Białoruś pomimo ostrej retoryki nadal nie dołącza do wojny przeciwko Ukrainie. Tymczasem Kijów również nie zerwał stosunków z Mińskiem pomimo tego, że z terytorium tego kraju lecą na Ukrainę rakiety, a armia ukraińska utrzymuje duże siły do odparcia potencjalnego ataku z północy – mówi Bartosz Tesławski, redaktor naczelny NaWschodzie.eu, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Jaka jest sytuacja gospodarcza Białorusi na początku roku?
Bartosz Tesławski: Sytuacja gospodarcza Białorusi jest zła ze wskazaniem na fatalną. Budżet na rok 2023 zakłada 3 mld białoruskich rubli deficytu, a 5 mld białoruskich rubli w budżecie zabezpiecza im najprawdopodobniej pożyczka czy darowizna od Rosji. Oznacza to, że Mińskowi brakuje 8 mld białoruskich rubli do zbilansowania budżetu, a stanowi to ponad 20 procent całości budżetu Białorusi. Gospodarka białoruska skurczyła się w roku 2023 prawdopodobnie o ponad 5 procent, czekamy na ostateczne informacje o zmianie PKB za grudzień i tym samym całościowy wskaźnik spadku Produktu Krajowego Brutto w 2022 roku. Sankcje, zwłaszcza te, które zostały nałożone na Białoruś jeszcze w 2021 roku po porwaniu samolotu z Ramanem Pratasiewiczem na pokładzie skutecznie duszą białoruski eksport, a restrykcje wprowadzone po 24 lutego 2022 sprawiają, że sytuacja gospodarcza jest najprawdopodobniej podstawowym zmartwieniem Mińska.
Czy te problemy gospodarcze przekładają się na decyzje władz i nastrój społeczeństwa?
Wydaje się, że chęć doprowadzenia do zniesienia sankcji, przy świadomości, że Rosja jest obecnie maksymalnie wrażliwa na jakiekolwiek prozachodnie odchylenia jest czymś co ma stanowić główne zadanie dla dyplomacji Siarhieja Aleinika. Mińsk nie chce dać wmanewrować się w wojnę z Ukrainą, bo oznacza to ostateczne stanięcie po stronie Rosji i powiązanie losu Białorusi z wynikiem tego konfliktu. Najprawdopodobniej Białoruś pozostałaby pod sankcjami zachodnimi znacznie dłużej niż Rosja, nawet w sytuacji, gdy wojna dobiegnie końca. Równocześnie Alaksandr Łukaszenka na pewno zdaje sobie sprawę, że nie może sobie obecnie pozwolić na żadne demonstracyjne dystansowanie się od Rosji, o faktycznym nawet nie wspominam. Białoruś pozostaje zależna od finansowej kroplówki z Rosji, ale ta docelowo też może przestać płynąć, jeżeli problemy gospodarki rosyjskiej zaczną się nasilać. Wynegocjowanie kolejnych 5 mld rubli dla budżetu w roku 2024 może być dla Mińska skrajnie trudne.
Społeczeństwo po 2020 roku wydaje się być niestety spacyfikowane, ale na pewno problemem będzie dla niego zmiana kodeksu podatkowego i de facto podwyżka podatków. Te dotkną w dużym stopniu małych, indywidualnych przedsiębiorców, którym biznes może po prostu przestać się „spinać”. Wzrost podatku dla „nierobów” to kolejna próba uzyskania dodatkowych środków dla budżetu bez naruszania jeszcze kluczowego elektoratu Alaksandra Łukaszenki. Mimo powyższych problemów zakładam jednak, że sytuacja gospodarcza może przełożyć się na wzrost emigracji, ale raczej nie doprowadzi do wyjścia Białorusinów na ulicę. Wspomnienie pacyfikacji protestów 2020 roku jest wciąż żywe i raczej na ten moment tylko wejście Białorusi w wojnę z Ukrainą mogłoby stanowić wystarczający impuls do wybuchu otwartych protestów.
Czy Białoruś pomaga Rosji omijać sankcje zachodnie? Przed wyborami w 2020 roku tak było. Były przypadki np. Krewetek made in Białoruś czy bananów.
Na ten moment skala takiego procederu jest zdecydowanie mniejsza, bo handel z Białorusią jest również utrudniony, a wiele sankcji obejmujących Rosję po inwazji objęło również Białoruś. Obecnie to chyba przede wszystkim Turcja pełni rolę takiej „obwodnicy”, a Białoruś w wyniku nałożonych sankcji staje się uzależniona od eksportu do Rosji. Obecnie poziomy eksportu białoruskiej produkcji do Federacji Rosyjskiej osiągają poziomy, które z pewnością nie są zdrowe dla ich gospodarki. Z czego zatem wynika, że Białoruś nie jest obłożona sankcjami tak jak Rosja? Wszak jej udział w rosyjskiej inwazji na Ukrainę, poza bezpośrednim udziałem, jest oczywisty.
Prawdopodobnie właśnie dlatego, że Białoruś nie zdecydowała się na bezpośredni udział w konflikcie. Zakładam też, że istotną rolę mogło mieć tutaj również zakulisowe stanowisko Ukrainy, która do tej pory utrzymuje relacje z Białorusią na poziomie ambasadorów. Zakładam, chociaż Kijów to na ten moment kategorycznie wyklucza, że Zachód liczy na możliwość jakiegoś pośrednictwa ze strony Białorusi w prowadzeniu rozmów pokojowych lub także na to, że bardziej miękkie stanowisko wobec Mińska, przy ostrym wobec Moskwy ma być dla Białorusi sygnałem, że w przypadku dołączenia do wojny ich sytuacja może się jeszcze pogorszyć.
Były momenty, gdy Białoruś dawała sygnały, że chce w tym konflikcie zachowywać stanowisko idące w kierunku neutralności oczywiście z uwzględnieniem tego, że swoje lotniska i poligony bez ograniczeń udostępnia rosyjskiej armii. Pojawiły się informacje, że Mińsk pomógł Polsce w dostawach węgla, mówił o tym Jarosław Kaczyński czy o tym, że eksport ukraińskiego zboża miał się według jednego ze scenariuszy odbywać z litewskich portów za pośrednictwem białoruskiej kolei. Mińsk ma mało miejsca na manewry, ale widać, że w niektórych kwestiach stanowi „wentyl”.
Ostatnie pytanie dotyczy integracji Rosji i Białorusi. Czy jest realizowana w praktyce?
Wydaje się, że na ten moment realizacja znowu utknęła. Podpisanie map drogowych integracji w 2021 roku, chociaż stanowiło pewien przełom, to jednak nie oznaczało wprowadzenia tego procesu na szybsze tory, a jedynie pokonanie dużej bariery natury politycznej. Obecnie jednak mnóstwo mniejszych barier politycznych i proceduralnych pojawia się na poziomie współpracy obydwu parlamentów, synchronizacji szeregu ustaw etc. W tym roku ma dojść do jakiejś synchronizacji polityki celnej Białorusi i Rosji, ale na duże zmiany, jak na przykład wprowadzenie wspólnej (patrz rosyjskiej) waluty jest zdecydowanie za wcześniej (i mówią o tym nawet sami Rosjanie). Podsumowując, w tym roku nie spodziewam się przełomów.
Rozmawiał Mariusz Marszałkowski
Wojczal: Rosja może zaatakować Ukrainę z Białorusi (ROZMOWA)