– To projekt, który jest potrzebny z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski, gdyż pomaga zwiększać możliwość dywersyfikacji źródeł dostaw ropy – powiedział Skrypka.
Według niego da to możliwość zwiększenia elastyczności systemu przesyłu ropy w Europie.
– Pozwoli na stworzenie pierścienia naftowego, który pozwoli transportować ropę z dowolnego kierunku do dowolnego odbiorcy na terenie Europy. Problemem tego projektu jest to, że inwestycje związane z podwyższeniem bezpieczeństwa nie zawsze są opłacalne pod względem ekonomicznym. Trzeba inwestować w takie rzeczy, aby zapobiec kryzysowi. Nie ma gwarancji, że od razu się zwrócą, ale pozwolą zapobiec sytuacji, w której zabrakłoby dostaw – tłumaczył. Jak podkreślił, „projekt istnieje”. – Jest wspierany przez rządy i naszych partnerów, w tym przez PERN. Podnieśliśmy ostatnio kapitał zakładowy. Idziemy do przodu – dodał.
Do jego wypowiedzi odniósł się wiceprezes PERN Rafał Miland. Jego zdaniem partnerzy deklarują małe lub nie satysfakcjonujące zainteresowanie odbiorem surowca z tej trasy.
– Mimo to jako udziałowiec Sarmatii nie przekreślamy tego projektu, czego dowodem jest podniesienie kapitału zakładowego. Ten projekt cały czas ma szansę na realizację – przekonywał wiceprezes Miland.