W miejscowości Datteln w okolicy Dortmundu w Nadrenii-Północnej Westfalii zbudowana została duża elektrownia węglowa. Nie została ona jeszcze uruchomiona i podłączona do sieci, i nie wiadomo czy w ogóle się to stanie. Wszystko przez plany odejścia Niemiec od węgla. Inwestorzy są w szoku, mówią o odszkodowaniach i o jednostronnej wewnątrzniemieckiej solidarności.
Elektrownia Datteln nie zostanie uruchomiona?
Wart półtora miliarda euro obiekt w Datteln miał być najnowocześniejszą i najbardziej wydajną elektrownią węglową w Europie. Miała zostać włączona do sieci latem tego roku, ale w związku z postanowieniami komisji węglowej, plan ten został poddany w mocną wątpliwość. Niemcy zobowiązały się zamknąć wszystkie elektrownie węglowe do 2038 roku, by ograniczyć emisje CO2 i osiągnąć cele klimatyczne. Jeśli plan nie zostanie zrewidowany, w Datteln nigdy nie zostanie wytworzony ani jeden wat energii elektrycznej.
Szok inwestorów
Dyrektor elektrowni Thomas Preussler przyznał, że gdy usłyszał tę wiadomość, „był w szoku, lekko mówiąc”. – Rząd mówi, że chce chronić klimat, a teraz nie chce przyłączyć do sieci najczystszej i najnowocześniejszej elektrowni – powiedział cytowany przez Financial Times. Plan odejścia od węgla zakładał wypłacanie koncernom energetycznym odszkodowań za przedwczesne zamykanie elektrowni węglowych, koszty te oszacowano na 40 miliardów euro rozłożone na 20 lat. Ponadto przewidziane zostały rekompensaty dla gospodarstw domowych za wzrost cen energii. Jeśli założenia się nie zmienią, rekompensaty dla Unipera za nieotworzenie elektrowni Datteln mogą sięgnąć kilku miliardów euro.
Jednostronna solidarność
Niemieccy eksperci zwracają jeszcze na inny aspekt tego ruchu – skoro państwa zdecydowały się na odejście od węgla, to dlaczego ofiarą tej decyzji są nowoczesne elektrownie, które mniej szkodzą środowisku, zamiast starszych i „brudniejszych”, jak na wschodzie Niemiec, czy w Polsce. Burmistrz Datteln André Dora w wypowiedzi dla Financial Times mówi, że Zagłębie Ruhry również mierzy się z problemami ekonomicznymi jak wschodnie landy, i że najwidoczniej wewnątrzniemiecka solidarność działa tylko w jedną stronę. Uniper argumentuje też, że elektrownia Datteln mogłaby też stanowić element stabilizujący sieć.
Nie naruszać kompromisu
Z drugiej strony organizacje ekologiczne twierdzą, że nie warto naruszać kompromisu, tak długo oczekiwanego i wypracowanego z takim trudem. – Niemcy podjęły decyzję, że odchodzą od węgla. To byłby zły sygnał, że podłączamy do sieci kolejną elektrownię węglową. Celem komisji węglowej było odejście od węgla, nie budowanie nowych elektrowni węglowych – powiedział szef niemieckiego Greenpeace’u Marin Kaiser.
W niemieckim porozumieniu o odejściu od węgla jest pewien zapis, który brzmi następująco: elektrownie, które zostały zbudowane, ale jeszcze nie uruchomione, nie zaczną pracy. Tylko jedna elektrownia pasuje do tego przepisu: Datteln.
Financial Times/Michał Perzyński