Marszałkowski: Moratorium Bidena wyhamuje, ale nie zabije rewolucji łupkowej

3 lutego 2021, 07:31 Energetyka

Moratorium na udzielanie nowych koncesji na poszukiwanie i wydobycie węglowodorów na obszarach federalnych jest sygnałem, że USA planują na poważnie przeprowadzić transformację energetyczną. Planom tym towarzyszą obawy branży naftowej i gazowej, sojuszników, ale także radość oponentów Ameryki. Jednak czy na pewno to już koniec amerykańskiej rewolucji łupkowej? – zastanawia się Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl

Wydobycie ropy naftowej w USA. Szary kolor całkowite wydobycie, żółty kolor: wydobycie z obszarów niefederalnych, niebieski kolor: wydobycie z szelfowych obszarów federalnych, czerwony kolor wydobycie z lądowych obszarów federalnych fot. M.Marszałkowski/CRS

Moratorium to cios w branżę

Prezydentura Joe Bidena rozpoczęła się od bezprecedensowego uderzenia w amerykańską branżę węglowodorową. Biden najpierw cofnął pozwolenie na budowę gigantycznego i równie kontrowersyjnego ropociągu z Kanady przez terytorium USA – Keystone XL, potem zabronił poszukiwania ropy i gazu w Narodowym Rezerwacie Przyrody w Arktyce, aby na końcu wstrzymać na czas przeglądu projektów węglowodorowych poprzedniej administracji prezydenta Donalda Trumpa wydawanie nowych zezwoleń poszukiwawczych ropy i gazu na terenach federalnych.

Decyzje te, a zwłaszcza ta z 27 stycznia o moratorium na poszukiwanie węglowodorów na obszarach federalnych, spotkały się z głośnym sprzeciwem amerykańskiej branży wydobywczej, troską komentatorów widzących w USA alternatywę wobec dostawców ropy i gazu z OPEC czy Rosji, oraz nieukrywaną satysfakcją rosyjskich ekspertów i speców od propagandy, wróżących nieuchronny koniec amerykańskiej rewolucji naftowej i gazowej, której byliśmy świadkami przez ostatnie kilkanaście lat. Sprawa jednak nie jest taka prosta i oczywista jak się na początku wydaje.

Biden chce tymczasowo zatrzymać wydobycie ropy na Alasce

Z importera do eksportera

Warto przyjrzeć się danym dotyczącym amerykańskiego wydobycia węglowodorów. Faktem jest, że USA w ostatniej dekadzie z importera stały się eksporterem ropy naftowej i gazu ziemnego. Okres wzrostu był szczególnie widoczny za kadencji prezydenta Donalda Trumpa, który silnie wspierał rozwój amerykańskiej branży naftowej. W 2019 roku Amerykanie pobili swój rekord wydobycia ropy stając się liderem w produkcji tego surowca z 15 procentowym udziałem w światowym rynku.

Na początku rewolucji łupkowej w USA, w 2008 roku produkcja ropy naftowej wynosiła 4,998 mln baryłek ropy dziennie. W tym czasie średnia konsumpcja dzienna ropy wynosiła 18,84 mln baryłek ,co oznacza, że krajowe wydobycie pokrywało około 26,5 procent dziennego zapotrzebowania na surowiec. W 2019 roku produkcja ropy naftowej w USA wzrosła do rekordowego poziomu 12,23 mln baryłek ropy dziennie, przy konsumpcji wynoszącej 20,54 mln baryłek dziennie, co oznacza pokrycie zapotrzebowania własnym wydobyciem na poziomie 59,5 procent. Gdyby nie pandemia COVID-19 wzrost produkcji czarnego złota, choć z mniejszą dynamiką, utrzymałby się również w 2020 roku. Ostatecznie wydobycie ropy w USA spadło w 2020 roku do 11,3 mln baryłek dziennie.

Coroczna dzierżawa terenów federalnych w celach wydobycia węglowodorów w milionach akrów. Po lewej stronie dane dotyczące terenów lądowych, po prawej szelfu. fot .Mariusz Marszałkowski/RCS

Skąd pochodzi ropa amerykańska?

Ropa naftowa jest wydobywana na terenie 32 stanów oraz na obszarze szelfu USA. Według danych Energy Infrormation Administration, 69 procent wydobytej ropy pochodziło z pięciu stanów. Teksas odpowiadał za 41,4 procent wydobycia, Północna Dakota – 11,6 procent, Nowy Meksyk – 7,4 procent, Oklahoma – 4,7 procent oraz Kolorado 4,2 procent.

Ropę w USA wydobywa się, najogólniej ujmując, na dwóch rodzajach obszarów – prywatnym oraz federalnym. W skład obszarów podlegających jurysdykcji federalnej objęte są również te leżące na szelfie. Ostatnia decyzja Bidena o wprowadzeniu moratorium na nowe licencje wpływa właśnie na obszary federalne.

Zgodnie z danymi Biura Zarządzania Gruntami podlegającemu Departamentowi Spraw Wewnętrznych, na koniec 2019 roku powierzchnia lądowych obszarów federalnych wynajętych na potrzeby produkcji ropy naftowej i gazu ziemnego wynosiła 26287 mln akrów (10,64 mln ha). Dla porównania, w rekordowym pod tym względem 2008 roku powierzchnia tylko lądowych obszarów federalnych wydzierżawionych producentom wynosiła 47242 mln akrów (19,12 mln ha). Podobnie kształtują się dane dotyczące pozwoleń na wiercenia (Drilling Permits Aproved). W 2019 roku udzielono 3181 pozwoleń na otwarcie nowych studni wiertniczych. W rekordowym 2007 roku takich pozwoleń wydano 7124. Łącznie szacuje się, że formacje łupkowe leżą na powierzchni 242 mln akrów. Oznacza to, że grunty federalne odpowiadają za 10,8 procent łącznej powierzchni formacji łupkowych w USA.

Ns czerwono zaznaczone obszary basenów łupkowych, na niebiesko tereny federalne fot. M.Marszałkowski/EIA

Podobnie rzecz ma się w przypadku szelfu morskiego. W grudniu 2011 roku Biuro Zarządzania Energetyką Oceaniczną zarządzające m.in. licencjami raportowało o 6592 aktywnych licencjach na poszukiwanie węglowodorów o łącznej powierzchni 35541 mln akrów (14,38 mln ha). Dla porównania zgodnie z danymi z 1 stycznia 2021 roku aktywnych licencji było 2680 o łącznej powierzchni 14267 mln akrów (5,774 mln ha). Analogicznie było z licencjami produkcyjnymi, czyli takimi, na podstawie których realizowane jest komercyjne wydobycie surowców. W grudniu 2011 roku było ich 1290, podczas gdy w styczniu 2021 roku było ich 741.

Tak jak z roku na rok zmniejszała się liczba koncesji i wnioskowanych zgód na nowe odwierty na obszarach federalnych, tak zmniejszał się procentowy udział wydobytej tam ropy. Z 4998 mln baryłek dziennie wydobytych w USA w 2008 roku, 1508 mln pochodziło z obszarów o federalnej jurysdykcji. Z czego 1234 mln baryłek dziennie wydobywano z platform wiertniczych zlokalizowanych na szelfie, a 0,275 mln baryłek dziennie wydobyto na lądzie. 3490 mln baryłek ropy dziennie wydobyto w tym roku z obszarów będących własnością prywatną. Udział ropy wydobytej na gruntach federalnych wynosił w 2008 roku 30,2 procent. Według danych raportu U.S. Crude Oil and Natural Gas Production in Federal and Nonfederal Areas przygotowanego w 2018 roku przez Congressional Research Service, w 2017 roku w Stanach Zjednoczonych wydobywano łącznie 9367 mln baryłek ropy dziennie z czego 2224 mln baryłek ropy dziennie produkowano na obszarach federalnych. Oznacza to 23,7 procentowy udział tych gruntów w łącznym wydobyciu. 1685 mln baryłek dziennie pochodziło z wydobycia szelfowego natomiast 0,529 mln baryłek ropy dziennie z licencji lądowych.

Według raportu Revenues and Disbursements from Oil and Natural Gas Production on Federal Lands, od 2010 roku do 2019 roku wydobycie ropy na ziemiach niefederalnych wzrosło o 163 procent – z 1288 mld baryłek ropy rocznie do 3386 mld baryłek ropy rocznie. Na lądowych gruntach federalnych wzrost w tym samym czasie wyniósł 207 procent – z 124 mln baryłek rocznie do 381 mln baryłek rocznie. Procentowy udział wydobycia na gruntach federalnych wobec całkowitego wydobycia wzrósł z 6 procent w 2010 roku do 9 procent w 2019 roku.

EIA szacuje zasoby ropy naftowej i kondensatu w USA na 47 mld baryłek ropy. 5,3 mld baryłek ropy ma znajdować się na lądowych obszarach federalnych, a 3,9 mld baryłek ropy leży pod dnem szelfu. Łącznie na gruntach federalnych zlokalizowanych jest 13,6 procent wszystkich potwierdzonych i wydobywanych rezerw ropy naftowej. Pozostałe zasoby znajdują się na gruntach prywatnych.

Wydobycie ropy naftowej w USA. Szary kolor: całkowite wydobycie, żółty kolor: wydobycie z obszarów niefederalnych, niebieski kolor: wydobycie z szelfowych obszarów federalnych, czerwony kolor wydobycie z lądowych obszarów federalnych fot. M.Marszałkowski/CRS

Marszałkowski: OZE w Rosji na rozdrożu. Co dalej z ich wsparciem?

 

Wyhamowanie rozwoju branży łupkowej przez moratorium

Decyzja o nałożeniu moratorium na wydawanie nowych licencji przez organy federalne niewątpliwie wpłynie na możliwości amerykańskiego przemysłu wydobywczego, jednak nie przekreśla całkowicie dorobku ostatnich lat amerykańskiej naftowej prosperity. Takie działanie mogłoby mieć miejsce, gdyby władze poszczególnych stanów wprowadziły odrębne przepisy dotyczące wydobycia na obszarze konkretnego stanu. Zważywszy jednak na fakt, że większość wydobycia ropy pochodzi ze stanów, w których przemysł naftowy jest obecny od dekad, gdzie jego pozycja jest silna, a samo wydobycie ropy przynosi rocznie miliardy dolarów przychodów do budżetów tych podmiotów, wątpliwe jest, aby „zielony entuzjazm” nowych władz federalnych przełożył się na stanową legislację.

Ponadto moratorium nie obejmuje już udzielonych licencji, których czas trwania jest zależny od terenu, na który zostały przyznane. Na federalne obszary lądowe standardowy czas licencji to dwa lata, natomiast licencje na szelfie udzielane są na 7-10 lat. Oznacza to, że ewentualne efekty decyzji o wprowadzeniu moratorium będą widoczne najwcześniej w perspektywie 2023 roku.

Czy przez Bidena Polsce zabraknie LNG? Putin nie będzie zadowolony z odpowiedzi

Chociaż decyzja o wprowadzeniu moratorium nie jest korzystna dla firm, które zajmują się wydobyciem na ziemiach federalnych, może mieć potencjalnie pozytywny wpływ na podmioty skupione w całości na eksploatacji złóż z ziem prywatnych. Decyzja Bidena ma wpływ na ceny ropy na rynkach, co doprowadzi do większej opłacalności i efektywności ekonomicznej wśród pozostałych obszarów wydobywczych.

Radości z decyzji nowej administracji w USA nie ukrywają analitycy m.in. z Rosji. Jednak o ile w krótkiej i średnioterminowej perspektywie rzeczywiście moratorium może pozytywnie wpłynąć na kondycję rosyjskich firm węglowodorowych, to należy pamiętać, że i one mierzą się ze swoimi problemami. Wśród nich znajdują się zarówno obciążenia podatkowe, jak i możliwości bazy surowcowej, która z roku na rok coraz bardziej się wyczerpuje, a nowe złoża wymagają znacznie większych nakładów finansowych niż dotychczasowe. W dłuższej perspektywie decyzja Bidena może całkowicie zmienić sytuację na globalnym rynku surowcowym. Miliardy dolarów, które mają być zainwestowane w nowe nisko-, bądź zero- emisyjne technologie w horyzoncie 10-15 lat mogą znacznie wpłynąć na konsumpcję ropy naftowej nie tylko w samych Stanach Zjednoczonych, ale i popchnąć do transformacji energetycznej również inne państwa. To z kolei może wywołać szok na rynku surowcowym, zwłaszcza w przypadku państw, które w dalszym stopniu są silnie uzależnione od „petrodolarów”. Rosja pozostając w tyle tych trendów może być jednym z tych państw, które w perspektywie następnej dekady będzie wciąż zmagało się z koniecznością utrzymywania coraz mniej wydajnej branży naftowej, która jeszcze dziś stanowi o sile tego państwa.

Marszałkowski: Rosja będzie skazana na „barbarzyńską” ropę (ANALIZA)