Były premier i przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a obecnie przewodniczący parlamentarnej Komisji ds. Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE), prof. Jerzy Buzek tłumaczy zawiłości prac przy nowelizacji Dyrektywy Gazowej, która może objąć sporny gazociąg Nord Stream 2.
BiznesAlert.pl: Podczas konferencji Europejskiej Partii Ludowej w Monachium kanclerz Angela Merkel odniosła się do tematu gazociągu Nord Stream 2 i, wywołana przez Pana Premiera, do tematu Dyrektywy Gazowej, która może podporządkować ten projekt prawu Unii Europejskiej. Czy Pani Kanclerz złożyła jakieś deklaracje?
Jerzy Buzek: Kanclerz Merkel w swoim wystąpieniu definiowała przyszłość Unii Europejskiej w perspektywie średnio- i długoterminowej, czyli co najmniej od następnej wieloletniej perspektywy budżetowej (2021-2027). Podniosłem temat energetyki, bo w zasadzie nie został on w tym przemówieniu poruszony. To poniekąd zrozumiałe: kończymy proces budowy Unii Energetycznej i w tym sensie nie będzie to już pewnie stanowić palącego wyzwania w kolejnych latach. Wiele udało się zrobić, ale nadal pozostało kilka ważnych kroków do poczynienia. Jeżeli chodzi o gazociągi z krajów trzecich, należy objąć je prawem unijnym na całym terytorium Unii Europejskiej – także na wodach terytorialnych i w wyłącznych strefach ekonomicznych państw członkowskich. To zgodne z orzeczeniem unijnego Trybunału Sprawiedliwości – nie ma wyższej instancji prawnej w Europie.
Czy Niemcy są skłonne do współpracy?
Zaapelowałem do Angeli Merkel o działania na rzecz odblokowania w Radzie Unii Europejskiej prac nad nowelizacją dyrektywy gazowej, która ma właśnie pozwolić objąć prawem unijnym wszystkie gazociągi importowe spoza Unii. To kluczowa sprawa, jeżeli chcemy dokończyć projekt Unii Energetycznej. Tymczasem, jako sprawozdawca tej dyrektywy w Parlamencie Europejskim, czekam na możliwość rozpoczęcia negocjacji z Radą od marca. Pani Kanclerz oceniła, że konieczne jest rozwianie wszystkich wątpliwości krajów członkowskich. Zabrakło krańcowych stwierdzeń, które mogłyby niepokoić. Jednocześnie Kanclerz Merkel odniosła się wcześniej do samego projektu Nord Stream 2. Stwierdziła, że należy niwelować napięcia wokół tego przedsięwzięcia, szczególnie na Ukrainie.
Co dalej?
Tę ostrożną deklarację można będzie wykorzystać do dopingowania Rady – obecnej Prezydencji Bułgarskiej oraz przejmujących po nich pałeczkę Austriaków. Będzie jednak ciężko – austriacki koncern paliwowy OMV jest zaangażowany w budowę Nord Stream 2.
Czy Niemcy woleliby zastąpić Dyrektywę Gazową rozmowami trójstronnymi o przyszłości dostaw gazu przez Ukrainę, w ten sposób broniąc Nord Stream 2 przed nową regulacją?
Nie mogę tego wykluczyć. Być może udałoby się wtedy zastosować procedurę zgody, w której Parlament Europejski musi zatwierdzić w głosowaniu plenarnym ewentualne porozumienie. A były już przypadki, że takie porozumienia odrzucał. Dziś, 11 czerwca, będę o tym rozmawiał w Luksemburgu z unijnymi ministrami energii.
Czy Dyrektywa Gazowa obejmie Nord Stream 2?
O to nam chodzi. Problematyczne są gazociągi już istniejące i działające, bo wobec nich to stosowanie prawa wstecz. Ich funkcjonowanie regulują umowy międzyrządowe podpisywane przed 2009 rokiem, gdy przyjęliśmy w Unii trzeci pakiet energetyczny. Najstarsze z nich mają ponad 20 lat. W tym przypadku staramy się być wyrozumiali i elastyczni. Wobec gazociągów, które jeszcze nie zaczęły komercyjnej działalności i są – tak jak Nord Stream 2 – dopiero w fazie projektowania, nie ma jednak żadnych powodów do stosowania takiej elastyczności. Znowelizowana dyrektywa gazowa powinna mieć tutaj automatyczne i bezdyskusyjne zastosowanie.
Z jednej strony w Parlamencie Europejskim prezentujemy jasne stanowisko wobec Nord Stream 2 – ten gazociąg jest zaprzeczeniem ducha i celów Unii Energetycznej; a z drugiej, jeśli się nie uda wstrzymać jego budowy, chcemy wdrożyć dyrektywę gazową, co zmniejszy zagrożenia ze strony monopolisty.
Rozmawiał Wojciech Jakóbik