Michalik: Przedsiębiorca może obronić się przed rosnącymi cenami energii

27 stycznia 2020, 07:30 Energetyka

Czy przedsiębiorcy będą zostawieni sami sobie w związku z rosnącymi kosztami zakupu energii elektrycznej? Z pewnością nie będą chronieni dedykowanymi mechanizmami stabilizacji cen, ale nie oznacza to, że nie mogą w inny sposób przeciwstawić się podwyżkom – pisze w komentarzu prawniczka, Magdalena Michalik, z Kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy.

fot. Pixabay.com

Zawiła historia cen energii

Od stycznia 2020 roku zamrożone ceny energii przestają obowiązywać, co oznacza, iż w nowym roku czekają nas wyższe rachunki za energię elektryczną. – Co prawda, wicepremier i minister aktywów finansowych Jacek Sasin zapowiedział, że toczą się już prace nad projektem ustawy, który przewidywać ma rekompensaty różnicy ceny za prąd, to należy mieć na uwadze, że ten mechanizm na razie jest jedynie w fazie spekulacji, a ponadto ma być realizowany dopiero po zakończeniu 2020 roku – wyjaśnia Magdalena Michalik.

Przypomina ona, że w połowie 2019 roku zaczęły pojawiać się doniesienia jakoby ceny energii miały wzrosnąć aż o 40 procent, jednakże na takie podwyżki nie wyraził zgody Prezes Urzędu Regulacji Energetyki, który jest odpowiedzialny za zatwierdzanie taryf na sprzedaż energii elektrycznej do gospodarstw domowych (grupa G).

Déjà vu wokół cen energii. Spółki chcą podwyżki nawet o 40 procent?

Wnioski taryfowe a decyzja Prezesa URE

Prawniczka przypomina, że wnioski taryfowe od sprzedawców z urzędu na 2020 roku co prawda wpłynęły do Prezesa URE już 15 listopada 2019 roku, ale postępowanie taryfikacyjne toczyło się aż do początku stycznia 2020 roku, bowiem trzech z czterech sprzedawców (PGE Obrót, Enea, Energa) otrzymało dodatkowy dwutygodniowy okres na zaproponowanie nowych taryf, z niższymi cenami. Jak cytuj dalej, w jednym z wywiadów Prezes URE, Rafał Gawin przyznał, że wnioski taryfowe tych trzech spółek były nie do zaakceptowania z punktu widzenia nadrzędnych celów regulacji. Prezes URE stwierdził, że PGE, Enea i Energa nie uzasadniły swoich wniosków dotyczących podniesienia cen energii w sposób wystarczający. Prezes URE, zatwierdził wniosek o podwyżkę taryfy dla Tauron Dystrybucja / Sprzedaż, tym samym maksymalny wzrost średniego rachunku w grupie G11 (gospodarstwa domowe) został ustanowiony na poziomie między 11,4 a 12,9  procent.

Pod koniec grudnia Prezes URE zatwierdził również taryfy na sprzedaż energii kolejnym dwóm sprzedawcom z urzędu – Enei i Enerdze Obrót. Zgodnie z opublikowanymi przez URE informacjami w przypadku pierwszego z nich, wzrost cen prądu będzie kształtował się na poziomie 12,2  proccent, natomiast wobec drugiego – 11,3 procent.
Ostatnią zatwierdzoną taryfą była taryfa PGE Obrót, którą Prezes URE zatwierdził dopiero z początkiem stycznia 2020 roku. Rachunki dla klientów tego podmiotu mają wzrosnąć średnio o 11,6  procent. Skorygowana taryfa wejdzie w życie od 1 marca b.r. Powyżej scharakteryzowane podwyżki dotyczą gospodarstw domowych – odbiorców w grupach taryfowych G, jednakże przyjrzeć im się powinni również przedsiębiorcy, ponieważ stanowi to przyczynek do dyskusji o cenach w innych grupach taryfowych.

Taryfy pokryją koszty rosnących kosztów pozyskania energii elektrycznej? 

– Obecnie energia sprzedawana przedsiębiorcom w ramach nowo zawieranych umów podrożała o od 20 do 40 procent w stosunku do analogicznego okresu w roku 2018 (rok 2019 nie jest miarodajny z uwagi na rozwiązania tzw. „ustawy prądowej” red.). W przypadku firm, które swoje kontrakty sprzedażowe zawierały wcześniej lub z niższymi cenami można spodziewać się podwyżek cen dokonywanych przez przedsiębiorstwa obrotu. Jeżeli podwyżki te będą znacząco wyższe niż te zaakceptowane przez Prezesa URE, to zasadne wydaje się pytanie o przyczynę takiej różnicy – wyjaśnia Magdalena Michalik. Wyjaśnia przy tym, że kalkulacja cen pod taryfę różni się od takiej kalkulacji w warunkach czysto rynkowych, jednakże w sytuacji, gdy podwyżka dokonywana jest w trakcie wykonywania umowy i można domniemać, że nie wynika ona z rzeczywistych wzrostów kosztów, można posiłkowo powołać się na argumenty użyte przez Prezesa URE.

Zdaniem prawniczki z Kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy, powyższy argument może ułatwić przedsiębiorcom kwestionowanie podwyżek w ramach postępowań sądowych. – Dokonanie takiej zmiany ceny nie pozostawia bowiem przedsiębiorcy miejsca na dyskusje, ponieważ alternatywą skutecznej podwyżki jest jedynie zmiana sprzedawcy, która może z kolei powodować ryzyko nałożenia na takiego odbiorcę kar umownych z tytułu przedwczesnego rozwiązania uprzedniej umowy – uważa Magdalena Michalik. Podkreśla ona przy tym,  że w relatywnie złej sytuacji pozostaną w zasadzie wszyscy kupujący energię w ramach tzw. „third party access”, choć im większy wolumen takich zakupów tym podwyżka bardziej odbije się na portfelu danego przedsiębiorcy. – Oczywiście w najgorszej sytuacji będą firmy z sektora energochłonnego, tj. np. hutnictwo czy branża chemiczna. W tym przypadku dojdzie do bardzo niekorzystnej kumulacji kosztów za certyfikaty emisji CO2 z podwyżkami cen energii – podkreśla prawniczka.

Na zakończenie dodaje, że należy, że wzrostowi uległy również taryfy dystrybucyjne oraz taryfa operatora systemu przesyłowego (Polskich Sieci Elektroenergetycznych) zatwierdzona przez Prezesa URE w połowie grudnia 2019 roku. To skutkować będzie wzrostem rachunków w granicach między 0,60 zł do 1,80 zł.

Kancelaria Brysiewicz i Wspólnicy/BiznesAlert.pl

Sawicki: Nowe ceny energii. Stare pytania