BP: „Za dwie dekady LNG wygra wojnę cenową”. To zagrożenie dla Gazpromu

11 lutego 2016, 13:00 Energetyka

Jak wynika z przedstawionego przez brytyjski koncern energetyczny BP raportu Energy Outlook 2016 na okres do 2035 roku rola skroplonego LNG na światowym rynku będzie rosła. Dostawy gazu skroplonego mają przewyższyć wolumenem te świadczone przez gazociągi. To zagrożenie dla pozycji rosyjskiego Gazpromu w Europie.

Gazowiec Al Nuaman w Świnoujściu. Fot. Gaz-System
Gazowiec Al Nuaman w Świnoujściu. Fot. Gaz-System

– Sprzedaż LNG będzie rosła dwukrotnie szybciej niż światowe zapotrzebowanie. Udział LNG w realizacji światowego zapotrzebowania wzrośnie z 10 procent w 2014 roku do 15 procent w 2035 roku. Do 2035 roku dostawy gazu skroplonego przewyższą wolumenem eksport przez gazociągi – czytamy w raporcie.

Zauważono w nim, że w ciągu najbliższych pięciu lat światowe dostawy LNG wzrosną o ponad 40 procent w związku z zakończeniem realizacji kilku projektów w tym zakresie.

– Prawdopodobnie do końca tej dekady Stany Zjednoczone staną się eksporterem netto, podczas gdy zależność Europy i Chin od importu błękitnego paliwa jeszcze bardziej wzrośnie – napisano w raporcie BP.

 

Wojna cenowa o Europę

Wobec perspektywy zalewu rynku europejskiego dostawami LNG ze Stanów Zjednoczonych, rosyjski Gazprom może przyjąć strategię podobną do tej, którą Arabia Saudyjska przyjęła na rynku ropy naftowej. W celu ograniczenia szans konkurentów, zastosuje rabaty cenowe, które pozwolą mu utrzymać udziały na rynku.

Chociaż wobec niskich cen ropy, spadek przychodów ze sprzedaży gazu, byłby dodatkowym obciążeniem dla Rosjan, według rozmówców Financial Times, Gazprom może zdecydować się na taki krok, aby zablokować rozwój eksportu LNG z USA do Europy. Wojna cenowa na pełną skalę w Europie miałaby oddziaływanie na rynki świata i ceny – od australijskiego LNG po kolumbijski węgiel. – Dlaczego oddawać rynek producentowi z większymi kosztami? – pyta James Henderson z Oxford Institute for Energy Studies.

O możliwości wystąpienia wojny cenowej na rynku gazu w Europie pisaliśmy w BiznesAlert.pl 2 lutego. Powołaliśmy się na analizę Hendersona, w której przekonuje, że rabaty i większa elastyczność mogą pozwolić Gazpromowi zachować udziały na rynku.

Tak jak Saudyjczycy próbują uderzyć w ropę łupkową z USA poprzez obniżanie cen dla klientów, którzy mogliby się nią zainteresować, tak Rosjanie mogliby obniżać ceny dostaw gazu, by zatrzymać rynek dla siebie i nie wpuścić konkurencji LNG. Arabia Saudyjska przeprowadziła próbne dostawy do Polski i Szwecji. Rozważa podpisanie umowy długoterminowej z Polakami. Gazprom mógłby wprowadzić dumping cenowy, w celu utrzymania europejskich klientów.

Financial Times przypomina, że Gazprom to jeden z producentów o najniższych kosztach. Dostarczenie gazu od tej firmy do Niemiec kosztuje 3,5 dolara za mmbtu, a dla LNG jest to już 4,3 dolary. – Rynek ekscytuje się możliwością wojny cenowej, ale rozważają ją też sami Rosjanie, którzy wykonali swoje obliczenia – twierdzi Thierry Bros z Societe Generale.

Na spotkaniu z inwestorami w Nowym Jorku przedstawiciele rosyjskiej firmy przekonywali, że niskie ceny na giełdach gazu w Europie i tak uczyniły LNG z USA mało atrakcyjnym. Tę sytuację może zmienić polityka Komisji Europejskiej, która chce przedstawić w lutym plan wspierania rozwoju importu LNG na Stary Kontynent.

Czy Rosję stać na walkę z amerykańskim LNG?

Ceny LNG w Azji spadły, a rynek europejski stał się atrakcyjny dla dostawców tego rodzaju paliwa. Oznacza to jednak, że również Gazprom może wprowadzić obniżki – ocenia Sijbren de Jong, ekspert Hague Centre for Strategic Studies. – Gazprom może zechcieć uderzyć w dostawy LNG, na przykład z USA, poprzez nową politykę cenową.

Jak podkreśla ekspert taka obniżka musiałaby być jednak długotrwała, aby przyniosła oczekiwany efekt. – Niestety wobec problemów finansowych Rosji może być to, mówiąc delikatnie, ryzykowne – mówi dziennikarzowi BiznesAlert.pl.

W odpowiedzi na kryzys budżetowy wywołany znacznym spadkiem wartości baryłki ropy naftowej, Rosja rozważa prywatyzację części udziałów w strategicznych spółkach. W spotkaniu z prezydentem Władimirem Putinem na ten temat udział wzięli prezesi Alrosy, RŹD, Basznieftu, VTB, Aeroflotu, Rosnieftu i Sowkomflota.

Putin zastrzegł, że państwo musi zachować pakiet kontrolny w tych kluczowych aktywach. Prywatyzacja rosyjskiej własności państwowej będzie się odbywać w trudnych warunkach, w obecnej sytuacji fiskalnej. Nie może być odkładana – powiedział minister rozwoju ekonomicznego Aleksiej Uljukajew.

Rosjanie planowali budżet na 2016 rok uzależniony od średniej ceny baryłki na poziomie 50 dolarów. Tymczasem w styczniu jej wartość spadła na chwilę poniżej 30 dolarów i oscyluje wokół tego poziomu. To zagrożenie dla wydatków państwa, jednak w celu utrzymania stabilności politycznej, która dla reżimu Władimira Putina jest najważniejsza, Rosjanie nie zdecydują się na reformy strukturalne. Będą dalej zużywać rezerwy walutowe i pozbywać się sreber rodowych, czyli akcji najważniejszych spółek. Te trafią i tak w ręce wybranych ludzi z otoczenia grupy trzymającej władzę.

Więcej: Polacy mogą wygrać z Gazpromem dzięki wojnie cenowej w Europie