Przemysł naftowy i gazowy, który tradycyjnie w amerykańskich kampaniach wyborczych wspierał kandydatów Republikanów, odwraca się od prezydenta Donalda Trumpa. Chociaż pieniądze koncernów naftowych nie są dla Trumpa konieczne do wygrania drugiej kadencji, to wsparcie polityczne branży byłoby przydatne, zwłaszcza jak wylała się na niego fala krytyki za nieudolność w walce z pandemią koronawirusem czy agresję wobec demonstracji pod hasłem #BlackLivesMatter.
Kampania Trumpa a branża natowa
Amerykańskie koncerny naftowe borykają się z kryzysem cen ropy. Ponadto na Donalda Trumpa wylała się fala krytyki za nieudolność walki z koronawirusem oraz konfrontacyjną postawę w sprawie protestów przeciwko brutalności policji po morderstwie Afroamerykanina George’a Floyda. Wszystko to sprawia, że kampania wyborcza, która miałaby doprowadzić reelekcji Trumpa, będzie bardzo trudna.
Napięte stosunki Trumpa z branżą naftową ilustrują liczby – w kampanii w 2016 roku menedżerowie wsparli go kwotą 1,1 mln dolarów, w obecnej kampanii pieniędzy jest prawie o połowę mniej. Powodów jest kilka – po pierwsze kłopoty branży wynikające z wojny cenowej, ale też nałożenie taryf na zagraniczną stal, czemu sprzeciwiały się wiodące przedsiębiorstwa. Są też wątki osobiste – kiedy były szef ExxonMobil Rex Tillerson został odwołany ze stanowiska sekretarza stanu, Trump obrażał go na Twitterze pisząc, że ten jest „głupi jak but”. Komentatorzy twierdzą również, że urzędujący prezydent USA popełnił błąd niewystarczająco tworząc kontakty z wpływowymi osobami w branży – ich kontakty ograniczały się do uścisków rąk na wiecach, podczas gdy biznesmeni wolą niespieszne spotkania w cztery oczy.
Mimo to kadra menadżerska branży naftowej uważa, że Trump – lub jakikolwiek inny republikanin – jest lepszy dla ich interesów niż były wiceprezydent Joe Biden, czy, co gorsza, Bernie Sanders. Forsowane przez nich projekty w celu ograniczenia zmian klimatu poprzez ograniczenie zużycia paliw kopalnych byłyby dla nich katastrofalne. Podoba im się również polityka deregulacji Trumpa, która obniżyła koszty przestrzegania przepisów w branży, oraz republikańskie prawo podatkowe z 2017 roku.
To może jednak nie wystarczyć. Niektórzy w branży twierdzą, że Trump nie zareagował odpowiednio na pandemię koronawirusa, która spowodowała gwałtowny spadek cen benzyny. Z drugiej strony Trump nie potrzebuje gotówki przemysłu naftowego, aby konkurować z Bidenem. W ciągu ostatnich 16 miesięcy zebrał 742 miliony dolarów, ponad dwa razy więcej niż Biden. Ale mógłby skorzystać ze wsparcia branży, aby pomóc lobbować za dalszymi działaniami deregulacyjnymi i zwalczaniem ekologicznych regulacji, gdyby wygrał drugą kadencję.
Bloomberg/Michał Perzyński
Na fali protestów #BlackLivesMatter wyrasta sprzeciw wobec rasizmu środowiskowego