Bułgarski rząd szuka prywatnych przedsiębiorców do partnerstwa w budowie nowej elektrowni atomowej w Belene na północy kraju – donosi EurActiv.pl. Portal zwraca uwagę, że to powrót do pomysłu zarzuconego w 2012 r. Bułgarski premier Bojko Borysow poinformował w piątej, 12 sierpnia o planach wskrzeszenia pomysłu budowy elektrowni atomowej w Belene. Stało się to po telefonicznej rozmowie z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem.
W 2012 r. Bułgaria zarzuciła plan budowy elektrowni pod naddunajską, przygraniczną miejscowością Belene. Miała ona zastąpić moce utracone w elektrowni atomowej w Kozłoduju, której cztery (z sześciu) reaktory zostały wygaszone przed wstąpieniem kraju do UE, jako jeden z warunków członkowskich. Miały one ponad 40 lat i m.in. przez UE i USA były uznawane za jedne z najniebezpieczniejszych na świecie.
Zamiast rozbudowywać elektrownię w Kozłoduju, Sofia postanowiła wybudować nową elektrownię w Belene nad Dunajem – był to powrót do planów zaproponowanych po raz pierwszy w latach 80. XX w., pod koniec okresu komunistycznego. Nowa elektrownia miała mieć moc 2 GW. Partnerem projektu był Rosatom, rosyjska państwowa agencja atomowa.Projekt wzbudził serię sporów – krytycy zwracali uwagę, że nawet po wyłączeniu reaktorów w Kozłoduju, Bułgaria ma nadwyżkę energii elektrycznej, a koszt budowy nowej elektrowni sprawi, że w celu ich amortyzacji energia będzie musiała być trzy razy droższa w stosunku do prądu z pozostałych, pracujących dwóch reaktorów w Kozłoduju.
Doszły do tego spory międzynarodowe. Z budowy wycofał się RWE, niemiecki koncern energetyczny, a Rosjanie najpierw nie chcieli się zgodzić, by nie mieć większościowego udziału w nowym projekcie, a potem przystali, ale podwyższając cenę swoich usług o dwa miliardy euro – przez co koszt projektu wzrósł do 10 mld euro.To sprawiło, że premier Bojko Borysow uznał projekt Belene za nieopłacalny i go najpierw zamroził w 2010 r., a potem – w 2012 r. – anulował. To także nie wzbudziło uznania Rosjan – Atomstrojeksport, firma zajmująca się budową instalacji atomowych, u których Bułgarzy zamówili 2 reaktory do Belene (każdy o mocy 1 GW) zażądały odszkodowania.16 czerwca br. Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy w Genewie przyznał rację Rosjanom – częściowo. Zgodnie z wyrokiem, Bułgaria musiała zapłacić Atomstrojeksportowi za reaktory – ok. 550 mln euro, ale nie musiała już płacić dodatkowych odszkodowań, których chcieli Rosjanie. Rosatom wyraził zadowolenie z wyroku.
Po dwóch miesiącach namysłu, co zrobić z reaktorami- Bułgarzy rozważali sprzedaż, za zgodą Atomstrojeksportu, Iranowi – rząd Borysowa zdecydował się wskrzesić projekt budowy elektrowni w Belene, już bez Rosjan. Zastąpić ich mają inwestorzy prywatni.Borysow tłumaczył, że konieczność zapłaty za reaktory sprawiła, że „sytuacja się zmieniła” na tyle, by rząd chciał zbudować elektrownię. „Byłoby nieodpowiedzialnym, gdybyśmy zapłacili [550 mln euro] za te reaktory, po czym wsadzili je do muzeum” – powiedział. Dodał także, że ostatnie miesiące udowodniły, że ich sprzedaż byłaby bardzo trudna – zwłaszcza w kontekście umowy rosyjsko-irańskiej, zgodnie z którą Iran kupi 8 reaktorów bezpośrednio od Rosji.Premier podkreślił jednak, że państwa wciąż nie stać na takie przedsięwzięcie, stąd też chęć znalezienia partnerów prywatnych. Rząd jeszcze nie ustalił, jak duży udział w projekcie będzie miało państwo, ale nie ma być on duży.