Jakóbik: Krwawa fotowoltaika z obozu pracy

9 czerwca 2021, 07:35 Energetyka

Panele fotowoltaiczne są prezentowane jako czyste źródło energii. Jednakże nierzadko powstają z wykorzystaniem materiałów z Chin gromadzonych z użyciem pracy przymusowej mniejszości ujgurskiej prześladowanej w tym kraju – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Panele fotowoltaiczne. Grafika: Gabriela Cydejko
Panele fotowoltaiczne. Grafika: Gabriela Cydejko

Ułamek panelu z obozu pracy

Mroczne oblicze zielonej rewolucji w energetyce to problemy z recyklingiem opisywane wielokrotnie w BiznesAlert.pl, ale także kontrowersyjne źródła surowców. Warto pochylić się nad jednym z nich, czyli obozami pracy przymusowej w Sinciangu. Dwie fabryki produkujące ten surowiec znajdują się n pustyni Gobi w pobliżu stolicy regionu Urumczi. Jest on zamieszkany przez mniejszość Ujgurów, czyli chińskich muzułmanów podlegających prześladowaniom w Państwie Środka. Liczy około 11 milionów ludzi i jest zlokalizowana w północno-wschodnich Chinach przy granicy z Kazachstanem. Organizacja Narodów Zjednoczonych ostrzega, że polityka prześladowania Ujgurów, która została zintensyfikowana po zamachach terrorystycznych z 2010 roku, o które zostali oskarżeni przez komunistów, doprowadziła już do uwięzienia miliona przedstawicieli tej mniejszości w obozach.

Tymczasem BloombergNEF przewiduje, że rozwój fotowoltaiki na świecie o 185 GW nowych mocy tylko w 2021 roku będzie wymagał dostaw polisilikonu, którego ponad 80 procent będzie pochodziło z Sinciangu. Co ciekawe, cztery fabryki tego surowca są zasilane elektrowniami węglowymi, a Urumczi i inne pobliskie miasta mają najgorszą jakość powietrza w całym Państwie Środka. Wydobycie polisilikonu w Sinciangu odbywa się pod kontrolą państwa. Dziennikarze i eksperci donoszą w kolejnych materiałach o pracy przymusowej Ujgurów, ale dostęp do tych instalacji jest ograniczony. Oficjalnie obozy pracy w Chinach to punkty reedukacji, w których dochodzi do aktów nadużyć fizycznych, seksualnych oraz wykorzystywania tortur potwierdzonych przez liczne źródła, w tym brytyjskie BBC. Reedukacja polega między innymi na usuwaniu tożsamości kulturowej oraz religijnej Ujgurów, z uwzględnieniem permanentnej inwigilacji do stopnia trudnego do wyobrażenia, na przykład poprzez czasowe zamieszkanie z rodziną ujgurską urzędnika państwowego pilnującego odpowiedniego stylu życia. Pojawiają się także przypadki przymusowej sterylizacji.

Zachód nie uniezależni się z dnia na dzień

USA, Wielka Brytania, Unia Europejska i Kanada wprowadziły w marcu 2021 roku sankcje wobec Chin za naruszenia praw człowieka. Amerykanie zablokowali import bawełny i pomidorów, ale należy się liczyć z możliwością, że kiedyś zostanie zatrzymany strumień surowca potrzebnego do konstrukcji paneli słonecznych. Z powodu prześladowań Ujgurów kolejne firmy przyłączają się do inicjatywy organizacji handlowych zabiegających o uniezależnienie łańcucha dostaw paneli fotowoltaicznych od źródeł wykorzystujących pracę przymusową. Amerykańska energetyka słoneczna przedstawiła Protokół Namierzania Łańcucha Wartości (Supply Chain Traceability Protocol). Chińczycy przekonują, że będą rozwijać produkcję polisilikonu poza Sinciangiem, ale pozostają wątpliwości względem wiarygodności takich stwierdzeń, bo w państwie niedemokratycznym można ukrywać informacje o rzeczywistym źródle pochodzenia określonych produktów.

Ośrodek CSIS ocenia, że ograniczenie dostaw polisilikonu z Sinciangu mogłoby spowolnić rozwój fotowoltaiki a rozwój nowych źródeł tego surowca w USA lub Korei Południowej można rozwinąć dopiero w ciągu kilku lat. Przekonuje jednak, że jakakolwiek inicjatywa na rzecz zatrzymania strumienia krwawych surowców do paneli słonecznych z Chin musiałaby zostać wdrożona przez USA we współpracy z partnerami w Niemczech, Japonii, Australii i Korei Południowej, bo Amerykanie odpowiadają tylko za 12 procent tego rynku na świecie, a Chiny już za prawie 39 procent. Kolejne wyzwanie to fakt, że trudno śledzić faktyczne źródło pochodzenia tego materiału, a firmy same nie posiadają narzędzi pozwalających to robić. CSIS proponuje budowę własnych fabryk polisilikonu, które według BloombergNEF kosztują około 15 mln dolarów za 1000 ton przepustowości rocznej. Przeciętna fabryka wytwarza kilkadziesiąt™ tysięcy ton. Takie obiekty mogą powstawać w USA, ale także w innych częściach świata, w których przestrzegane są prawa człowieka. Unia Europejska posiada znaczną przepustowość produkcji polisilikonu, na przykład w niemieckiej firmie Wacker Polysilicion AG. Produkcja paneli fotowoltaicznych na świecie była warta w 2020 roku 57,8 mld euro, z czego Unia wypracowała 7,4 mld, czyli 12,8 procent. Jednakże wiele firm produkujących polisilikon w Europie zbankrutowało, kiedy zostały zniesione taryfy na dostawy komponentów do paneli słonecznych z Chin w 2012 roku. Chińczycy wygrywali ceną, jak w innych branżach. Jest to możliwe dzięki wsparciu państwowemu producentów polisilikonu, z których duża część pracuje na terytorium, na którym dochodzi do prześladowania Ujgurów.

Dywersyfikacja OZE jest niezbędna

Dopóki świat zachodni nie znajdzie rozwiązania pozwalającego uniezależnić się od produkcji w Chinach wykorzystujących pracę przymusową, większość paneli fotowoltaicznych będzie miała w sobie ułamek materiału, który mógł powstać w obozach pracy. Pandemia koronawirusa uwypukliła zależność od łańcuchów dostaw z Chin. Okazuje się, że cel uniezależnienia się od nich ma uzasadnienie polityczne, ekonomiczne, ale także moralne.

Rapacka: Koronawirus pokazuje, że OZE też potrzebują dywersyfikacji