Naukowcy ostrzegają, że dwukrotne zwiększenie w Europie liczby długoterminowych kontraktów na dostawy LNG grozi marnotrastwem wysiłków dekarbonizacyjnych. Zaś budowa nowych terminali, które się okażą niepotrzebne, to inwestycje w osierocone aktywa. Portal Politico opublikował za stroną GasOutlook omówienie kontrowersyjnego raportu, ostrzegającego przed realizacją dużych dostaw gazu skroplonego do Europy. Zagraża to bardzo poważnie celom klimatycznym. Autorką relacji jest Beatrice Bedeschi, Włoszka, free lancer, specjalizująca się w problematyce gazu, energii, ropy i OZE.
Ekspertka powołuje się na raport opracowany przez organizację non-profit Global Energy Monitor (GEM). Raport ostrzega że liczne nowe projekty obejmujące import LNG do Europy, a także długoterminowe umowy gazowe podpisywane w Europie w ostatnich miesiącach są niezgodne z celami dekarbonizacji. Również zagrażają realizowanej transformacji energetycznej kontynentu.
Wojna na Ukrainie doprowadziła do ogromnego wzrostu potencjału importu gazu ziemnego w całej Europie. Szacuje się, że w latach 2022 – 2026 do Europy zostanie sprowadzonych 195 mld m sześc. gazu rocznie. Część tego potencjału jest już praktycznie wykorzystywana online, m.in. dzięki pływającej jednostce magazynowania i regazyfikacji Krk (FSRU) w Chorwacji, terminalowi LNG Revithoussa w Grecji i FSRU Eemshaven w Holandii. A także dzięki najnowszym terminalom LNG w Niemczech: Wilhelmshaven i Lubmin w Niemczech, które rozpoczęły przyjmowanie ładunków gazu skroplonego między grudniem 2022 roku a styczniem 2023 roku.
W 2021 roku UE sprowadziła z Rosji 155 mld m sześc. gazu, w tym również LNG.
Zdaniem autorki, raport ostrzega przed nieprzemyślanym sprowadzaniem do Europy dużych, zbytecznych wolumenów LNG. O ile niektóre krótkoterminowe dostawy ostatniej zimy – nabywane po wysokich cenach – stanowiły zabezpieczenie, o tyle zdecydowana większość nowych wolumenów będzie dostępna zbyt późno, aby rozwiązać problemy związane z bezpieczeństwem energetycznym nadchodzącej zimy zimy i następnej, kiedy będą najbardziej potrzebne. – Głównym problemem jest to, że te planowane wolumeny gazu prawdopodobnie nie będą w przyszłości potrzebne. Nikt nie oczekuje, że popyt na LNG będzie rósł w tak ogromnym tempie – podkreśla Bedeschi.
Co więcej, zdaniem Anny Marii Jaller-Makarewicz, europejskiej analityk ds. energii w Instytucie Ekonomii Energii i Analiz Finansowych (IEEFA), rosnąca zdolność importowania LNG może kontrastować z celami dekarbonizacji (…). – Przez ostatnie 10 lat, a nawet więcej, zapotrzebowanie na gaz w Europie nie wzrosło i jeśli te nowe wzorce popytu się utrzymają, nie należy oczekiwać wzrostu popytu w przyszłości – powiedziała analityk. – W rezultacie jest prawdopodobne, że te nowe terminale LNG staną się w przyszłości aktywami osieroconymi, gdy spadek zapotrzebowania spadnie o 35 procent – dodała.
– Jednak jest to rynek sprzedających, dlatego kupujący są zmuszani do rozważenia długoterminowych kontraktów, nawet jeśli nie spodziewają się dużego popytu w przyszłości – powiedziała Jaller-Makarewicz. Tymczasem Niemcy, zdaniem Bedeschi, już rozważają możliwość reeksportu gazu, który importują.
Bedeschi podkreśla, że raport stwierdza niezgodność z prawem unijnym podpisanych niedawno umów na dostawy LNG na 15-20 lat.
Powołując się na raport – autorka publikacji w GasOutlook wymienia jako negatywne przykłady niepotrzebnych podpisanych umów długoterminowych: 20-letnią umowę PGNiG z amerykańską firmą Sempra na 4 mld m. sześc. rocznie począwszy od 2027 r. A także 15-letnią umowę French Engie również z Sempra na 1,2 mld m sześc.od 2027 r. Również bułgarski państwowy Bulgargaz i turecki Botas podpisały w styczniu 2023 r. umowę przyznającą Bułgarii dostęp do infrastruktury LNG i sieci tranzytowej Botasu na 13 lat.
Zdecydowana większość ostatnio zawartych kontraktów dotyczyła jednak eksporterów z USA i niemieckich nabywców LNG. A artykuł włoskiej freelancerki cytuje ocenę niemieckiego ministra gospodarki Roberta Habeck’a. – Piętnaście lat to super… Nie miałbym nic przeciwko kontraktom na 20 [lat] lub dłuższym – skomentował Habeck umowy z Conoco Phillips i Katarem. Podobno dodał, że wobec konieczność realizacji celów klimatycznych, czyli zmniejszenia wolumenu gazu, niemieckie firmy będą musiały reeksportować go do innych krajów.
– Przekierowanie importowanego gazu w latach 30. jest koniecznością dla państw członkowskich UE, które poważnie podchodzą do realizacji celów klimatycznych i zmniejszenia zapotrzebowania na gaz – powiedział autor raportu GEM, Greig Aitken, w rozmowie z portalem GasOutlook. – Podstawową kwestią jest to, że zawierając w ogóle długoterminowe kontrakty, kraje UE dają krajom-producentom, takim jak Stany Zjednoczone, gwarancje, których potrzebują, aby kontynuować produkcję gazu łupkowego na eksport – dodał.
– Te długoterminowe gwarancje kontraktowe, są konieczne ze względów finansowych. aby były wykonalne finansowo. Pośpiech w poszukiwaniu nowych, nierosyjskich dostaw – powiedział Aitken. – Prawdopodobnie doprowadzi to do niepotrzebnej, zbyt długotrwałej blokady dostaw gazu na inne rynki. Jednak kraje UE będą się starały się temu przeciwdziałać, przekierowując dostawy – zaznaczył.
– Nowe projekty w USA zazwyczaj wymagają 20-letniego kontraktu, czyli środków na wsparcie pozyskiwania funduszy, na wsparcie inwestycji w urządzenia do skraplania. Kontrakty mają jednak elastyczność co do transportu docelowego więc reeksport na alternatywne rynki jest zawsze możliwy. Jeżeli gaz nie jest akurat potrzebny w Europie, a koszty muszą się zwrócić. Tej elastyczności zwykle nie mają długoterminowe kontrakty z Katarem i innymi podobnymi dostawcami – powiedział Andy Flower, niezależny konsultant w FlowerLNG, w rozmowie z GasOutlook.
Flower zwraca uwagę także na inny fakt. Budowanie terminali pływających (FSRU) też zapewnia pewną elastyczność. FSRU jeśli są niepotrzebne – można je przenieść w inne miejsce, gdzie są potrzebne. Tak jak przenoszono terminale pływające w USA, Brazylii, Egipcie i Izraelu. – Można je nawet wykorzystywane w cargo jako zbiornikowce LNG. A także wykorzystać w handlu zielonym wodorem. Jest też opcja przeznaczenia tych terminali na import amoniaku lub wodoru w późniejszych latach – powiedział Flower. Dlatego wciąż mało kto przejmuje się otrzeżeniami, że terminale LNG staną się „osieroconymi aktywami”. Inwestorzy bagatelizują to ryzyko – ocenia.
Jednak autor raportu zaprezentowanego przez Beatrice Bedeschi uważa, że te opcje są i „mało realne ekonomicznie i praktycznie niepewne”. Zaś „ryzyko osieroconych aktywów jest bagatelizowane”, ocenił Aitken.
– Artykuł został pierwotnie opublikowany przez portal GasOutlook. Otrzymał wsparcie Europejskiej Fundacji Klimatycznej jako uznanie akcji GasOutlook Initiative. Odpowiedzialność za przedstawione tutaj informacje i poglądy spoczywa na autorce. Europejska Fundacja Klimatyczna nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek wykorzystanie informacji w niej zawartych lub zaprezentowanych – zaznacza Politico.
Teresa Wójcik
Wójcik: Sakarya, czyli kurs Turcji na niezależność gazową (ANALIZA)