KOMENTARZ
Bartłomiej Derski
WysokieNapiecie.pl
Rząd przygotowuje przepisy, które mają obniżyć wsparcie dla małych odnawialnych źródeł energii (OZE). Zmiana to polityczny gorący kartofel. Kto się może sparzyć przed wyborami?
Od początku prac nad ustawą o odnawialnych źródłach energii wsparcie dla najmniejszych (przydomowych) instalacji, zwłaszcza najdroższych – paneli słonecznych – budziło najwięcej kontrowersji. Uchwalenie ustawy, zamiast ostudzić, jeszcze bardziej podgrzało emocje.
Przyjęta przez Sejm, przy sprzeciwie rządu, PO i Senatu, tzw. poprawka prosumencka wprowadziła gwarantowane taryfy za sprzedaż energii z małych instalacji OZE. Przepisy dają właścicielowi np. paneli słonecznych na dachu, prawo sprzedaży wyprodukowanej w nich energii po 75 gr/kWh (w przypadku instalacji o mocy do 3 kW, dla porównania to tyle, ile zużywają jednocześnie dwie suszarki do włosów) lub 65 gr/kWh z instalacji do 10 kW.
Platforma sprzeciwiała się przyjęciu przepisów z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że stawki są znaczenie wyższe, niż koszt produkcji energii w innych OZE – np. elektrowniach wiatrowych, które mogą wytwarzają energię po ok. 32 gr/kWh. Co przełoży się na wzrost dopłat do „zielonej” energii. Rachunki za energię przeciętnej rodziny wzrosną o ok. 0,4 proc. (42 gr miesięcznie).
Po drugie wzrost produkcji w małych przydomowych instalacjach oznacza utratę rynku przez dotychczasowych producentów energii (o ok. 0,5 proc.). A do pięciu kontrolowanych przez skarb państwa koncernów należy ok. 67 proc. udziałów w wytwarzaniu.
Po trzecie system w obecnej postaci zachęca do produkowania energii na sprzedaż, a nie na własny użytek, od czego odchodzą już inne kraje UE, bo zamiast obniżać koszty działania sieci energetycznych, jeszcze je podnosi.
Potrzebna zmiana
Przyjęta w ostatniej chwili przez Sejm poprawka prosumencka jest źle zredagowana i wymaga zmian, aby w ogóle mogła wejść w życie 1 stycznia 2016 roku bez ryzyka bardzo rozbieżnych interpretacji.
Dlatego Ministerstwo Gospodarki niemal od razu po przyjęciu ustawy zapowiedziało, że przygotuje „techniczną” nowelizację ustawy o OZE, ale nie będzie już w niej poruszać drażliwej kwestii wysokości taryf gwarantowanych. – Celem nie będzie zmiana założeń wsparcia prosumentów, ale ich doprecyzowanie, aby nie rodziły się wątpliwości wśród inwestorów i instytucji, które będą stosować ustawę – podkreślał niedawno w Sejmie wiceminister Jerzy Pietrewicz.
Wiceminister zmienił jednak zdanie. Projekt nowelizacji ustawy o OZE, który trafił już na jego biurko, przewiduje znaczne cięcia w wysokości taryf gwarantowanych dla fotowoltaiki. Dlaczego? I jakie stawki taryf gwarantowanych może ostatecznie zawierać ustawa o OZE?