Do wykorzystania cen ujemnych energii oraz narastającego zjawiska redukcji OZE potrzebny jest przede wszystkim ekosystem odnawialny, a ten jest wciąż drogi. Konsument musi być coraz bardziej świadomy by korzystać, a nie tracić na transformacji – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
- Taryfy dynamiczne dadzą możliwość zarobku na ujemnych cenach energii, ale będą możliwe do efektywnego wykorzystania tylko przez posiadaczy drogich narzędzi jak samochody elektryczne, magazyny energii i pompy ciepła – pisze autor.
- Promocja autokonsumpcji poprzez nowe zasady rynku bilansującego to miecz obosieczny, który będzie nagradzał za zużycie i karał za wypuszczanie energii samopas do systemu.
- Tylko świadomy konsument poradzi sobie z nowymi realiami transformacji energetycznej i powinien uzyskać wsparcie pozwalające mu sięgnąć po narzędzia dające możliwość wykorzystania tego trendu z pożytkiem – kwituje Wojciech Jakóbik.
Niemiecki Handelsblatt informuje o fali nowych ofert firm energetycznych dających możliwość zarabiania na cenach ujemnych energii na rynku. Te pojawiają się coraz częściej przez nieregularną pracę Odnawialnych Źródeł Energii zależną od pogody.
Podaż energii ze źródeł odnawialnych w niektórych momentach sięga już całkowitego zapotrzebowania w Polsce. Konieczność zapewnienia stabilności Krajowego Systemu Przesyłowego oznacza, że jeśli nie zostaną zastosowane inne narzędzia, operator jest zmuszony do redukcji OZE za rekompensatą.
Handelsblatt opisuje w jaki sposób dostawcy energii oferują odbiorcom możliwość zarobku na maksymalizacji zużycia w okresie cen ujemnych. Tymczasem w maju 2024 roku ceny ujemne energii utrzymywały się na giełdowym rynku niemieckim przez osiem dni pod rządu. Federalna Agencja ds. Sieci (Bundesnetzagentur) podaje, że w 2023 roku ceny negatywne w Niemczech utrzymywały się przez 301 godzin.
I tu wchodzą z pomocą taryfy dynamiczne uzależniające cenę energii od zmian na giełdzie. Dają niższe ceny albo wręcz zarobek w okresie zwiększonej podaży i mniejszego zużycia. To rozwiązanie, na którym skorzystają posiadacze samochodów elektrycznych, magazynów energii oraz pomp ciepła pozwalających zużywać nadwyżki energii. Handelsblatt opisuje jak użytkownicy takich taryf dynamicznych od firmy Tibber płacii średnio w kwietniu za energię 17,28 centów za kilowatogodzinę oszczędzając nawet 25 procent w stosunku do średniej ceny bez dynamicznych zmian.
Oznacza to, że taryfy dynamiczne wchodzące w Polsce w życie od 24 sierpnia tego roku wymagają aktywnego uczestnictwa w rynku energii oraz narzędzi do zarządzania zużyciem. Te pozostają drogie i mają być finansowane w coraz większym stopniu środkami unijnymi. Przy tej okazji warto wspomnieć, że ministerstwo klimatu i środowiska zapowiedziało przedstawienie niesprecyzowanych narzędzi wsparcia producentów OZE, którzy muszą redukować swe źródła. Być może chodzi o nowe środki z Krajowego Planu Odbudowy właśnie na tworzenie zielonego ekosystemu w gospodarstwie domowym, który pozwoli wykorzystać ceny ujemne.
Z kolei redukcja OZE jako zjawisko wymusi inne zmiany wymagające świadomości konsumenta. Polacy podobnie jak Niemcy będą promować elastyczność, w tym jak największą autokonsumpcję. Mówił o tym prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Grzegorz Onichimowski w BiznesAlert.pl. Dążymy do tego, aby o redukcji mocy OZE decydowali sami właściciele wielkoskalowych instalacji, zależnie od zawartych już umów i cen na rynku SPOT – mówi prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych w BiznesAlert.pl. – Będziemy jednak starali się redukować obecność OZE w mechanizmie bilansującym: kto sprzeda energię w kontrakcie zarobi zgodnie z umową, kto tylko wyśle ją do systemu bez umowy musi spodziewać się cen ujemnych lub bliskich zera.
– Taki impuls cenowy będzie decydujący dla właściciela instalacji, motywując go do odpowiedniego planowania pracy swoich zasobów oraz redukowania produkcji, jeśli nie ma na nią zapotrzebowania. Wszystko będzie zależeć od tego, czy mu się to opłaci, czy ma umowę na odbiór tej energii, itp. Chcemy, aby to były decyzje właścicieli, bo tylko oni dysponują odpowiednimi informacjami, aby podjąć decyzję biznesową. Błędne decyzje rynek będzie penalizował – podsumowuje prezes PSE.
Nowe regulacje na rynku bilansującym mają uzupełnić obecnie obowiązujący mechanizm redukcji OZE pozwalający operatorowi wyłączać takie źródła przy znaczącej podaży i niewystarczającym popycie oraz wyczerpaniu alternatywnych metod równoważenia pracy systemu. Wówczas ze względu na priorytet utrzymania stabilności Krajowego Systemu Elektroenergetycznego operator może wyłączyć takie źródło za rekompensatą. Zmiany na rynku bilansującym wchodzą w życie 14 czerwca.
Nie ma darmowych obiadów w energetyce, a transformacja energetyczna niesie ze sobą nowe możliwości oraz zagrożenia. Tylko świadomość konsumenta energii pozwoli mu odnaleźć się w nowej rzeczywistości tak, aby jak najwięcej zyskać i jak najmniej stracić na transformacji energetycznej.
Onichimowski: Operator będzie redukował OZE, ale ma dużo pomysłów (ROZMOWA)