icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Derski: Plusy i minusy ustawy o OZE

Ustawa o Odnawialnych Źródłach Energii ma plusy i minusy. Podsumowuje je Bartłomiej Derski.

Zdaniem eksperta WysokieNapiecie.pl ustawa daje stabilność. – Inwestorzy, którzy będą oczekiwali najniższej pomocy z kieszeni odbiorców, będą mieli szanse na wygranie aukcji. To zagwarantuje im zakup energii po oczekiwanej przez nich cenie przez okres 15. lat. Obecnie wiedzą tylko, że przez kilka kolejnych lat będzie popyt na „zieloną” energię, ale nie mają gwarancji ceny, po jakiej sprzedadzą na rynku zielone certyfikaty, czyli główne źródło wsparcia – pisze Derski.

– Zamiast jednakowego i stosunkowo wysokiego poziomu pomocy, jaki otrzymują obecnie wszystkie odnawialne źródła energii, w nowym systemie wsparcie dostaną ci, którzy sami zaproponują, że „zielony” prąd będą wytwarzali po stawce niższej od konkurentów – wskazuje. – Przeciętnemu Kowalskiemu, który chce zamontować na swoim dachu panel słoneczny podłączony do sieci, wystarczy już tylko zgłoszenie do lokalnej spółki energetycznej. To ułatwi rozwijanie tzw. energetyki prosumenckiej, w której konsumenci prądu, są jednocześnie jego producentami.

Specjalista zwraca jednak uwagę na minusy ustawy o OZE. Jego zdaniem zwiększa ryzyko inwestycyjne.

– Podczas gdy do tej pory każdy kto zainwestował w ekoelektrownię mógł być pewny, że za produkowaną w niej energię otrzyma wsparcie zielonymi certyfikatami, to w nowym systemie dowie się, czy wywalczył wsparcie dopiero pod koniec procesu inwestycyjnego – wymienia. – Rzeczywiście rządowy projekt stawia przede wszystkim na cenę. Rozwijać mają się te technologie, które są najtańsze. Na przykład biogazownie, które na wsiach mogą zapewnić bardzo zrównoważony rozwój w wielu obszarach (rolniczym, energetycznym, społeczno-ekonomicznym), na wsparcie w nowym systemie najzwyczajniej w świecie mogą się nie załapać, a rządowy program „biogazownia w każdej gminie” przeminie jak zeszłoroczny śnieg.

– W nowym systemie wsparcia zniknie dotychczasowe zwolnienie „zielonej” energii z opodatkowania akcyzą. Część dotacji na OZE pójdzie więc na wyższy podatek. Trudno jednak powiedzieć gdzie w tych planach troska rządu o jak najtańszą energię i reindustrializację gospodarki, bo wyższy koszt poniosą odbiorcy energii – twierdzi Derski. – Rządowe propozycje aukcji na źródła OZE mają jeszcze jedną cechę – są jednym z nielicznych tego typu rozwiązań na świecie. I tu możemy być spokojni – w końcu w eksperymentach na „żywej” gospodarce mamy doświadczenie jak nikt inny – kwituje autor WysokieNapiecie.pl.

Źródło: WysokieNapiecie.pl

Ustawa o Odnawialnych Źródłach Energii ma plusy i minusy. Podsumowuje je Bartłomiej Derski.

Zdaniem eksperta WysokieNapiecie.pl ustawa daje stabilność. – Inwestorzy, którzy będą oczekiwali najniższej pomocy z kieszeni odbiorców, będą mieli szanse na wygranie aukcji. To zagwarantuje im zakup energii po oczekiwanej przez nich cenie przez okres 15. lat. Obecnie wiedzą tylko, że przez kilka kolejnych lat będzie popyt na „zieloną” energię, ale nie mają gwarancji ceny, po jakiej sprzedadzą na rynku zielone certyfikaty, czyli główne źródło wsparcia – pisze Derski.

– Zamiast jednakowego i stosunkowo wysokiego poziomu pomocy, jaki otrzymują obecnie wszystkie odnawialne źródła energii, w nowym systemie wsparcie dostaną ci, którzy sami zaproponują, że „zielony” prąd będą wytwarzali po stawce niższej od konkurentów – wskazuje. – Przeciętnemu Kowalskiemu, który chce zamontować na swoim dachu panel słoneczny podłączony do sieci, wystarczy już tylko zgłoszenie do lokalnej spółki energetycznej. To ułatwi rozwijanie tzw. energetyki prosumenckiej, w której konsumenci prądu, są jednocześnie jego producentami.

Specjalista zwraca jednak uwagę na minusy ustawy o OZE. Jego zdaniem zwiększa ryzyko inwestycyjne.

– Podczas gdy do tej pory każdy kto zainwestował w ekoelektrownię mógł być pewny, że za produkowaną w niej energię otrzyma wsparcie zielonymi certyfikatami, to w nowym systemie dowie się, czy wywalczył wsparcie dopiero pod koniec procesu inwestycyjnego – wymienia. – Rzeczywiście rządowy projekt stawia przede wszystkim na cenę. Rozwijać mają się te technologie, które są najtańsze. Na przykład biogazownie, które na wsiach mogą zapewnić bardzo zrównoważony rozwój w wielu obszarach (rolniczym, energetycznym, społeczno-ekonomicznym), na wsparcie w nowym systemie najzwyczajniej w świecie mogą się nie załapać, a rządowy program „biogazownia w każdej gminie” przeminie jak zeszłoroczny śnieg.

– W nowym systemie wsparcia zniknie dotychczasowe zwolnienie „zielonej” energii z opodatkowania akcyzą. Część dotacji na OZE pójdzie więc na wyższy podatek. Trudno jednak powiedzieć gdzie w tych planach troska rządu o jak najtańszą energię i reindustrializację gospodarki, bo wyższy koszt poniosą odbiorcy energii – twierdzi Derski. – Rządowe propozycje aukcji na źródła OZE mają jeszcze jedną cechę – są jednym z nielicznych tego typu rozwiązań na świecie. I tu możemy być spokojni – w końcu w eksperymentach na „żywej” gospodarce mamy doświadczenie jak nikt inny – kwituje autor WysokieNapiecie.pl.

Źródło: WysokieNapiecie.pl

Najnowsze artykuły