(Wojciech Jakóbik)
Po rezygnacji Rosjan z projektu South Stream, Bułgaria będąca kluczowym krajem dla projektu, domaga się od Komisji Europejskiej rekompensaty z tytułu odcięcia od alternatywnego szlaku dostaw rosyjskiego gazu. Bruksela zapewnia Sofię, że dofinansuje rozbudowę interkonektorów pozwalającą w przyszłości na import do Bułgarii surowca kaspijskiego z Grecji.
Bułgarzy twierdzą jednak, że jest to zaledwie pierwszy krok na drodze do zrekompensowania strat spowodowanych przez zatrzymanie South Stream w wyniku zamrożenia rozmów na jego temat przez Komisję Europejską. Jednocześnie odcinają się od sporu unijno-rosyjskiego o projekt. Podkreślają, że nadal uznają go za kluczowy dla ich bezpieczeństwa energetycznego.
Temat ten będzie kluczowym elementem dzisiejszych rozmów premiera Bułgarii Bojko Borysowa z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jeanem Claude’m Junckerem w Brukseli. Strony mają wydać oświadczenia na temat South Stream po zakończeniu spotkania. Do tej pory nie otrzymały oficjalnych dokumentów w sprawie zatrzymania projektu.
Jednocześnie wczoraj bułgarska Rada Ministrów uruchomiła przetarg na poszukiwania gazu i ropy naftowej na jej koncesjach na Morzu Czarnym. Rząd omówił perspektywę uczynienia z kraju eksportera węglowodorów. – To stuprocentowa dywersyfikacja w przeciwieństwie do gazu z Turcji, Grecji czy Ukrainy – cieszył się premier Borysow.