Pandemia COVID z pewnością nie spowolniła działań Europy mających na celu uratowanie planety przed globalnym ociepleniem. Po dalszym zaostrzeniu celu emisji netto do 2030 roku z 40 procent do co najmniej 55 procent w porównaniu z poziomem z 1990 roku, aby osiągnąć cel neutralności klimatycznej do 2050 roku, 14 lipca Komisja Europejska opublikowała długo oczekiwaną politykę Fit for 55. Zawiera ona kilkanaście propozycji ukierunkowanych na unowocześnienie istniejącego prawodawstwa klimatycznego, energetycznego i transportowego w celu osiągnięcia takich celów. Spośród różnych propozycji, nowy mechanizm graniczny w zakresie emisji CO2 (ang. Carbon Border Adjustment Mechanism – CBAM) jest prawdopodobnie najistotniejszy poza granicami UE, a zatem najbardziej kontrowersyjny – pisze Alicia Garcia-Herrero, analityczka brukselskiego think tanku Bruegel.
Chiny a CBAM
CBAM ma na celu złagodzenie niekorzystnej sytuacji konkurencyjnej, jakiej doświadcza przemysł europejski w wyniku odważnej polityki klimatycznej UE poprzez opodatkowanie emisji CO2 w imporcie do UE, dzięki czemu są one równe towarom produkowanym w UE pod względem cen emisji. Innymi słowy, firmy spoza UE eksportujące do Europy będą musiały płacić taką samą cenę za swój ślad węglowy w Europie, jak firmy europejskie. Będzie to działać mniej więcej tak: europejscy importerzy towarów objętych CBAM będą musieli kupować certyfikaty, których cena będzie odpowiadała unijnemu systemowi handlu uprawnieniami do emisji, a następnie przekazywać je nowo utworzonemu organowi CBAM. Ten mechanizm, który dla wielu jest po prostu równoznaczny z podatkiem od importu, został skrytykowany przez rządy wielu krajów, w tym Chin i USA, ale także organizacje międzynarodowe, takie jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Według dyrektor MFW Kristaliny Georgievej, CBAM jest mechanizmem zbyt ostrym w porównaniu z innymi opcjami, takimi jak dolna granica cen emisji dwutlenku węgla. Inni twierdzą, że CBAM może naruszać zasady Światowej Organizacji Handlu. Mimo takich głosów Komisja Europejska postanowiła przeforsować propozycję CBAM, choć z węższym zakresem skupiającym się głównie na cemencie, żelazie i stali, aluminium, nawozach i energii elektrycznej oraz długim okresie przejściowym do 2035 roku, zanim zostanie ona wdrożona w pełni. Co więcej, zanim ta propozycja stanie się rzeczywistością, musi zostać zatwierdzona przez Radę Europejską, a następnie uchwalona przez Parlament Europejski, co może ją jeszcze bardziej rozwodnić.
Perspektywa ustanowienia przez UE mechanizmu, który będzie miał tak szeroki globalny wpływ na cały świat, jest dla Chin równie ważna, co niepokojąca. Po pierwsze, Chiny są największym światowym emitentem gazów cieplarnianych, generując 27 procent całkowitej emisji dwutlenku węgla na świecie. Oznacza to, że jakikolwiek mechanizm opodatkowania emisji produkowanych za granicą powinien niepokoić Pekin, bez względu na to, jak mały będzie jego zakres na samym początku. Po drugie, nadal będąc największym światowym eksporterem wyrobów gotowych, udział Chin w rynku faktycznie wzrósł z powodu pandemii, osiągając blisko 20 procent światowego eksportu w 2020 roku. Po trzecie, ponieważ Unia Europejska ustanawia najważniejsze standardy na świecie, CBAM może być powielany przez inne państwa czy międzynarodowe organizacje handlowe. Największym ryzykiem dla Chin byłoby, gdyby administracja Bidena potencjalnie złagodziła swój sprzeciw wobec CBAM.
Wprowadzenie przez Chiny własnego rynku handlu uprawnieniami do emisji jest ważne, chociaż liczba objętych nim sektorów jest bardzo wąska – zasadniczo dotyczy tylko wytwarzania energii elektrycznej – i nie może być właściwie porównywana z rynkiem UE, która rozszerzy się jeszcze bardziej na transport i budownictwo jako konsekwencja polityki Fit for 55. Pierwsze ceny emisji w Chinach pozostaje daleko od cen w Europie – 8 dolarów za tonę CO2 w porównaniu do ponad 55 dolarów w UE – ale kierunek jest jasny. Potencjalne skoordynowanie z cenami UE jest mile widziane nie tylko ze względów środowiskowych. Będzie to miało również wpływ na wpływ CBAM wobec Chin, ponieważ istnieje możliwość uzyskania rabatu dla krajów o podobnych cenach na własnych rynkach handlu uprawnieniami do emisji. Chociaż może to być zachęcające dla Chin, głównym znaczącym ryzykiem jest fakt, że sektorowy zasięg CBAM z pewnością poszerzy się o ceramikę, szkło, papier i chemikalia. Z biegiem czasu prawdopodobnie obejmie on wszystkie wytwarzane produkty.
Biorąc pod uwagę, że cena emisji dwutlenku węgla w UE wynosi obecnie powyżej 50 euro za tonę CO2, można śmiało założyć, że efektywna cena dwutlenku węgla płacona przez producentów unijnych w sektorach konkurujących z importem, podlegających unijnemu systemowi handlu uprawnieniami do emisji, będzie stopniowo wzrastać do co najmniej 50 euro za tonę do 2035 roku. Ogólnie rzecz biorąc, ogłoszony przez Komisję Europejską CBAM może obecnie wydawać się prawie nieistotny w Chinach ze względu na jego ograniczony zakres, a także możliwość jego unieważnienia przez WTO. Jednak chińscy decydenci zorientowani na dłuższą metę z pewnością dostrzegą ryzyko rozszerzenia takiego zalążkowego środka w jego zakresie sektorowym i wdrożenia przez innych. Na tej podstawie można spodziewać się intensywnej chińskiej kampanii lobbingowej w centrali UE i kluczowych państwach członkowskich, która jeszcze bardziej osłabi tę propozycję i, jeśli to możliwe, całkowicie ją wyeliminuje.
Źródło: Nikkei Asia; opracował Michał Perzyński