icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Chmal: Administracja powinna wyciągnąć wnioski z raportu

NIK oceniła działania administracji publicznej oraz przedsiębiorców podejmowane w związku z poszukiwaniem i rozpoznawaniem złóż gazu łupkowego w Polsce. Wg opublikowanego raportu wykonywane przez przedsiębiorców prace geologiczne przebiegały na niewielkiej części udzielonego im obszaru koncesyjnego i niejednokrotnie z opóźnieniem. Przyczyna wynikała ze zmieniającej się sytuacji ekonomiczno-finansowej, ale również z niewłaściwych działań administracji rządowej – twierdzi raport NIK.

– Dobrze się stało, że taki raport się pojawił, bo niedawno nastąpiło „nowe otwarcie” rządu. W dokumencie jest dużo prawdy – opisano w nim „psucie krwi” inwestorom z powodu opieszałego działania odpowiedzialnych urzędników ministerstwa środowiska. Trochę znalazło się też informacji nie do końca racjonalnych, jakoby wszystkie koncesje zostały rozdane i nie ma szans na zmianę tego stanu rzeczy – ocenia w rozmowie z naszym portalem Tomasz Chmal, ekspert Instytutu Sobieskiego.

Jego zdaniem bowiem sytuacja wygląda tak, że inwestorzy oddają posiadane koncesje, niektóre tracą ważność. Raczej nie wykorzystano szansy na to by tych inwestorów zatrzymać i zachęcić do aktywnych działań, współpracować z nimi, wsłuchiwać się w ich problemy. Tak by urzędnicy nie wychodzili z założenia, że inwestorzy nas rozkradają. – Ten wątek zawarty w raporcie nie był do końca racjonalny – podkreśla Chmal. – Na przyszłość ów raport stanowi dobry znak, daje nowej administracji szansę na faktycznie „nowe otwarcie” (czy z tego skorzysta – to inna sprawa). Powinna ona wyciągnąć z tego dokumentu wnioski dla siebie: że należy usprawnić procedury we współdziałaniu z inwestorami. One nie mogą trwać w nieskończoność. Nie może dochodzić do takich wypadków, że w ostatnim dniu dopuszczalnego terminu przychodzi pismo z ministerstwa środowiska z wnioskiem o korektę przez danego inwestora wniosku, tylko po to, by przedłużyć termin jego rozpatrywania przed organem administracyjnym.

– Z drugiej strony należałoby upewnić inwestorów, że ci z nich, którzy wydają poważne środki na poszukiwanie łupków, nie tylko powinni mieć szansę na wystąpienie w przyszłości w przetargu na koncesję wydobywczą – podkreśla Chmal – Ale, że będą mieli pewność, że przejdą do fazy wydobywczej, jeśli odkryją złoże. Jednak to w świetle wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie jest do końca jasne. Zatem jest jeszcze sporo rzeczy do doprecyzowania w prawie – postuluje ekspert.

– Bardzo liczę na małą, dobrą nowelizację prawa geologicznego i górniczego, o której można byłoby powiedzieć, że jest rzeczywiście proinwestycyjna, a nie pro – regulacyjna czy pro – stanowiskowa. Oczywiście prawdą jest też, co wytknęła NIK, że sprawami łupków w MŚ zajmowała się zbyt mała liczebnie grupa urzędników (trzy osoby) – bo nie były one w stanie realnie i na bieżąco zajmować się sprawami łupkowymi – uważa Chmal.

W jego opinii widać obecnie pewną szansę na to, by sprawa łupków tym roku faktycznie ruszyła z większą dynamika niż dotąd. – Ale na to nie ma przecież żadnej gwarancji – dodaje. – „Po owocach ich poznacie” – cytuje Biblię Chmal. – Można zrobić wiele, by poprawić obecną sytuację, ale rząd nie ułatwił sobie zadania. Bo coś, co dwa lata temu było oczywiste i proste, teraz trzeba nie tylko nie zepsuć, ale naprawić i do tego dołożyć, np. poprzez system dodatkowych zachęt, by inwestorom „chciało się chcieć” – kończy ekspert.

NIK oceniła działania administracji publicznej oraz przedsiębiorców podejmowane w związku z poszukiwaniem i rozpoznawaniem złóż gazu łupkowego w Polsce. Wg opublikowanego raportu wykonywane przez przedsiębiorców prace geologiczne przebiegały na niewielkiej części udzielonego im obszaru koncesyjnego i niejednokrotnie z opóźnieniem. Przyczyna wynikała ze zmieniającej się sytuacji ekonomiczno-finansowej, ale również z niewłaściwych działań administracji rządowej – twierdzi raport NIK.

– Dobrze się stało, że taki raport się pojawił, bo niedawno nastąpiło „nowe otwarcie” rządu. W dokumencie jest dużo prawdy – opisano w nim „psucie krwi” inwestorom z powodu opieszałego działania odpowiedzialnych urzędników ministerstwa środowiska. Trochę znalazło się też informacji nie do końca racjonalnych, jakoby wszystkie koncesje zostały rozdane i nie ma szans na zmianę tego stanu rzeczy – ocenia w rozmowie z naszym portalem Tomasz Chmal, ekspert Instytutu Sobieskiego.

Jego zdaniem bowiem sytuacja wygląda tak, że inwestorzy oddają posiadane koncesje, niektóre tracą ważność. Raczej nie wykorzystano szansy na to by tych inwestorów zatrzymać i zachęcić do aktywnych działań, współpracować z nimi, wsłuchiwać się w ich problemy. Tak by urzędnicy nie wychodzili z założenia, że inwestorzy nas rozkradają. – Ten wątek zawarty w raporcie nie był do końca racjonalny – podkreśla Chmal. – Na przyszłość ów raport stanowi dobry znak, daje nowej administracji szansę na faktycznie „nowe otwarcie” (czy z tego skorzysta – to inna sprawa). Powinna ona wyciągnąć z tego dokumentu wnioski dla siebie: że należy usprawnić procedury we współdziałaniu z inwestorami. One nie mogą trwać w nieskończoność. Nie może dochodzić do takich wypadków, że w ostatnim dniu dopuszczalnego terminu przychodzi pismo z ministerstwa środowiska z wnioskiem o korektę przez danego inwestora wniosku, tylko po to, by przedłużyć termin jego rozpatrywania przed organem administracyjnym.

– Z drugiej strony należałoby upewnić inwestorów, że ci z nich, którzy wydają poważne środki na poszukiwanie łupków, nie tylko powinni mieć szansę na wystąpienie w przyszłości w przetargu na koncesję wydobywczą – podkreśla Chmal – Ale, że będą mieli pewność, że przejdą do fazy wydobywczej, jeśli odkryją złoże. Jednak to w świetle wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie jest do końca jasne. Zatem jest jeszcze sporo rzeczy do doprecyzowania w prawie – postuluje ekspert.

– Bardzo liczę na małą, dobrą nowelizację prawa geologicznego i górniczego, o której można byłoby powiedzieć, że jest rzeczywiście proinwestycyjna, a nie pro – regulacyjna czy pro – stanowiskowa. Oczywiście prawdą jest też, co wytknęła NIK, że sprawami łupków w MŚ zajmowała się zbyt mała liczebnie grupa urzędników (trzy osoby) – bo nie były one w stanie realnie i na bieżąco zajmować się sprawami łupkowymi – uważa Chmal.

W jego opinii widać obecnie pewną szansę na to, by sprawa łupków tym roku faktycznie ruszyła z większą dynamika niż dotąd. – Ale na to nie ma przecież żadnej gwarancji – dodaje. – „Po owocach ich poznacie” – cytuje Biblię Chmal. – Można zrobić wiele, by poprawić obecną sytuację, ale rząd nie ułatwił sobie zadania. Bo coś, co dwa lata temu było oczywiste i proste, teraz trzeba nie tylko nie zepsuć, ale naprawić i do tego dołożyć, np. poprzez system dodatkowych zachęt, by inwestorom „chciało się chcieć” – kończy ekspert.

Najnowsze artykuły