Przerwy w dostawach ropy ropociągiem Przyjaźń na Białoruś, Ukrainę do Polski, Czech, Węgier, Słowacji i Niemczech to okazja do dyskusji o dywersyfikacji dostaw surowca. Polskie rafinerie zwiększają jego import z kierunków innych niż wschodni, dzięki temu na przykład PKN Orlen mógłby przetrwać bez dostaw poprzez ropociąg Przyjaźń nawet klika miesięcy. Najbardziej ucierpiały rafinerie na Białorusi. Trzy lata temu rozważano budowę rewersu pozwalającego na przesył ropy ropociągiem z kierunku zachodniego na wschód, co dałoby Białorusi szansę na dywersyfikację. Na ile to realna perspektywa dla Mińska? – zastanawia się Bartłomiej Sawicki, redaktor portalu BiznesAlert.pl.
Białoruskie plany czy białoruskie marzenia?
Siergiej Grib, zastępca prezesa Białoruskiej Kompanii Naftowej (BNK), powiedział pod koniec ubiegłego tygodnia, że do końca tego roku Białoruś zamierza rozpocząć import nierosyjskiej ropy. Nie wspomniał jednak o dacie rozpoczęcia jej transportu. W grę może wchodzić import drogą morską, a następnie koleją z krajów bałtyckich lub z Ukrainy z portu w Odessie. Według Białorusi kraje bałtyckie oraz Ukraina są zainteresowane dodatkowymi dostawami ropy naftowej. Jak przekonywał Grib to dla nich dodatkowy dochód.
Położenie geograficzne i połączenia ropociągowe jak i kolejowe sprawiają, że Białoruś jest skazana na import ropy z Rosji. Od kilku lat kraj ten importuje pojedyncze ładunki surowca poprzez naftoport w Odessie nad Morzem Czarnym. Jest to ropa z Iranu, Azerbejdżanu i Wenezueli, którą transportuje się do białoruskich rafinerii w Mozyrzu i w Nowopołocku koleją. Odessa ma połączenie ropociągowe z południową odnogą ropociągu Przyjaźń. Z Odessy nie ma jednak bezpośredniego połączenia rurociągowego. Podobnie jest w przypadku krajów bałtyckich, a więc łotewskich portów w Butyndze czy Windawie. Jednak kolei to trudna logistycznie i droga alternatywa, wziąwszy pod uwagę długoterminowe dostawy.
Były to pojedyncze dostawy ze wspominanych kierunków, a komentatorzy interpretowali je jako element gry politycznej i próbę obrony możliwe jak największej niezależności Łukaszenki od Moskwy. Poszukiwanie nowych kierunków importu ropy na potrzeby białoruskich rafinerii było jednak elementem gry politycznej. Zanieczyszczenie surowca w ropociągu Przyjaźń, jak wszystko na to wskazuje, to efekt błędu lub problemów technicznych. Zdaniem operatora ropociągów w Rosji, firmy Transnieft błąd leży po stronie firmy Samaratransnieft-terminal. Jej rzecznik powiedział, że zanieczyszczenie ropy w rurociągu Przyjaźń było działaniem umyślnym i doszło do niego poprzez Samaratransnieft-terminal – prywatną firmę, która przyjmuje ropę od kilku małych producentów i analizuje jej jakość. Informacje spływające z Rosji i z Białorusi wskazują na niezamierzone działania. To inna sytuacja, od tej z jaką dotychczas próbował zmierzyć się Mińsk, a więc wynikających z powodów politycznych.
Białoruskie rafinerie są przygotowane do przerobu ciężkiej ropy. Surowiec z Iranu czy Wenezueli mógłby być dla Mińska alternatywą, jednak cena importu oraz trudna logistyka uniemożliwiają w dłuższej perspektywie opieranie się na jej imporcie przez Ukrainę, drogą morską. Białoruska deklaracja może być jednak tylko sygnałem, że w kolejnych miesiącach Białoruś rozważy zwiększenie importu jedynie dostaw spotowych, a i to zależy od ceny ropy w danym momencie i okazji cenowych na rynku. Ryzykowny może być kierunek irański w związku z sankcjami USA nałożonymi na Teheran.
Iran testuje na Białorusi model sprzedaży ropy pomimo sankcji USA
Polska może wyciągnąć pomocną dłoń
Chociaż sankcje, którymi objęty jest Iran raczej Białorusi nie dotkną bezpośrednio, to istnieje prawdopodobieństwo, że Stany Zjednoczone nmogłyby je nałożyć choć z innych powodów. Przede wszystkim , ze względu na panujący reżim Łukaszenki. Jednak Ukraina, której zależy na relacjach z Waszyngtonem raczej ryzykować nie będzie. W grę może więc wchodzić ropa z Arabii Saudyjskiej lub Azerbejdżanu i to tej ostatniej można najprędzej spodziewać się w tym roku na Białorusi.
W powyższych rozważaniach brakuje Polski. Warszawa mogłaby być dla Białorusi potencjalnie najlepszym rozwiązaniem, jeśli chodzi o import drogą morską, dzięki rewersowi na ropociągu. Takowego nie ma, ale niewykluczone, że w przyszłości powstanie.
Pod koniec 2016 roku, Rafal Miland wiceprezes PERN, polskiego operatora systemu ropociągowego powiedział, że pojawiło się zainteresowanie ze strony potencjalnych inwestorów możliwością rozbudowy ropociągu między Polską a Białorusią, tak aby surowiec mógł płynąć także w drugim kierunku, z zachodu na wschód. Firma chciała zbadać, czy wschodni odcinek ropociągu między Polską a Białorusią można rozbudować o rewersowy kierunek. Chciano wówczas przeanalizować czy na Białorusi znalazłby się klient, na przykład w sytuacji przerw w dostawach surowca z kierunku wschodniego. Taką analizę przeprowadzono w 2017 roku. Chciano ocenić możliwości techniczne, koszt oraz czy byłoby potencjalne zainteresowanie klienta ze wschodu. Słowa z 2016 roku w perspektywie kwietnia 2019 roku wydają się prorocze. Jednak jak się dowiadujemy przeprowadzona analiza, na którą PERN zabezpieczył wówczas środki finansowe nie wyszła poza mury gabinetów. Światło dzienne ujrzały natomiast jedynie analizy koncepcyjne, techniczne, a przede wszystkim rynkowe. Techniczna część takiego projektu nie byłaby skomplikowana do zrealizowania. Odpowiedź na pytanie czy znajdzie się po drugiej stronie granicy zainteresowanie korzystaniem z rewersu, to podstawowa wątpliwość wokół projektu.
W ubiegłym roku w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Rafał Miland powiedział, że w sprawie rewersu na Białoruś należałoby określić, jakie jeszcze działania o charakterze technicznym i inwestycyjnym byłyby konieczne. Przekonywał, że strona białoruska musiałaby wykazać zainteresowanie dostawami z Naftoportu i kontraktem na wykorzystanie naszych rurociągów do takiej operacji. – Jak dotychczas to nie nastąpiło. Mieliśmy pytania sondażowe na ten temat, ale nie poszły za nimi żadne konkrety. Cały czas funkcjonuje dotychczasowy kierunek przepływu ropy naftowej przez Białoruś – powiedział wówczas, podkreślając, że kluczowe jest zainteresowanie rynku, w tym wypadku białoruskiego.
Miland: Rozbudowa Ropociągu Pomorskiego posłuży nie tylko Polsce (ROZMOWA)
PERN zapytany w kwietniu o projekt rewersu w stronę Białorusi podkreślił, że w tej sprawie nic się nie zmieniło ze względu na brak rynkowego zainteresowania. – Analiza została zlecona na potrzeby rewersu do Adamowa. Strona białoruska nie potwierdziła zainteresowania jego budową. Jesteśmy otwarci na ewentualną współpracę w tym zakresie – podaje PERN. Pojawia się pytanie czy trwające 2-3 tygodnie przerwy w dostawach dobrej jakościowo ropy do rafinerii i straty w postaci utraconych zysków przy eksporcie produktów naftowych i uszkodzeń instalacji nie sprawią, że to rynkowe zainteresowanie może się pojawić? Wiązałoby się ono jednak z przeorientowaniem polityki energetycznej Mińska. Co innego w przypadku spotowych dostaw drogą morską i kolejową, które nie wiążą się długoterminową polityką, i nadal oznaczałyby tylko grę Mińska z Moskwą, a nie sygnał otwarcia się na Zachód.