icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Czy Norwedzy zakwestionują pozycję Gazpromu w Europie Środkowo-Wschodniej?

Norwedzy wysyłają do Europy sygnały o gotowości do stania się głównym dostawcą gazu ziemnego. Komisja Europejska może wysłać pozytywny sygnał zwrotny. To szansa dla Polski. Jednak i my mamy swoje zdanie do odrobienia.

Podczas rozmów w Brukseli minister ds. ropy naftowej Tord Lien powiedział, że Komisja Europejska musi dać wyraźny sygnał zapotrzebowania na gaz ze złóż norweskich, aby rozwój ich eksploatacji był opłacalny. – Niepewność zmniejsza szanse na tego rodzaju inwestycje – powiedział.

Dywersyfikacja źródeł dostaw gazu ma być ważnym elementem gazowego pakietu zimowego, czyli szeregu rozwiązań, które Komisja Europejska chce przedstawić w lutym. Będzie to plan zmniejszenia zależności kontynentu od głównego dostawcy – Rosji. Komisarz ds. energii i klimatu Unii Europejskiej Miguel Arias Canete przyznaje, że w tym kontekście Norwegia jawi się jako atrakcyjna alternatywa, ale duże projekty infrastrukturalne na rzecz dostarczenia jej gazu do nowych klientów w Europie powinny być „tematem rynkowym”. To stanowisko analogiczne do tego, jakie przedstawił norweski Statoil w odpowiedzi na polskie plany budowy połączenia gazowego ze złóż w Norwegii, w których udziały posiada PGNiG, do Polski.

Lista 195 Projektów Wspólnego Zainteresowania (PCI), które otrzymują wsparcie polityczne i finansowe Komisji Europejskiej nie uwzględnia żadnego połączenia gazowego Norwegii z państwami unijnymi. Polacy sugerowali, że mogłaby zostać poszerzona o taki projekt, co uprawdopodobniłoby dostawy gazu norweskiego do Polski. Nie wiadomo jednak, czy będzie to możliwe. Okazją do rewizji byłaby publikacja pakietu zimowego.

Norwedzy czekają na taki sygnał. Tord Lien na łamach Euractiv.com przekonywał w grudniu zeszłego roku, że jego państwo posiada zasoby gazu ziemnego, które są wystarczające do uzyskania statutu „głównego, niezawodnego i stałego” dostawcy błękitnego paliwa do Europy przez następne dziesięciolecia. Jednakże, jak podkreślał minister w swoim komentarzu, Norwegia oczekuje jasnych gwarancji zapotrzebowania na norweski surowiec na kontynencie.

Na dzień dzisiejszy państwo norweskie dostarcza czwartą część ogólnych dostaw gazu ziemnego do Europy. Jak podkreśla Lien, według najnowszych badań, Norwegia będzie w stanie zapewnić elastyczne i długoterminowe dostawy przez następne dziesięciolecia, oferując jednocześnie surowiec, z pomocą którego można w skuteczny sposób ograniczyć emisję zanieczyszczeń do środowiska naturalnego. Norweski polityk podkreśla, że będzie stronił od decyzji, jeśli nie będzie widział konkretnych sygnałów Europy w tym kierunku.

– Norwegia posiada doświadczenie w byciu wiarygodnym dostawcą gazu do Europy. Nasz system jest stabilny i skuteczny. Norweski gaz jest terminowo dostarczany do odbiorców, a tym samym gwarantowane jest bezpieczeństwo dostaw. Z europejskiego punktu widzenia, norweski gaz jest pewny, jak surowiec z krajów członkowskich Unii Europejskiej. Mamy środki na to, by ustabilizować nasz eksport do Europy na wysokim poziomie w ciągu najbliższym dziesięcioleci – przekonuje Lien.

Informuje, że praktycznie całość eksportowanego przez Norwegię gazu ziemnego jest dostarczana na rynek europejski. W ciągu ostatnich 25 lat norweski eksport gazu wzrósł czterokrotnie. Po ponad 40 lat wydobywania gazu ziemnego, tylko jedna trzecia zasobów Norwegii została wyeksploatowana. Szacuje się, że w ciągu kolejnych 20 lat zostanie wydobyty i sprzedany gaz ziemny o wolumenie 200 miliardów m2 gazu.

W ciągu najbliższych lat Norwegia planuje rozwinąć możliwości wydobywcze na Morzu Barentsa. Znajdujące się tam złoża są głównym źródłem dla eksportowanego przez Norwegię LNG (skroplony gaz ziemny). Podkreśla, że Norwegia potrzebuje w tym zakresie jasnych deklaracji co do zakupu i przystosowania dostaw LNG do Europy.

– Bezpieczeństwo dostaw i bezpieczeństwo popytu to dwie strony tego samego medalu. Rozumiem, że rola gazu w miksie energetycznym Europy została zaakceptowania. Jednym z przykładów o tym świadczących, jest inicjatywa komisji Europejskiej na rzecz dywersyfikacji źródeł dostaw gazu i stworzenia strategii rozwoju sektora LNG. Zostało to również udowodnione przez rząd Wielkiej Brytanii w ostatnim czasie – wyjaśnia Lien. Londyn zdecydował, że zrezygnuje z energetyki węglowej i zastąpi ją gazową do końca dekady.

Jest o co walczyć, bo oferta Norwegów może być konkurencyjna cenowo do dostaw z Rosji. Jest tak w przypadku droższego eksportu LNG, więc w przypadku tańszych dostaw gazociągami, także jest to możliwe.

Po raz pierwszy w historii udział norweskiego gazu w dostawach na Litwę przewyższy udział surowca z Rosji. Norwedzy wyślą w 2016 roku ponad połowę surowca zamówionego przez sąsiada Polski.

W rozmowie z Reutersem minister energetyki Litwy Rokas Masiulis podaje, że w tym roku udział rynkowy Statoila przekroczy 50 procent. Do końca 2014 roku rosyjski Gazprom posiadał monopol na dostawy gazu dla Litwy. W 2015 roku rozpoczął pracę pływający obiekt do regazyfikacji (FSRU) zwany także gazoportem. To statek z instalacjami pozwalającymi na odbiór gazu skroplonego i jego transport na ląd. Stacjonuje w Kłajpedzie i szczyci się symbolicznym mianem „Niepodległość”.

W tym roku FSRU ma odebrać około 12 ładunków z LNG. Litewski Litgas odbierze 4 z nich, bo zakontraktował od Statoila 540 mln m3 gazu ziemnego rocznie przez pięć lat. Lietuvos Duju Tekimas podpisał krótkoterminową umowę z Norwegami i będzie kontynuował rozmowy z rosyjskim Gazpromem. Kontrakt pozwala na odbiór około 300 mln m3 przez sześć miesięcy tego roku.

– Udział Gazpromu na litewskim rynku będzie w przyszłości zależał od oferty cenowej i warunków komercyjnych – powiedział Masiulis agencji Reuters.

Ze względu na zmiany na bałtyckim rynku gazu rosyjski Gazprom zapowiada uelastycznienie oferty. Zamierza sprzedawać więcej gazu na aukcjach, poza kontraktami długoterminowymi. Rozważa również rewizję formuły cenowej, która pozwoliłaby na zmniejszenie zależności ceny dostaw od wartości baryłki ropy naftowej.

Na opłacalność dostaw z Norwegii liczy prezes PGNiG Piotr Woźniak. – Gaz skroplony możemy sprowadzać z całego świata: z Norwegii, także z Ameryki, Kataru, Australii itd. Natomiast rurociągiem możemy sprowadzać gaz tylko z Rosji lub z Norwegii. Z Rosji gaz już sprowadzamy rurociągiem, zaś z kierunku północnego, czyli z Norwegii, jeszcze nie – przypomina w rozmowie z Gazetą Wyborczą. – I chcemy to zmienić, aby Polska korzystała efektywnie ze wszystkich możliwych źródeł i sposobów zaopatrzenia krajowego rynku gazowego.

– Konkurencja różnych dostawców i kierunków dostaw przyczyni się w perspektywie 2022 r., kiedy kończy się kontrakt jamalski, do zwiększenia nie tylko konkurencyjności, ale także bezpieczeństwa polskiego rynku – ocenia prezes polskiej spółki gazowej.

– Istotne jest czy Norwedzy będą chcieli zawalczyć o rynek Europy Środkowej i Wschodniej, czy tez uznają go za strefę wpływów Gazpromu – ocenia Tomasz Chmal, ekspert ds. energetyki Narodowego Centrum Studiów Strategicznych. – Jeśli to drugie, to cała dyskusja jest bezprzedmiotowa.

– Oczywiście potrzebna jest infrastruktura i tę zawsze warto rozbudowywać, stad jasny sygnał z Polski jest ważny i potrzebny. Po swojej stronie jednak mamy sporo zadań do odrobienia w kontekście liberalizacji rynku gazu, określenia zapotrzebowania na gaz w kolejnych latach i zarządzenia rokiem 2022 (wtedy kończy się umowa długoterminowa PGNiG-Gazprom – przyp. red.). Bez jasnej polityki w tym zakresie będziemy nadal dyskutować o projektach zamiast je realizować – kwituje rozmówca BiznesAlert.pl.

Norwedzy wysyłają do Europy sygnały o gotowości do stania się głównym dostawcą gazu ziemnego. Komisja Europejska może wysłać pozytywny sygnał zwrotny. To szansa dla Polski. Jednak i my mamy swoje zdanie do odrobienia.

Podczas rozmów w Brukseli minister ds. ropy naftowej Tord Lien powiedział, że Komisja Europejska musi dać wyraźny sygnał zapotrzebowania na gaz ze złóż norweskich, aby rozwój ich eksploatacji był opłacalny. – Niepewność zmniejsza szanse na tego rodzaju inwestycje – powiedział.

Dywersyfikacja źródeł dostaw gazu ma być ważnym elementem gazowego pakietu zimowego, czyli szeregu rozwiązań, które Komisja Europejska chce przedstawić w lutym. Będzie to plan zmniejszenia zależności kontynentu od głównego dostawcy – Rosji. Komisarz ds. energii i klimatu Unii Europejskiej Miguel Arias Canete przyznaje, że w tym kontekście Norwegia jawi się jako atrakcyjna alternatywa, ale duże projekty infrastrukturalne na rzecz dostarczenia jej gazu do nowych klientów w Europie powinny być „tematem rynkowym”. To stanowisko analogiczne do tego, jakie przedstawił norweski Statoil w odpowiedzi na polskie plany budowy połączenia gazowego ze złóż w Norwegii, w których udziały posiada PGNiG, do Polski.

Lista 195 Projektów Wspólnego Zainteresowania (PCI), które otrzymują wsparcie polityczne i finansowe Komisji Europejskiej nie uwzględnia żadnego połączenia gazowego Norwegii z państwami unijnymi. Polacy sugerowali, że mogłaby zostać poszerzona o taki projekt, co uprawdopodobniłoby dostawy gazu norweskiego do Polski. Nie wiadomo jednak, czy będzie to możliwe. Okazją do rewizji byłaby publikacja pakietu zimowego.

Norwedzy czekają na taki sygnał. Tord Lien na łamach Euractiv.com przekonywał w grudniu zeszłego roku, że jego państwo posiada zasoby gazu ziemnego, które są wystarczające do uzyskania statutu „głównego, niezawodnego i stałego” dostawcy błękitnego paliwa do Europy przez następne dziesięciolecia. Jednakże, jak podkreślał minister w swoim komentarzu, Norwegia oczekuje jasnych gwarancji zapotrzebowania na norweski surowiec na kontynencie.

Na dzień dzisiejszy państwo norweskie dostarcza czwartą część ogólnych dostaw gazu ziemnego do Europy. Jak podkreśla Lien, według najnowszych badań, Norwegia będzie w stanie zapewnić elastyczne i długoterminowe dostawy przez następne dziesięciolecia, oferując jednocześnie surowiec, z pomocą którego można w skuteczny sposób ograniczyć emisję zanieczyszczeń do środowiska naturalnego. Norweski polityk podkreśla, że będzie stronił od decyzji, jeśli nie będzie widział konkretnych sygnałów Europy w tym kierunku.

– Norwegia posiada doświadczenie w byciu wiarygodnym dostawcą gazu do Europy. Nasz system jest stabilny i skuteczny. Norweski gaz jest terminowo dostarczany do odbiorców, a tym samym gwarantowane jest bezpieczeństwo dostaw. Z europejskiego punktu widzenia, norweski gaz jest pewny, jak surowiec z krajów członkowskich Unii Europejskiej. Mamy środki na to, by ustabilizować nasz eksport do Europy na wysokim poziomie w ciągu najbliższym dziesięcioleci – przekonuje Lien.

Informuje, że praktycznie całość eksportowanego przez Norwegię gazu ziemnego jest dostarczana na rynek europejski. W ciągu ostatnich 25 lat norweski eksport gazu wzrósł czterokrotnie. Po ponad 40 lat wydobywania gazu ziemnego, tylko jedna trzecia zasobów Norwegii została wyeksploatowana. Szacuje się, że w ciągu kolejnych 20 lat zostanie wydobyty i sprzedany gaz ziemny o wolumenie 200 miliardów m2 gazu.

W ciągu najbliższych lat Norwegia planuje rozwinąć możliwości wydobywcze na Morzu Barentsa. Znajdujące się tam złoża są głównym źródłem dla eksportowanego przez Norwegię LNG (skroplony gaz ziemny). Podkreśla, że Norwegia potrzebuje w tym zakresie jasnych deklaracji co do zakupu i przystosowania dostaw LNG do Europy.

– Bezpieczeństwo dostaw i bezpieczeństwo popytu to dwie strony tego samego medalu. Rozumiem, że rola gazu w miksie energetycznym Europy została zaakceptowania. Jednym z przykładów o tym świadczących, jest inicjatywa komisji Europejskiej na rzecz dywersyfikacji źródeł dostaw gazu i stworzenia strategii rozwoju sektora LNG. Zostało to również udowodnione przez rząd Wielkiej Brytanii w ostatnim czasie – wyjaśnia Lien. Londyn zdecydował, że zrezygnuje z energetyki węglowej i zastąpi ją gazową do końca dekady.

Jest o co walczyć, bo oferta Norwegów może być konkurencyjna cenowo do dostaw z Rosji. Jest tak w przypadku droższego eksportu LNG, więc w przypadku tańszych dostaw gazociągami, także jest to możliwe.

Po raz pierwszy w historii udział norweskiego gazu w dostawach na Litwę przewyższy udział surowca z Rosji. Norwedzy wyślą w 2016 roku ponad połowę surowca zamówionego przez sąsiada Polski.

W rozmowie z Reutersem minister energetyki Litwy Rokas Masiulis podaje, że w tym roku udział rynkowy Statoila przekroczy 50 procent. Do końca 2014 roku rosyjski Gazprom posiadał monopol na dostawy gazu dla Litwy. W 2015 roku rozpoczął pracę pływający obiekt do regazyfikacji (FSRU) zwany także gazoportem. To statek z instalacjami pozwalającymi na odbiór gazu skroplonego i jego transport na ląd. Stacjonuje w Kłajpedzie i szczyci się symbolicznym mianem „Niepodległość”.

W tym roku FSRU ma odebrać około 12 ładunków z LNG. Litewski Litgas odbierze 4 z nich, bo zakontraktował od Statoila 540 mln m3 gazu ziemnego rocznie przez pięć lat. Lietuvos Duju Tekimas podpisał krótkoterminową umowę z Norwegami i będzie kontynuował rozmowy z rosyjskim Gazpromem. Kontrakt pozwala na odbiór około 300 mln m3 przez sześć miesięcy tego roku.

– Udział Gazpromu na litewskim rynku będzie w przyszłości zależał od oferty cenowej i warunków komercyjnych – powiedział Masiulis agencji Reuters.

Ze względu na zmiany na bałtyckim rynku gazu rosyjski Gazprom zapowiada uelastycznienie oferty. Zamierza sprzedawać więcej gazu na aukcjach, poza kontraktami długoterminowymi. Rozważa również rewizję formuły cenowej, która pozwoliłaby na zmniejszenie zależności ceny dostaw od wartości baryłki ropy naftowej.

Na opłacalność dostaw z Norwegii liczy prezes PGNiG Piotr Woźniak. – Gaz skroplony możemy sprowadzać z całego świata: z Norwegii, także z Ameryki, Kataru, Australii itd. Natomiast rurociągiem możemy sprowadzać gaz tylko z Rosji lub z Norwegii. Z Rosji gaz już sprowadzamy rurociągiem, zaś z kierunku północnego, czyli z Norwegii, jeszcze nie – przypomina w rozmowie z Gazetą Wyborczą. – I chcemy to zmienić, aby Polska korzystała efektywnie ze wszystkich możliwych źródeł i sposobów zaopatrzenia krajowego rynku gazowego.

– Konkurencja różnych dostawców i kierunków dostaw przyczyni się w perspektywie 2022 r., kiedy kończy się kontrakt jamalski, do zwiększenia nie tylko konkurencyjności, ale także bezpieczeństwa polskiego rynku – ocenia prezes polskiej spółki gazowej.

– Istotne jest czy Norwedzy będą chcieli zawalczyć o rynek Europy Środkowej i Wschodniej, czy tez uznają go za strefę wpływów Gazpromu – ocenia Tomasz Chmal, ekspert ds. energetyki Narodowego Centrum Studiów Strategicznych. – Jeśli to drugie, to cała dyskusja jest bezprzedmiotowa.

– Oczywiście potrzebna jest infrastruktura i tę zawsze warto rozbudowywać, stad jasny sygnał z Polski jest ważny i potrzebny. Po swojej stronie jednak mamy sporo zadań do odrobienia w kontekście liberalizacji rynku gazu, określenia zapotrzebowania na gaz w kolejnych latach i zarządzenia rokiem 2022 (wtedy kończy się umowa długoterminowa PGNiG-Gazprom – przyp. red.). Bez jasnej polityki w tym zakresie będziemy nadal dyskutować o projektach zamiast je realizować – kwituje rozmówca BiznesAlert.pl.

Najnowsze artykuły