Buzek: Mowa o zdradzie i spiskach nie przybliża nas do zatrzymania zmian klimatu (ROZMOWA)

26 stycznia 2022, 07:35 Opinie

Inicjatywa polskich posłów do Parlamentu Europejskiego w obronie atomu i gazu w taksonomii spotkała się z gorącą krytyką Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. – Takie bezpodstawne zarzucanie najgorszych intencji i postaw – nawet jeśli wynika z najszlachetniejszej troski o przyszłość planety – stylem niewiele różni się od tego, co słyszymy od osób kwestionujących globalne ocieplenie i sens przeciwdziałania mu: tam też mowa o zdradzie i spiskach. To nie przybliża nas do zatrzymania zmian klimatu i nie posuwa naprzód transformacji – kompromituje za to całą ideę i skutecznie do niej zniechęca – ocenia prof. Jerzy Buzek, współtwórca tej inicjatywy, były premier, a obecnie poseł do Parlamentu Europejskiego.

Prof. Jerzy Buzek. Grafika: Gabriela Cydejko.
Prof. Jerzy Buzek. Grafika: Gabriela Cydejko.

BiznesAlert.pl: Jak unijna taksonomia – czyli system jednolitej klasyfikacji inwestycji zrównoważonych i przyjaznych dla środowiska – wpłynie na Polskę?

Prof. Jerzy Buzek: W pewien sposób już wpływa – rozporządzenie to bowiem weszło w życie w czerwcu 2020 roku i wprowadziło nową zasadę: „nie wyrządzaj poważnych szkód dla środowiska” (z angielskiego „Do No Significant Harm”). Odniesienie do niej znajduje się w większości programów, finansowanych z budżetu Unii Europejskiej w latach 2021-2027 – np. w funduszach strukturalnych, programach „InvestEU” i „Horyzont Europa” czy w Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Projekty wspierane w ramach unijnego Funduszu Odbudowy również oceniane będą m.in. pod kątem zgodności z tą właśnie zasadą.

Jednocześnie w Brukseli trwają prace nad przepisami uzupełniającymi taksonomię – obecnie przygotowywane są szczegółowe wytyczne techniczne dla wytwarzania energii w oparciu o gaz i energetykę jądrową.

I właśnie w tej sprawie, wraz z europosłem Bogdanem Rzońcą, wystosował Pan pod koniec ubiegłego tygodnia list do przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen. Co Pana do tego skłoniło?

To kwestia kluczowa dla powodzenia zielonej transformacji – przeprowadzonej w sposób sprawiedliwy społecznie, efektywny kosztowo, wzmacniający nasze bezpieczeństwo energetyczne i likwidujący ubóstwo energetyczne milionów Europejek i Europejczyków. Mówiąc inaczej – transformacji przeprowadzonej w jedyny mądry, skuteczny i akceptowalny sposób. W liście podkreśliliśmy konieczność większej równowagi między ambitnymi – i potrzebnymi – celami klimatycznymi UE na rok 2030 i 2050 a realnymi możliwościami i wyzwaniami technologicznymi. Chodzi chociażby o wymogi odnośnie poziomu wykorzystania gazów niskoemisyjnych lub odnawialnych: propozycje w tym zakresie są na razie niespójne z prognozami Komisji Europejskiej co do perspektyw rozwoju technologii tych gazów w najbliższych trzech dziesięcioleciach.

Co istotne: to wszystko sprawa ważna nie tylko dla Polski, ale – całej Unii. Potwierdza to ogromna liczba koleżanek i kolegów z Parlamentu Europejskiego, których udało się przekonać do poparcia naszego apelu: podpisało się pod nim blisko 80 europosłów z 6 grup politycznych i z aż 14 państw członkowskich – od Niemiec i Francji, przez Finlandię, Włochy i Grecję, po kraje Grupy Wyszehradzkiej czy państwa bałtyckie. Nie zdarza się to codziennie.

Mimo to Młodzieżowy Strajk Klimatyczny mówi na Facebooku o „liście hańby” i ocenia, że „to wyjątkowo krótkowzroczny akt zdrady klimatycznej, zdrady wobec nas i wobec przyszłych pokoleń”.  Twierdzi, że wsparcie dla gazu ziemnego to „puszczenie z dymem szans na powstrzymanie katastrofy klimatycznej”. Co by Pan na to odpowiedział?

Po pierwsze uważam, że takie bezpodstawne zarzucanie najgorszych intencji i postaw – nawet jeśli wynika z najszlachetniejszej troski o przyszłość planety – stylem niewiele różni się od tego, co słyszymy od osób kwestionujących globalne ocieplenie i sens przeciwdziałania mu: tam też mowa o zdradzie i spiskach. To nie przybliża nas do zatrzymania zmian klimatu i nie posuwa naprzód transformacji – kompromituje za to całą ideę i skutecznie do niej zniechęca.

Po drugie – o przyszłości następnych pokoleń ja myślę nie od 3-4 lat lecz od co najmniej 25 lat. To wtedy rząd, którym kierowałem, wygasił 22 kopalnie w ciągu 2 lat. Młodzież ma prawo tego nie pamiętać, Facebooka wtedy nie było, podobnie jak Porozumienia Paryskiego czy unijnego pakietu klimatycznego – Polska zresztą o wejście do Unii dopiero zaczynała się wówczas starać. Za tę reformę zapłaciliśmy w kolejnych wyborach ogromną cenę, ale dziś postąpiłbym tak samo – właśnie w imię odpowiedzialności za przyszłość dzieci i wnuków.

I po trzecie – nikt nie twierdzi, że gaz to jedyne rozwiązanie, ani tym bardziej – że musi pochodzić tylko z Rosji. Myślę także, że – jako pomysłodawcę dzisiejszego gazociągu Baltic Pipe z Norwegii i Danii do Polski czy późniejszego autora w Parlamencie Europejskim rozporządzeń o bezpieczeństwie dostaw gazu albo nowej dyrektywy gazowej – naprawdę trudno posądzać mnie o jakiekolwiek sympatie wobec rosyjskiego monopolisty i jego praktyk.

Jaka powinna być zatem rola gazu w transformacji?

Mówię o tym od początku: w krajach zwłaszcza takich, jak Polska, gaz może być ważnym paliwem pomostowym, istotnie przyśpieszającym nasze odchodzenie od węgla w produkcji prądu i ciepła oraz przechodzenie – w perspektywie 25-30 lat – do systemu energetycznego opartego głównie na odnawialnych źródłach energii. Pamiętajmy, że jeśli chodzi o dwutlenek węgla, gaz jest dwa razy mniej emisyjny od węgla, nie powoduje ponadto śmiercionośnego smogu. Dodatkowo, taksonomia miałaby wspierać przede wszystkim najnowocześniejszą kogenerację gazową – czyli jednoczesne wytwarzanie prądu i ciepła, które z definicji jest najbardziej efektywne z punktu widzenia kosztów, poprawy jakości powietrza, ochrony środowiska czy klimatu.

A co z atomem?

Atom budzi inne emocje i zastrzeżenia niż gaz, choć nikt odpowiedzialny nie zaprzeczy, że taki sposób wytwarzania energii jest neutralny dla klimatu. W polskich realiach – jeśli w końcu taka elektrownia miałaby powstać – nie stanie się to wcześniej niż pod koniec lat 30-tych. W perspektywie najbliższych co najmniej 15 lat nie rozwiąże to więc żadnych naszych wyzwań i bolączek związanych z bezpieczeństwem energetycznym czy transformacją w stronę neutralności klimatycznej UE w 2050 roku.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik

Ekstremalne opady deszczu odbiją się na wzroście gospodarczym