icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Chmal: Wspólne zakupy gazu w Europie są racjonalne biznesowo

Nowe podejście do unii energetycznej powinno uwzględniać regionalne uwarunkowania krajów członkowskich, stan uzależnienia od dostaw rosyjskich oraz stopień rozwoju krajowych rynków. Takie wnioski płyną z analizy ekspertów Fundacji im. Lesława A. Pagi, zaprezentowanej we wtorek, 18 listopada podczas debaty w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.

Kto skorzysta, a kto może stracić na budowie unii energetycznej i czy ten projekt ma realne szanse na realizację? Te i inne pytania były przedmiotem wtorkowej debaty, w której wzięli udział autorzy analizy: Joanna Rycerz, Jakub Sasin i Maciej Tomecki oraz zaproszeni goście: Małgorzata Szymańska – Dyrektor Departamentu Ropy i Gazu w Ministerstwie Gospodarki, Maciej Bando – Prezes Urzędu Regulacji Energetyki, a także Tomasz Chmal – Partner w kancelarii White & Case.

Aż 9 krajów Unii Europejskiej jest uzależnionych od rosyjskiego gazu w ponad 75 proc. Natomiast cała UE poprzez import z Rosji zaspokaja jedynie 33 proc. zapotrzebowania na ten surowiec. Czyni ją to największym odbiorcą rosyjskiego gazu, z ponad 80 proc. udziałem w rosyjskim eksporcie, co może być największą siłą przetargową unii energetycznej. Jednak nie wszystkie kraje mogą być zainteresowane uczestnictwem w unii energetycznej, a co się z tym wiąże, we wspólnych zakupach gazu.

Jak wynika z analizy, stworzenie mechanizmu wspólnych zakupów gazu byłoby korzystne z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego UE, ale uzyskanie poparcia dla tej idei będzie utrudnione w krajach, gdzie duże przedsiębiorstwa posiadają korzystne kontrakty z Gazpromem, ponieważ jedna uśredniona cena mogłaby być dla nich wyższa od tej, którą obecnie płacą.

Jak zauważył Maciej Bando, Prezes Urzędu Regulacji Energetyki – Jest jedna rzecz budząca wątpliwości czyli polityka wspólnych zakupów surowców energetycznych, bo cała reszta tak naprawdę już funkcjonuje. Być może będzie to następować etapami bądź regionalnie, np. począwszy od krajów najbardziej zainteresowanych. Ale – jak przekonywał Prezes URE – nie ulega wątpliwości, że polityka wspólnych zakupów będzie się rozwijała i jest to kwestią najbliższych lat.

Autorzy raportu podkreślili również, że powodzenie lub porażka idei unii energetycznej, a w szczególności koncepcji wspólnych zakupów gazu, zależy w istotnej mierze od postawy Komisji Europejskiej, m.in. jej roli w negocjacjach międzyrządowych umów gazowych, czy też stworzenia katalogu niedozwolonych klauzul umownych.

– Unia energetyczna prędzej czy później powstanie, dlatego, że jest ona racjonalna biznesowo. To widać już dzisiaj, że świat nie jest bipolarny, jest wielopodmiotowy, więc tak samo Rosjanie, jak i każde inne państwo, będą szukali dywersyfikacji. Podobnie będzie z unią energetyczną, ponieważ Unia Europejska jest ogromnym rynkiem i największym kontrahentem gazu na świecie, kupuje 450 mld m3 rocznie, płaci za ten gaz ponad 95 mld euro i jako taki podmiot ma silną pozycję kontraktową. Oczywiście pojawią się bariery polityczne, surowcowe, czy infrastrukturalne, ale w mojej ocenie jest to kwestia przywództwa europejskiego i tego, w jaki sposób ten proces będzie zarządzany. – powiedział Tomasz Chmal, Partner w kancelarii White & Case.

Jak czytamy w analizie, obecnie, ze względu na niewystarczająco rozwiniętą infrastrukturę gazową, wspólne zakupy gazu na poziomie całej UE mogą okazać się trudne do realizacji. A jak wygląda stan infrastruktury przesyłowej w Polsce?

– Nasza moc negocjacyjna radykalnie wzrasta. Rozbudowa sieci przesyłowej w ostatnich latach jest absolutnie bezprecedensowa. Przy dużym wykorzystaniu funduszy unijnych udało nam się zbudować wiele nowych wejść. Kolejne są w trakcie. Zdolności wejścia do polskiego systemu będą wzrastały nadal, natomiast dziś dysponujemy mocą wejść magazynów podziemnych wydobycia krajowego wynoszącą na dobę ok. 100 mln m3. Z kolei wejścia ze wschodu mogą nam dostarczyć 30 mln m3 na dobę. Mamy zatem trzykrotnie większe zdolności infrastrukturalne, jakie możemy wykorzystać w sytuacji kryzysowej w stosunku do tego, co możemy importować z kierunku wschodniego. Nasza sytuacja jest więc niezwykle komfortowa, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, natomiast do tej infrastruktury musi dotrzeć gaz i tu niezwykle istotna jest kwestia cen, jakie obowiązują dla naszego rynku i cen, jakie obowiązują na zliberalizowanym rynku europejskim. – powiedziała Małgorzata Szymańska, Dyrektor Departamentu Ropy i Gazu w Ministerstwie Gospodarki.

W wymiarze geopolitycznym porozumienie w sprawie unii energetycznej (być może również i w postaci wypracowania mechanizmu wspólnych zakupów) będzie możliwe do zrealizowania na płaszczyźnie regionalnej, a dopiero w późniejszym czasie w obrębie całej UE, zgodnie z planem stworzenia wspólnego rynku.

Nowe podejście do unii energetycznej powinno uwzględniać regionalne uwarunkowania krajów członkowskich, stan uzależnienia od dostaw rosyjskich oraz stopień rozwoju krajowych rynków. Takie wnioski płyną z analizy ekspertów Fundacji im. Lesława A. Pagi, zaprezentowanej we wtorek, 18 listopada podczas debaty w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.

Kto skorzysta, a kto może stracić na budowie unii energetycznej i czy ten projekt ma realne szanse na realizację? Te i inne pytania były przedmiotem wtorkowej debaty, w której wzięli udział autorzy analizy: Joanna Rycerz, Jakub Sasin i Maciej Tomecki oraz zaproszeni goście: Małgorzata Szymańska – Dyrektor Departamentu Ropy i Gazu w Ministerstwie Gospodarki, Maciej Bando – Prezes Urzędu Regulacji Energetyki, a także Tomasz Chmal – Partner w kancelarii White & Case.

Aż 9 krajów Unii Europejskiej jest uzależnionych od rosyjskiego gazu w ponad 75 proc. Natomiast cała UE poprzez import z Rosji zaspokaja jedynie 33 proc. zapotrzebowania na ten surowiec. Czyni ją to największym odbiorcą rosyjskiego gazu, z ponad 80 proc. udziałem w rosyjskim eksporcie, co może być największą siłą przetargową unii energetycznej. Jednak nie wszystkie kraje mogą być zainteresowane uczestnictwem w unii energetycznej, a co się z tym wiąże, we wspólnych zakupach gazu.

Jak wynika z analizy, stworzenie mechanizmu wspólnych zakupów gazu byłoby korzystne z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego UE, ale uzyskanie poparcia dla tej idei będzie utrudnione w krajach, gdzie duże przedsiębiorstwa posiadają korzystne kontrakty z Gazpromem, ponieważ jedna uśredniona cena mogłaby być dla nich wyższa od tej, którą obecnie płacą.

Jak zauważył Maciej Bando, Prezes Urzędu Regulacji Energetyki – Jest jedna rzecz budząca wątpliwości czyli polityka wspólnych zakupów surowców energetycznych, bo cała reszta tak naprawdę już funkcjonuje. Być może będzie to następować etapami bądź regionalnie, np. począwszy od krajów najbardziej zainteresowanych. Ale – jak przekonywał Prezes URE – nie ulega wątpliwości, że polityka wspólnych zakupów będzie się rozwijała i jest to kwestią najbliższych lat.

Autorzy raportu podkreślili również, że powodzenie lub porażka idei unii energetycznej, a w szczególności koncepcji wspólnych zakupów gazu, zależy w istotnej mierze od postawy Komisji Europejskiej, m.in. jej roli w negocjacjach międzyrządowych umów gazowych, czy też stworzenia katalogu niedozwolonych klauzul umownych.

– Unia energetyczna prędzej czy później powstanie, dlatego, że jest ona racjonalna biznesowo. To widać już dzisiaj, że świat nie jest bipolarny, jest wielopodmiotowy, więc tak samo Rosjanie, jak i każde inne państwo, będą szukali dywersyfikacji. Podobnie będzie z unią energetyczną, ponieważ Unia Europejska jest ogromnym rynkiem i największym kontrahentem gazu na świecie, kupuje 450 mld m3 rocznie, płaci za ten gaz ponad 95 mld euro i jako taki podmiot ma silną pozycję kontraktową. Oczywiście pojawią się bariery polityczne, surowcowe, czy infrastrukturalne, ale w mojej ocenie jest to kwestia przywództwa europejskiego i tego, w jaki sposób ten proces będzie zarządzany. – powiedział Tomasz Chmal, Partner w kancelarii White & Case.

Jak czytamy w analizie, obecnie, ze względu na niewystarczająco rozwiniętą infrastrukturę gazową, wspólne zakupy gazu na poziomie całej UE mogą okazać się trudne do realizacji. A jak wygląda stan infrastruktury przesyłowej w Polsce?

– Nasza moc negocjacyjna radykalnie wzrasta. Rozbudowa sieci przesyłowej w ostatnich latach jest absolutnie bezprecedensowa. Przy dużym wykorzystaniu funduszy unijnych udało nam się zbudować wiele nowych wejść. Kolejne są w trakcie. Zdolności wejścia do polskiego systemu będą wzrastały nadal, natomiast dziś dysponujemy mocą wejść magazynów podziemnych wydobycia krajowego wynoszącą na dobę ok. 100 mln m3. Z kolei wejścia ze wschodu mogą nam dostarczyć 30 mln m3 na dobę. Mamy zatem trzykrotnie większe zdolności infrastrukturalne, jakie możemy wykorzystać w sytuacji kryzysowej w stosunku do tego, co możemy importować z kierunku wschodniego. Nasza sytuacja jest więc niezwykle komfortowa, jeśli chodzi o bezpieczeństwo, natomiast do tej infrastruktury musi dotrzeć gaz i tu niezwykle istotna jest kwestia cen, jakie obowiązują dla naszego rynku i cen, jakie obowiązują na zliberalizowanym rynku europejskim. – powiedziała Małgorzata Szymańska, Dyrektor Departamentu Ropy i Gazu w Ministerstwie Gospodarki.

W wymiarze geopolitycznym porozumienie w sprawie unii energetycznej (być może również i w postaci wypracowania mechanizmu wspólnych zakupów) będzie możliwe do zrealizowania na płaszczyźnie regionalnej, a dopiero w późniejszym czasie w obrębie całej UE, zgodnie z planem stworzenia wspólnego rynku.

Najnowsze artykuły