icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Ekspert „Le Monde”: Musimy mocniej zacisnąć pętlę sankcji wokół Rosji

W najnowszym artykule Le Monde znany francuski ekonomista Jean Pisani-Ferry przekonuje, że Europa ma środki, aby odeprzeć rosyjskiego agresora oraz że stawką jest dziś przede wszystkim istnienie Ukrainy. Zauważa, że obecnie testowana jest nasza zdolność do wykorzystania siły ekonomicznej. Zdaniem profesora Francja ma atuty do tej konfrontacji. Przypomina słowa byłego doradcy Baracka Obamy, Jasona Furmana, że „Rosja jest tylko wielką stacją benzynową” dla światowej gospodarki. W rzeczywistości jest zależna od innych w zakresie technologii, finansów, dostępu do kapitału oraz dóbr konsumpcyjnych. – Ukaranie Rosji, boli ją o wiele bardziej niż nas kosztuje – stwierdza francuski ekspert.

Autor artkułu zauważa, że tym razem Stany Zjednoczone i Europa natychmiast uruchomiły wszystkie dostępne środki, które umożliwiały im quasi-monopol na waluty rezerwowe oraz kontrolę nad międzynarodową infrastrukturą finansową (np. SWIFT). Jean Pisani-Ferry w swoim felietonie przypomina tezę sformułowaną przez Henry’ego Farrella i Abrahama Newmana pod nazwą – „weaponized interdepndence” – „współzależność jako broń”, która w skrócie mówi o tym, że wykształcone powiązania gospodarcze między państwami dały ogromną władzę państwom, które je kontrolują.

Skutki nałożonych sankcji

Zdaniem francuskiego ekonomisty to była dopiero pierwsza runda sankcji. Co prawda Rosja stała się „państwem pariasów”, oligarchowie są pozbawieni możliwości wakacji na Riwierze, klasa średnia nie ma dostępu do mebli ze sklepów IKEA, ale i tak zależność energetyczna Europy doprowadziła do ograniczenia zakresu sankcji. Zostały one nałożone tylko na niektóre banki a eksport jest ograniczony tylko na niektóre technologie. Nie wszystkie firmy zdecydowały się na wycofanie z Rosji. Każdego dnia Rosja zarabia prawie miliard dolarów na eksporcie energii. Zdaniem profesora w takiej sytuacji Rosja szybko znajdzie środki do importu. Autor zauważa także, że Moskwa już teraz cierpi z powodu sankcji, które nie zostały jeszcze nałożone. Kupowanie rosyjskiej ropy nie jest zabronione. Jednak w obawie przed przyszłymi sankcjami armatorzy, bankierzy, ubezpieczyciele niechętnie uczestniczą w tym handlu.

Ekspert „Le Monde” twierdzi, że taka sytuacja nie potrwa długo. Trzeba będzie szybko wyjaśnić, czy zakup energii z Rosji jest legalny czy nie. – Stany Zjednoczone już wybrały: obejdą się bez rosyjskiej ropy, której nie potrzebują. Niemcy wahają się, Europa nic nie zdecydowała. Ale jeśli nie zacznie działać, Putin wkrótce dojdzie do wniosku, że dla niego najgorsze już minęło – wyjaśnia Jean Pisani-Ferry

W dalszej części artykułu autor przedstawia ciekawą koncepcję skutków embarga na rosyjską ropę, dla której rynek ma charakter globalny. Główną konsekwencją wstrzymania rosyjskiego eksportu ropy byłby wzrost cen, któremu Stany Zjednoczone starają się zapobiec poprzez wznowienie kontaktów z Wenezuelą i Iranem. Z drugiej strony zawsze znajdzie się ktoś chętny na tanią ropę, na przykład Indie. Jednak stwarzając różnego rodzaju komplikacje dla kupujących, embargo na rosyjską ropę zmniejszyłoby jej dochody z eksportu. Dochody te uległyby dalszemu zmniejszeniu w przypadku nałożenia wtórnych sankcji Na przykład w 2019 roku wielkość irańskich dostaw została zmniejszona o połowę w wyniku sankcji nałożonych przez USA.

Europejska solidarność

Zdaniem autora, sprawa jest bardziej skomplikowana w przypadku gazu, którego obrót wymaga infrastruktury i który obecnie jest głównie eksportowany do Europy. Wstrzymanie importu znacznie osłabiłoby Rosję, która praktycznie nie ma innych kanałów eksportowych. Całkowite i natychmiastowe wyłączenie gazu jest niemożliwe. Unia Europejska musi jednak rozpocząć ograniczanie importu gazu, dywersyfikację dostaw, a w tym celu reformę niewystarczająco zintegrowanego systemu energetycznego, aby zagwarantować zbiorowe bezpieczeństwo dostaw.

Jako dobry sposób na zaistniałą sytuację Jean Pisani-Ferry podaje przykład propozycji ekonomistów Erica Charneya, Christiana Golliera i Thomasa Philippona, którzy proponują zastosowanie taryfy celnej na rosyjski gaz a następnie jej stopniowe podnoszenie. Byłby to sygnał, że Europa może się bez niego obejść, a jednocześnie zachęta do korzystania z innych dostawców. Oczywiście jest to nie do pomyślenia bez silnej solidarności z krajami, które najbardziej odczułyby skutki spadku importu rosyjskiego gazu.

Na koniec autor przekonuje, że nasze znaczenie ekonomiczne, technologiczne, przewaga międzynarodowych korporacji, asymetria w wymianie handlowej z Rosją, daje środki do zwycięstwa decydującej konfrontacji. Jest jeden warunek – nie będziemy oczekiwać, że będzie to dla nas całkowicie bezbolesne.

Le Monde/Marcin Jóźwicki

W najnowszym artykule Le Monde znany francuski ekonomista Jean Pisani-Ferry przekonuje, że Europa ma środki, aby odeprzeć rosyjskiego agresora oraz że stawką jest dziś przede wszystkim istnienie Ukrainy. Zauważa, że obecnie testowana jest nasza zdolność do wykorzystania siły ekonomicznej. Zdaniem profesora Francja ma atuty do tej konfrontacji. Przypomina słowa byłego doradcy Baracka Obamy, Jasona Furmana, że „Rosja jest tylko wielką stacją benzynową” dla światowej gospodarki. W rzeczywistości jest zależna od innych w zakresie technologii, finansów, dostępu do kapitału oraz dóbr konsumpcyjnych. – Ukaranie Rosji, boli ją o wiele bardziej niż nas kosztuje – stwierdza francuski ekspert.

Autor artkułu zauważa, że tym razem Stany Zjednoczone i Europa natychmiast uruchomiły wszystkie dostępne środki, które umożliwiały im quasi-monopol na waluty rezerwowe oraz kontrolę nad międzynarodową infrastrukturą finansową (np. SWIFT). Jean Pisani-Ferry w swoim felietonie przypomina tezę sformułowaną przez Henry’ego Farrella i Abrahama Newmana pod nazwą – „weaponized interdepndence” – „współzależność jako broń”, która w skrócie mówi o tym, że wykształcone powiązania gospodarcze między państwami dały ogromną władzę państwom, które je kontrolują.

Skutki nałożonych sankcji

Zdaniem francuskiego ekonomisty to była dopiero pierwsza runda sankcji. Co prawda Rosja stała się „państwem pariasów”, oligarchowie są pozbawieni możliwości wakacji na Riwierze, klasa średnia nie ma dostępu do mebli ze sklepów IKEA, ale i tak zależność energetyczna Europy doprowadziła do ograniczenia zakresu sankcji. Zostały one nałożone tylko na niektóre banki a eksport jest ograniczony tylko na niektóre technologie. Nie wszystkie firmy zdecydowały się na wycofanie z Rosji. Każdego dnia Rosja zarabia prawie miliard dolarów na eksporcie energii. Zdaniem profesora w takiej sytuacji Rosja szybko znajdzie środki do importu. Autor zauważa także, że Moskwa już teraz cierpi z powodu sankcji, które nie zostały jeszcze nałożone. Kupowanie rosyjskiej ropy nie jest zabronione. Jednak w obawie przed przyszłymi sankcjami armatorzy, bankierzy, ubezpieczyciele niechętnie uczestniczą w tym handlu.

Ekspert „Le Monde” twierdzi, że taka sytuacja nie potrwa długo. Trzeba będzie szybko wyjaśnić, czy zakup energii z Rosji jest legalny czy nie. – Stany Zjednoczone już wybrały: obejdą się bez rosyjskiej ropy, której nie potrzebują. Niemcy wahają się, Europa nic nie zdecydowała. Ale jeśli nie zacznie działać, Putin wkrótce dojdzie do wniosku, że dla niego najgorsze już minęło – wyjaśnia Jean Pisani-Ferry

W dalszej części artykułu autor przedstawia ciekawą koncepcję skutków embarga na rosyjską ropę, dla której rynek ma charakter globalny. Główną konsekwencją wstrzymania rosyjskiego eksportu ropy byłby wzrost cen, któremu Stany Zjednoczone starają się zapobiec poprzez wznowienie kontaktów z Wenezuelą i Iranem. Z drugiej strony zawsze znajdzie się ktoś chętny na tanią ropę, na przykład Indie. Jednak stwarzając różnego rodzaju komplikacje dla kupujących, embargo na rosyjską ropę zmniejszyłoby jej dochody z eksportu. Dochody te uległyby dalszemu zmniejszeniu w przypadku nałożenia wtórnych sankcji Na przykład w 2019 roku wielkość irańskich dostaw została zmniejszona o połowę w wyniku sankcji nałożonych przez USA.

Europejska solidarność

Zdaniem autora, sprawa jest bardziej skomplikowana w przypadku gazu, którego obrót wymaga infrastruktury i który obecnie jest głównie eksportowany do Europy. Wstrzymanie importu znacznie osłabiłoby Rosję, która praktycznie nie ma innych kanałów eksportowych. Całkowite i natychmiastowe wyłączenie gazu jest niemożliwe. Unia Europejska musi jednak rozpocząć ograniczanie importu gazu, dywersyfikację dostaw, a w tym celu reformę niewystarczająco zintegrowanego systemu energetycznego, aby zagwarantować zbiorowe bezpieczeństwo dostaw.

Jako dobry sposób na zaistniałą sytuację Jean Pisani-Ferry podaje przykład propozycji ekonomistów Erica Charneya, Christiana Golliera i Thomasa Philippona, którzy proponują zastosowanie taryfy celnej na rosyjski gaz a następnie jej stopniowe podnoszenie. Byłby to sygnał, że Europa może się bez niego obejść, a jednocześnie zachęta do korzystania z innych dostawców. Oczywiście jest to nie do pomyślenia bez silnej solidarności z krajami, które najbardziej odczułyby skutki spadku importu rosyjskiego gazu.

Na koniec autor przekonuje, że nasze znaczenie ekonomiczne, technologiczne, przewaga międzynarodowych korporacji, asymetria w wymianie handlowej z Rosją, daje środki do zwycięstwa decydującej konfrontacji. Jest jeden warunek – nie będziemy oczekiwać, że będzie to dla nas całkowicie bezbolesne.

Le Monde/Marcin Jóźwicki

Najnowsze artykuły