Baca-Pogorzelska: Negocjacje COP24 – czas, start!

29 listopada 2018, 07:30 Energia elektryczna

Choć COP24, czyli szczyt klimatyczny ONZ w stolicy Śląska oficjalnie rozpoczyna się w poniedziałek, to pierwsze dyskusje startują już w niedzielę, by delegaci z ok. 190 krajów mieli więcej czasu na wypracowanie porozumienia. Jakiego? – zastanawia się Karolina Baca-Pogorzelska z Dziennika Gazety Prawnej.

fot. Tauron

Polska już po raz czwarty obejmuje prezydencję szczytu klimatycznego. Najpierw przewodziliśmy mu w 1999 r. w Bonn, gdy szefem COP był Jan Szyszko, były minister środowiska. Potem w 2008 r. gościliśmy delegacje w Poznaniu (prezydentem COP był prof. Maciej Nowicki), następnie w 2013 r. w Warszawie (z Marcinem Korolcem na czele COP). Teraz Prezydentem COP24 będzie Michał Kurtyka.

Głównym celem negocjacji w Katowicach jest przyjęcie katalogu zasad dotyczących realizacji Porozumienia Paryskiego z 2015 r. Porozumienie Klimatyczne liczy niespełna 30 artykułów, teraz należy do niego wypracować coś na kształt przepisów wykonawczych. Negocjowany na Śląsku dokument liczy ok. 300 stron, nikt nie ma wątpliwości, że wypracowanie porozumienia będzie bardzo trudne. Warto w tym miejscu podkreślić, że na potrzeby szczytu kraje UE działają wspólnie i mają jedno stanowisko. Określa je m.in. październikowe stanowisko Rady Europejskiej.
Michał Kurtyka jako prezydent COP24 koordynuje polską prezydencję, a naszym głównym negocjatorem będzie Adam Guibourgé-Czetwertyński. To on za stołem negocjacyjnym usiądzie za polską flagą i będzie uzgadniał stanowiska. Z kolei na czele polskiej delegacji może stanąć wiceminister środowiska Sławomir Mazurek.

Polska ze swojej strony chce pokazać trzy kierunki, które pozwolą na walkę ze zmianami klimatu. Przypomnijmy, że przyjęte w 2015 r. Porozumienie Paryskie zakłada, że ok. 190 krajów świata deklaruje, że zrobi wszystko, by temperatura globu do roku 2100 nie wzrosła o więcej niż 2 stopnie Celsjusza w porównaniu do ery przedrzemysłowej. Kraje mają też podjąć starania na rzecz tego, by nie było to więcej niż 1,5 stopnia. O tym, że pół stopnia robi klimatowi ogromną różnicę mówi niedawny raport IPCC, czyli Międzynarodowego Zespołu ds. Klimatu.

Trzy filary naszego przesłania na COP24 to podkreślanie roli zalesiania – drzewa bowiem pochłaniają dwutlenek węgla i ich rola w tym procesie jest nie do podważenia. Kolejnym tematem jest elektromobilność (będzie ona wiodącym tematem w polskim pawilonie 4 grudnia). Wydarzeniem otwarcia COP24 ma być z kolei podpisanie w obecności przywódców ok. 50 państwa świata 3 grudnia deklaracji „just transition”, czyli sprawiedliwej transformacji, w tym także terenów górniczych takich jak właśnie Śląsk. Wśród przywódców w Katowicach mieli być m.in. kanclerz Niemiec Angela Merkel, prezydent Francji Emmanuel Macron czy prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Jednak ta pierwsza i ten ostatni mogą się nie zjawić w związku z sytuacją polityczną w ich krajach.
Wiadomo, że negocjacje w Katowicach nie będą łatwe, bo znalezienie kompromisu wśród 190 krajach zwłaszcza w kontekście zapowiedzi USA o wyjściu z Porozumienia Paryskiego nie będzie łatwe. Warto jednak podkreślić, że Amerykanie na razie złożyli tylko taką deklarację, jednak oficjalnie muszą ją potwierdzić dopiero za rok stosownymi dokumentami, które uprawomocnią się jeszcze rok później. A w międzyczasie są tam wybory prezydenckie, więc sytuacja jest dynamiczna. Jedno jest pewne – amerykańska delegacja będzie w Katowicach i będzie negocjować.

Ciekawa w tym kontekście wydaje się również sytuacja w Niemczech, bo mimo zapowiedzi nie udało się w Berlinie podjąć decyzji o całkowitym odejściu od węgla. Pracująca od roku komisja węglowa wciąż nie opublikowała oczekiwanego raportu. A jak podają niemieckie media rząd w Berlinie dał jej zielone światło jeszcze do stycznia na wypracowanie ostatecznych rozwiązań.

Warto przypomnieć, że o ile Niemcy wycofali się z wydobycia węgla kamiennego, to nadal wydobywają węgiel brunatny, a w planie mieli kolejne odkrywki (słynna bitwa o wycinkę prastarego lasu Hambach). Jeśli weźmiemy pod uwagę zaprezentowaną w środę strategię UE o dekarbonizacji do 2050 r., to sytuacja energetyczna już nie tylko w Polsce, ale w całej Wspólnocie zaczyna się robić arcyciekawa.