EnergetykaEnergia elektrycznaOZE

Czy notyfikacja ustawy odległościowej w Komisji Europejskiej jest rzeczywiście konieczna?

KOMENTARZ

Marcin Przychodzki 

StopWiatrakom.eu

Branża wiatrakowa nie ustaje w wyszukiwaniu sposobów na zablokowanie projektu ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych (druki nr 315 i 365). Ostatni pomysł podpowiedziało samo Ministerstwo Spraw Zagranicznych w swojej opinii z dnia 31 marca 2016 r., mimo że rząd popiera w całości projekt poselski, choć jak widać z wyjątkami.

Argumentacja za koniecznością przedłożenia projektu Komisji Europejskiej sprowadza się do przywołania całkiem nowej dyrektywy 2015/1535 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 9 września 2015 r. ustanawiającej procedurę udzielania informacji w dziedzinie przepisów technicznych oraz zasad dotyczących usług społeczeństwa informacyjnego. Zamieszczamy ten tekst, bo jest to dobry przykład przepisów, które nie wiadomo czego tak naprawdę dotyczą i które mogą być zastosowane w dowolnym momencie.

Główny argument użyty w opinii MSZ oparty jest o założenie, że ustawa odległościowa zawiera „przepisy techniczne” w rozumieniu art. 1 ust. 1 pkt f) dyrektywy 2015/1535. Aby nie być gołosłownym przytoczmy definicję z dyrektywy:

„przepisy techniczne” oznaczają specyfikacje techniczne i inne wymagania bądź zasady dotyczące usług, włącznie z odpowiednimi przepisami administracyjnymi, których przestrzeganie jest obowiązkowe, de jure lub de facto, w przypadku wprowadzenia do obrotu, świadczenia usługi, ustanowienia operatora usług lub korzystania w państwie członkowskim lub na przeważającej jego części, jak również przepisy ustawowe, wykonawcze i administracyjne państw członkowskich, z wyjątkiem określonych w art. 7, zakazujące produkcji, przywozu, wprowadzania do obrotu lub stosowania produktu lub zakazujące świadczenia bądź korzystania z usługi lub ustanawiania dostawcy usług.

Z całym szacunkiem dla Ministerstwa, ale w którym miejscu tej dyrektywy mowa jest o elektrowniach wiatrowych? Jeśli zadamy sobie trud przeczytania całej dyrektywy, a zwłaszcza jej preambuły, to jasno widać, że poświęcona jest ona usuwaniu barier na rynku „usług społeczeństwa informacyjnego”, a nie w energetyce czy też w gospodarce przestrzennej. Dyrektywa reguluje zatem kwestie świadczenia usług elektronicznie, na odległość lub na żądanie odbiorcy, za wyjątkiem radiowej emisji dźwięku i emisji sygnału telewizyjnego. Wystarczy przeczytać art. 1 ust. 1 pkt b) oraz art. 1 ust. 2 pkt a) i b) dyrektywy. Podciąganie energetyki wiatrowej pod „usługi społeczeństwa informacyjnego” jest delikatnie mówiąc szyte grubymi nićmi i szkoda, że uczestniczy w tym ministerstwo.

Dziwnym trafem się złożyło, że uchwalona w 2015 r. ustawa o odnawialnych źródłach energii nie została w ogóle notyfikowana, dopiero nowelizacja tej ustawy z końca 2015 r. trafiła do Komisji Europejskiej, ale już post factum, choć wcale nie jest pewne, że rząd nie podejmie się głębokiej nowelizacji ustawy o OZE, co wymagać będzie daleko idących uzgodnień z Komisją. Robienie więc szumu medialnego wokół tematu notyfikacji przepisów ograniczających lokalizowanie elektrowni wiatrowych w sposób dowolny ma jedynie na celu wywarcie presji na posłów i Sejm. Presji, ukierunkowanej wyłącznie na zablokowanie tej ustawy. Tymczasem gospodarka przestrzenna jest wyłączną domeną państw członkowskich i rola Komisji Europejskiej jest tutaj na szczęście żadna.

Z perspektywy ostatniego półrocza widać też wyraźnie, jak olbrzymim błędem było uchwalenie nowelizacji ustawy o OZE, która wydłużyła obowiązywanie systemu zielonych certyfikatów o pół roku. Gdyby cała ustawa o OZE weszła w życie, to prace nad systemem aukcyjnym mogłyby być prowadzone bez specjalnej presji czasu, bo i tak wszystkie nowe inwestycje byłyby wstrzymane. W końcu nowy rząd może mieć własne pomysły i wizję rozwoju rynku OZE. Inwestorzy byli już bowiem przygotowani, że rok 2016 będzie dla nich rokiem bez oddawania nowych inwestycji, a tak procedury prawne uzyskiwania kolejnych decyzji postępują. Medialna i polityczna nagonka na posłów i rząd trwa, bo ustawa odległościowa ma szansę uratować wiele obszarów wiejskich przed ich degradacją i wyludnieniem. Rozwój OZE tak, ale tylko jeśli przynosi korzyści społecznościom lokalnym, a nie jedynie inwestorom.

Źródło: StopWiatrakom.eu

 


Powiązane artykuły

PiS chce podtrzymania tarczy energetycznej niezależnie od wiatraków

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak poinformował, że posłowie PiS złożyli w poniedziałek w Sejmie projekt ustawy o tarczy energetycznej, który...

PSE planują przetargi na 4,5 mld zł do drugiej połowy 2026 roku

Polskie Sieci Elektroenergetyczne ujawniły prognozy dotyczące postępowań przetargowych na roboty budowlane dotyczące sieci elektroenergetycznych. Informacji udzielono, by potencjalni wykonawcy mogli...
Wiedeń z lotu ptaka. Źródło: pxhere

Kolejny blackout w Europie. Tym razem Wiedeń

Ponad 8300 gospodarstw domowych w Wiedniu zaczęło nowy tydzień bez prądu. Z powodu awarii zasilania w poniedziałek rano nie jeździło...

Udostępnij:

Facebook X X X