Plany Dominiki Kulczyk, która chce przejąć pełną kontrolę nad Polenergią, może pokrzyżować chiński fundusz należący do grona akcjonariuszy spółki – wynika z informacji „Pulsu Biznesu”.
Dominika Kulczyk i Mansa Investments wezwali w poniedziałek pozostałych akcjonariuszy Polenergii do sprzedaży 49,80 proc. akcji spółki oferując 20,5 zł za papier. Z wezwania wynika, że chcą oni osiągnąć łącznie 100 proc. w kapitale zakładowym spółki i wycofać ją z GPW.
„PB” przypomina, że w gronie akcjonariuszy Polenergii jest między innymi Polenergii chiński fundusz China- CEE Investment Fund, który posiada 16 proc. akcji spółki i od którego decyzji będzie zależało powodzenie wezwania.
Dziennik podjął próbę ustalanie stanowiska chińskiego funduszu w sprawie wezwania i z kręgów zbliżonych do Chińczyków dowiedział się, że nie widzą oni korzyści w sprzedawaniu akcji po takiej cenie. Jak czytamy w „PB” fundusz dostrzega większy potencjał w spółce i chcą pozostać jej akcjonariuszem.
„Puls Biznesu” przypomina też, że pod koniec maja wezwanie na 100 proc. akcji Polenergii ogłosiła Polska Grupa Energetyczna, która zaoferowała 16,29 zł za papier, a zapisy w wezwaniu PGE trwają do 20 września. Dziennik zwraca uwagę, że negatywnie do tego wezwania ustosunkowała tak Dominiki Kulczyk, jak chiński fundusz. Gazeta ustaliła, że w PGE sprawą wezwania mają się zająć na początku września.
Puls Biznesu/CIRE.PL