Jakóbik: Czy Xi Jinping czyta nasze maile? Polskie 5G będzie bezpiecznikiem

30 października 2019, 07:31 Bezpieczeństwo

Polska nie zbuduje sama infrastruktury 5G. Zamierza jednak stworzyć bezpiecznik na wypadek, gdyby potwierdziły się obawy względem Huawei. Był to jeden z głównych tematów Europejskiego Forum Cyberbezpieczeństwa (CYBERSEC) – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Europejskie Forum Cyberbezpieczeństwa. Fot. Wojciech Jakóbik, BiznesAlert.pl
Europejskie Forum Cyberbezpieczeństwa. Fot. Wojciech Jakóbik, BiznesAlert.pl

Spór amerykańsko-chiński w Katowicach

Podczas tegorocznego CYBERSEC-u, który zwyczajowo stał się główną areną dyskusji na temat cyberbezpieczeństwa, dominował temat rozwoju sieci 5G. Przedstawiciel Departamentu Stanu USA zajmujący się tą tematyką Rob Strayer wystosował szereg zarzutów pod adresem Huawei. BiznesAlert.pl mógł o nie dopytać na spotkaniu dziennikarzy w tej sprawie. Zdaniem Streyera nie można ufać Huawei, bo może być wykorzystany przez rząd chiński do kradzieży danych dzięki kontroli Partii Komunistycznej nad tą spółką. Nie trzeba było długo czekać na reakcję Chińczyków. – Można zaobserwować stały i konsekwentny wysiłek administracji USA na rzecz rozprzestrzeniania fałszywych plotek na temat Huawei, ale Europa sama podejmie decyzje w sprawie rozwoju 5G. Huawei przyjmuje z zadowoleniem podejście Unii Europejskiej bazujące na faktach na temat cyberbezpieczeństwa sieci 5G. W rzeczy samej Huawei jest kluczowym partnerem na rzecz suwerenności technologicznej Europy – powiedział główny reprezentant Huawei w instytucjach unijnych Abraham Liu.

BiznesAlert.pl zapytał Strayera o konkretne zarzuty wobec chińskiej firmy. Przedstawiciel Departamentu Stanu USA podkreślił, że firmy brytyjskie i amerykańskie znalazły setki problemów ze sprzętem Huawei, które mogą zostać wykorzystane do nadużyć. Wspomniał o „poważnych błędach systemowych”, które mogą zostać celowo wykorzystane do kradzieży danych, a potem pozwolić na uniknięcie odpowiedzialności dzięki tłumaczeniu, że błąd nie był intencjonalny. Kolejny problem wskazany przez Amerykanina to wpływ polityki na „prywatną” firmę. – Na Zachodzie mamy zarządy odpowiedzialne przed udziałowcami. Można podać firmę do sądu i zmusić do przyjęcia odpowiedzialności. Nie jest tak w przypadku Huawei – powiedział. Przypomniał, że ponad 90 procent udziałów posiadają związki zawodowe znajdujące się pod kontrolą Partii. – Zarząd w Shenzen nie potrafi odrzucić wpływu Partii. Oznacza to, że Chińczycy mogą kraść dane – ostrzegł przedstawiciel USA. Pytany o konkretne dowody odparował: „Nie można od nas oczekiwać, że udowodnimy, iż Xi Jinping (przewodniczący Partii Komunistycznej i przywódca Chin – przyp. red.) czyta nasze maile. Są jednak dowody na to, że ten sprzęt może to umożliwić”. Jego zdaniem eksperci twierdzą, że sprzęt Huawei jest bardziej wrażliwy na nadużycia niż konkurencji. Przekonanie Amerykanów jest na tyle głębokie, że zapowiadają konieczność rewizji relacji w sektorze bezpieczeństwa z krajami, które zdecydują się na użycie technologii chińskiej w infrastrukturze 5G. Strayer przekonuje, że zapewnienia Chińczyków, że ich technologia jest trudna do zastąpienia to „chińska propaganda”. – Nie ma mistycznej, supertechnologii 5G. Funkcjonalności 5G są z grubsza takie same – skwitował.

Huawei nie uznaje tych zarzutów. Przekonuje, że dotąd nie było żadnego „znaczącego incydentu” z udziałem jego sprzętu i nie ma dowodów, że nie jest godny zaufania. W celu usunięcia wątpliwości firma otworzyła w Brukseli Centrum Przejrzystości Cyberbezpieczeństwa Huawei. Firma zapewnia, że nigdy nie wprowadziła i nie zamierza wprowadzać tylnych wejść (backdoors – ang.) w sprzęcie, bo jeśli którakolwiek spółka zdecydowałaby się na taki ruch, „zostałaby zrujnowana na rynku”. Huawei twierdzi, że nie jest subsydiowane ani finansowane przez rząd chiński, jej udziałów nie posiada żadna agencja rządowa ani pozarządowa, spółka nie dostaje tanich kredytów z banków chińskich, a 80 procent finansowania pochodzi spoza nich. Wreszcie Huawei odnosi się do innego zarzutu, który był już opisywany w BiznesAlert.pl. Jej przedstawiciel twierdzi, że chińskie prawo o wywiadzie narodowym nie zmusza do współpracy ze służbami Państwa Środka i daje możliwość zwolnienia z obowiązku współpracy jeżeli naruszałaby uznane prawa i interesy. – To prawo nie obowiązuje poza Chinami. Natomiast bardzo ostrożnie przestrzegamy prawa każdego kraju, w którym działamy – zapewnia Liu.

W tym kontekście ciekawe są refleksje szefa wywiadu niemieckiego BND, który 29 października wystąpił w Bundestagu i ostrzegł przed technologią Huawei. Jego zdaniem nawet jeśli nie uda się znaleźć tzw. backdoorów  w sprzęcie tej firmy to jedna aktualizacja może je wprowadzić i pozwolić na „sabotaż lub szpiegostwo”.

Reakcja Huawei jest nerwowa i może wynikać z przebiegu CYBERSEC w Katowicach. W jego trakcie amerykańskie Cisco, skandynawskie Ericsson i Nokia oraz polskie ministerstwo cyfryzacji podpisały porozumienie o bezpieczeństwie technologii 5G, które zakłada dążenie do wyboru rozwiązań, które nie zagrażają bezpieczeństwu narodowemu. Można się domyślać, że Polska potencjalnie nie uzna za taką technologię Huawei. Nie jest to jednak pewne, bo Polacy mają własny plan. Podczas CYBERSEC doszło do podpisania dokumentów z konkurencją polityczną i biznesową Chińczyków. Trzy największe prywatne firmy telekomunikacyjne w Polsce: Orange Polska, T-Mobile Polska i Polkomtel podpisały umowę o powołaniu wraz z Polskim Funduszem Rozwoju i Exatelem spółki mającej zarządzać infrastrukturą 5G w naszym kraju.

Cybersuwerenność Polskiego 5G

Nieobecność Huawei w tym sojuszu jest znacząca, ale nie wyklucza jeszcze technologii chińskiej z gry. Polacy chcą jednak stworzyć z pomocą spółki Polskie 5G bezpiecznik, który pozwoli im zachować tzw. Cybersuwerenność. Spółka to tylko element budowy systemu mającego zapewnić bezpieczeństwo infrastruktury 5G. Polskie 5G ma znajdować się pod kontrolą Skarbu Państwa za pośrednictwem 51 procent akcji. 49 procent udziałów trafi do operatorów telekomunikacyjnych. Spółka będzie prowadzić aukcje na pasmo 3,4-38 Ghz i zapewni kontrolę nad pasmem 700 MHz, które jest kluczowe dla rozwoju Internetu Rzeczy, a zatem rozwiązań 5G pozwalających cyfryzować życie codzienne Polaków a ewentualnemu agresorowi kraść dane lub tworzyć zagrożenie innego rodzaju. Natomiast Narodowy Operator Sieci Strategicznych ze stuprocentowym udziałem skarbu, w sprawie którego musiałaby zostać przyjęta stosowna ustawa, zajmowałby się usługami strategicznymi na rzecz sektora publicznego na czele z resortami siłowymi. Byłby to jednocześnie operator spółki Polskie 5G. Sektor publiczny miałby natomiast zagwarantowany dostęp do Bezprzewodowej Sieci Łączności Specjalnej, która nie byłaby zagrożona ewentualnymi wrogimi działaniami z wykorzystaniem firm prywatnych spoza Polski. Polacy nie mogą sobie pozwolić na samodzielną budowę infrastruktury 5G i nie mogą znacjonalizować jej tłumacząc się względami bezpieczeństwa. Mogą natomiast zachować kontrolę nad rozwojem tej technologii i w ten sposób zachować suwerenność w obliczu narastających obaw, że w Europie powstanie oligopol kilku olbrzymich graczy telekomunikacyjnych, którzy będą dyktować warunki w sektorze 5G.

Ministerstwo cyfryzacji czy inny resort?

To rozwiązanie, któremu hołduje państwowy Exatel i wygląda na to, że będzie ono dalej wdrażane. Tempo realizacji tych planów może zależeć od procesu formowania rządu. Na CYBERSEC można było usłyszeć wiele spekulacji na temat losu ministerstwa cyfryzacji po wyborach. Pojawiły się sugestie, że zostanie podzielone między frakcje polityczne partii rządzącej, a cyberbezpieczeństwo przypadnie jednemu, mniejszemu resortowi wydzielonemu z instytucji działającej obecnie.

RAPORT: Afera Huawei