporty z towarami i surowcami do Polski? Jaką rolę w tym ma Marynarka Wojenna?

Bezpieczeństwo morskie jest systemem, w którym mamy elementy stricte cywilne :administrację morską i jej środki, Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa, porty, oraz policyjny (graniczny) komponent czyli Morski Oddział Straży Granicznej i wreszcie wojsko. Przy czym co ważne, należy patrzeć nie przez pryzmat formalnego podporządkowania ale zdolności: do wykrywania zagrożeń i reagowania na nie. Pierwszym etapem jest budowanie świadomości sytuacyjnej i to zapewnia zarówno administracja morska (poprzez Krajowy System bezpieczeństwa Morskiego), Straż Graniczna i Marynarka Wojenna. Mówiąc prościej: brzegowe posterunki obserwacyjne z radarami i kamerami, samoloty patrolowe czy jednostki pływające  które mogą wykryć potencjalne zagrożenia. Widząc podejrzaną jednostkę można wykorzystać zasoby Straży Granicznej: dowódca jednostki pływającej SG ma prawo zatrzymać jednostkę do kontroli – także w wyłącznej strefie ekonomicznej oraz użyć uzbrojenia…i tu zaczyna się problem. Jednostki SG  są uzbrojone tylko w karabiny maszynowe i to też nie na stałe – Bałtyk to było spokojne morze. Nie da się tak łatwo zatrzymać jednostki używanej do działań terrorystycznych i dywersyjnych (w tym podwodnej lub częściowo zanurzonej) – zdolności Marynarki Wojennej są tu większe. Należy więc założyć, że w ochronę transportów muszą być od razu włączone wszystkie komponenty systemu bezpieczeństwa morskiego państwa, a więc w razie kryzysu kierować od razu siły morskie do osłony transportów i portów, wspierając organy cywilne, tak aby można było potencjalne zagrożenie szybko rozpoznać i wyeliminować. Pojawia się tu jednak luka prawna: przepisy ustawy o Straży Granicznej pozwalają na użycie wojska…w zasięgu terytorialnym przejścia granicznego i strefy nadgranicznej a przepisy ustawy o ochronie żeglugi i portów pisano lata temu, gdy bano się nie zagrożeń hybrydowych ale terrorystów i dotyczą tylko „morskiego renegade” a więc ataku z użyciem przejętej przez terrorystów jednostki.

Ostatnio tematem numer jeden jest sabotaż gazociągów Nord Stream. Jak możemy chronić własną infrastrukturę krytyczną na morzu przed ewentualnymi aktami sabotażu?

W tym przypadku podstawą jest także świadomość sytuacyjna. I w przypadku takiej infrastruktury jeszcze większe znaczenie ma Marynarka Wojenna która posiada i będzie posiadać środki do monitorowania sytuacji pod wodą: od jednostek hydrograficznych, poprzez siły obrony przeciwminowej po zwalczania okrętów podwodnych. Po prostu – tak jak mamy na lądzie założone kamery monitoringu i patrole policyjne, tak samo te wszystkie instalacje: gazociąg, kable różnych typów, otoczenie platform czy farm wiertniczych należy regularnie monitorować – a środki ku temu mają głównie siły zbrojne i doświadczenie  w ich używaniu. Tymi kamerami i patrolami mogą być sensory – także sonary rozmieszczone na dnie (kiedyś mieliśmy już taką instalację), jednostki pływające (także bezzałogowe) oraz lotnictwo. Można oczywiście rozbudować te zdolności gdzieś indziej – ale jest to kosztowne i może prowadzić do dublowania wysiłków. Faza reakcji jest także ważna – musimy mieć możliwość aby zneutralizować bezpośrednie zagrożenie ale także zdobyć dowody pozwalające na wykrycie sprawców takiego zagrożenia. jeśli ktoś próbował zaatakować np. podwodnym bezzałogowcem gazociąg czy platformę wiertniczą – to skądś ten pojazd został wypuszczony, ktoś go kontrolował i ktoś pozostawał w pobliżu by ocenić skutki ataku a więc można złapać sprawców za rękę, zwłaszcza że państwo które może naszą infrastrukturę zaatakować, będzie stosować dezinformację różnego rodzaju. Widzimy to teraz w przypadku NS1 i NS2: gdyby udało się od razu mieć solidne dowody odnośnie sprawców, sytuacja międzynarodowa była by nieco inna.

Kontynuując kwestie prawne: co się stanie jeśli w naszej strefie ekonomicznej zauważymy podejrzanie zachowującą się jednostkę („badawczą”) , wyślemy tam załogowy lub bezzałogowy samolot Straży Granicznej czy BLWM i okaże się że przyłapaliśmy na gorącym uczynku dywersantów a ci okazali sie uzbrojeni i ostrzelali ten samolot? Jakie przepisy mają wówczas zastosowanie i jakich środków legalnie można – w czasie innym niż otwarta wojna użyć? Co potem? Musimy więc pamiętać nie tylko o naszych zasobach – okrętach, samolotach, dronach i ludziach którzy je obsługują, ale także o tym aby można było jak najskuteczniej ich użyć.

Mówi się, że Bałtyk to morze NATO, zwłaszcza w kontekście wejścia Szwecji i Finlandii w struktury. Czy zatem Polska nadal powinna inwestować w ten rodzaj sił zbrojnych?

Zdecydowanie tak. Sytuacja Rosji pogorszy się znacząco – ale przede wszystkim podczas konwencjonalnej wojny. To co nam zagraża to jest to co widzimy już teraz. Rosja nie może sobie pozwolić na otwartą, konwencjonalną wojnę z NATO, więc prawdopodobnie przez następne lata będzie stosować rozmaite narzędzia hybrydowe, także wobec nas i na morzu. Ponadto, nikt nie zdejmie z nas obowiązku ochrony własnej wyłącznej strefy ekonomicznej i naszych interesów. Ponadto siły morskie Szwecji i Finlandii mają szczególny charakter: to były floty państw oficjalnie neutralnych, szykujące się do ochrony własnych wybrzeży i dopiero teraz trwają prace nad modernizacją ich sił morskich, wobec czego także aspekty techniczne odgrywają ważną rolę. Co więcej, kryzysy mogą wystąpić także na północ czy zachód od nas – i wówczas sojusznicy będą musieli zająć się ochroną swoich obszarów i swojej infrastruktury. Wobec tego, jeśli chcemy chronić własne interesy na morzu, musimy mieć swoje własne narzędzia w tym zwłaszcza siły morskie.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Marszałkowski: Sabotaż na Bałtyku, czyli jak fikcja stała się rzeczywistością

Najnowsze artykuły