Bułgaria chce być niezależna od dostaw gazu z Rosji

25 sierpnia 2022, 13:45 Alert

Tysiące Bułgarów protestowało w środę przeciwko powołaniu rządu tymczasowego, który chce rozpocząć negocjacje z Gazpromem. Demonstracje rozpoczęły się w stolicy Bułgarii, Sofii, przed pałacem prezydenckim w następstwie tego jak prezydent Rumen Radev ogłosił swoją decyzję  dotyczącą nowych władz i zmiany kierunku prowadzonej polityki.

Rząd prowadzi Bułgarię w stronę kryzysu energetycznego

Proeuropejska koalicja trzech partii, Demokratyczna Bułgaria, wspiera protest, który definiuje nowe ustalenia rządu jako „narodową zdradę”. Formacja polityczna oskarża go o przywracanie bułgarskiej zależności od Rosji. W nieunikniony sposób poprowadzi ona kraj do kryzysu energetycznego, jak twierdzą protestujący. Protest Bułgarów przeciwko gazowej zależności połączył się z pokojowym marszem Wolności i Niepodległości organizowanym przez ukraińskich obywateli Bułgarii.

Sprzeciw nie spotyka się z aprobatą rosyjskich zwolenników

Pozostałe bułgarskie partie także ogłosiły swoje stanowisko wobec rosyjskiego gazu i relacji z Rosją. Bułgarska Partia Socjalistyczna i radykalna prorosyjska partia Vazrazhdane nalegają na rozpoczęcie negocjacji z Rosjanami i zgodę na dostawy od Gazpromu. Tylko Demokratyczna Partia Bułgarii sprzeciwia się stanowczo.

Partie patrzą na relacje z Rosją przez pryzmat przyszłych wyborów

Dwie wiodące bułgarskie partie, Gerb i My kontynuujemy zmianę, starają się prowadzić elastyczną politykę przedwyborczą z powodu silnych prorosyjskich sentymentów, które ma prawie połowa obywateli Bułgarii. Wybory do bułgarskiego parlamentu odbędą się drugiego października. GERB nalega na zerwanie relacji z Gazpromem ale jednocześnie chce rozpoczęcia negocjacji z rosyjskim monopolistą, z którym Bułgaria ma kontrakt ważny do końca roku.

Partia My kontynuujemy zmianę prowadzi radykalną, na bułgarskie standardy, antyrosyjską politykę. Były wicepremier Bułgarii Asen Vassilev chce, aby Bułgaria rozmawiała z Gazpromem tylko jeżeli gaz będzie w dobrej cenie.

Euractiv/Jakub Sadowski

Turbina Nord Stream 1 czeka na Gazprom, ale ten winduje dalej ceny gazu w Europie