Bieliszczuk: Podporządkowanie Nord Stream 2 prawu unijnemu jest w interesie Komisji

14 maja 2020, 14:00 Energetyka

W najnowszym biuletynie Polskiego Instytutu Spraw Międzynardowych (PISM) analityk Bartosz Bieliszczuk przygląda się walce Gazpromu o los kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2.

Układanie rur Nord Stream 2. Fot. Nord Stream 2 AG
Układanie rur Nord Stream 2. Fot. Nord Stream 2 AG

Spór o Nord Stream 2

Bieliszczuk uważa, że podstawowym problemem dla Rosji i Gazpromu jest opóźniające się zakończenie prac nad układaniem gazociągu. – Według pierwotnych planów miało ono nastąpić do końca 2019 r., jednak Duńska Agencja Energii (DEA) wydała zgodę na budowę w wyłącznej strefie ekonomicznej Danii zbyt późno – 30 października 2019 r. Ukończone było wówczas ok. 85 procent Nord Stream 2. Budowa została wkrótce wstrzymana, po tym jak 20 grudnia prezydent USA podpisał ustawę o budżecie obronnym, do której Kongres włączył przepisy o sankcjach. Objęcie nimi grozi wszystkim podmiotom zaangażowanym w układanie Nord Stream 2 na głębokości 30 m lub większej, a także instytucjom udzielającym im wsparcia, np. zapewniającym ubezpieczenie od ewentualnych szkód, którego wymaga DEA. Ze względu na to ryzyko z prac natychmiast wycofał się kluczowy podwykonawca projektu – szwajcarska spółka Allseas, posiadająca wyspecjalizowane jednostki do układania podmorskich rurociągów. Obawy przed amerykańskimi sankcjami sprawiają, że Rosjanie nie mogą liczyć na zagranicznych partnerów i muszą dokończyć budowę mierzącego ok. 160 km odcinka gazociągu we własnym zakresie – pisze Bieliszczuk.

Ekspert przywołuje negocjacje nad kształtem dyrektywy gazowej i przypomina, że prace nad zmianami w dokumencie były opóźniane głównie przez Niemcy. – Nie powstrzymały one jednak jej nowelizacji, gdyż nie udało im się zebrać mniejszości blokującej w Radzie UE w lutym 2019 r. Po wdrożeniu dyrektywy do prawa krajowego Niemcy mają ograniczoną możliwość politycznego działania. Efektów nie przyniosły też zainicjowane przez NS2AG kroki prawne w celu anulowania zmienionej dyrektywy. Zgodnie z jej przepisami gazociągi ukończone przed wejściem w życie nowelizacji (23 maja 2019 r.) mogą ubiegać się o derogację, tj. wyłączenie spod części przepisów dyrektywy. W związku z tym NS2AG podjął działania mające de facto zmienić sens obowiązujących przepisów, forsując przed organami uprawnionymi do przyznania derogacji korzystną dla siebie interpretację. Spółka i powiązani z nią eksperci promują koncepcję „ekonomicznego ukończenia” gazociągu: według nich o dacie „ukończenia” Nord Stream 2 decyduje nie fizyczne zakończenie budowy, ale to, że przed 23 maja 2019 r. zostały podjęte decyzje finansowe i inwestycyjne. Przedstawiciele NS2AG argumentowali także, że obowiązek „ukończenia” do 23 maja 2019 r. dotyczy tylko części Nord Stream 2 w niemieckich wodach terytorialnych, do której powinna być stosowana dyrektywa. Realizując tę strategię, NS2AG zawnioskowała 10 stycznia br. o derogację do niemieckiego regulatora energetycznego (BNetzA), podejmującego decyzję w tej sprawie. BNetzA ma czas na rozstrzygnięcie do 24 maja, jednak projekt decyzji, który przedostał się do mediów, sugeruje, że wniosek zostanie odrzucony. NS2AG już zapowiada zaskarżenie tej decyzji przed niemieckim sądem – twierdzi Bieliszczuk.

Bartosz Bieliszczuk argumentuje, że niezależnie od postępu w budowie Nord Stream 2 w interesie UE jest dostosowanie jego funkcjonowania do unijnego prawa w pełnym wymiarze, gwarantującym maksymalną transparentność. – Będzie musiała to zagwarantować KE, a ewentualne nieprawidłowości powinny być sygnalizowane Komisji także przez Polskę. W przypadku niezapewnienia przez Rosję dostępu stron trzecich do gazociągu TSUE może na wniosek KE ograniczyć jego wykorzystanie, by wymusić na rosyjskich władzach zmiany w prawie krajowym. To właśnie zgodna z dyrektywą konkurencja między rosyjskimi dostawcami eksportującymi gaz przez Nord Stream 2 przyniosłaby korzyści ekonomiczne, którymi NS2AG próbuje uzasadniać sens realizacji projektu. Taki scenariusz nie powinien jednak osłabiać dążeń Polski oraz UE do dywersyfikacji źródeł gazu, której budowany gazociąg nie zapewnia – twierdzi analityk PISM.

Źródło: PISM, opracowanie: Michał Perzyński