Materniak: Enerhodar, czyli rosyjska „tarcza jądrowa”

8 sierpnia 2022, 07:30 Atom

– Rosyjska inwazja na Ukrainę stwarza szereg potencjalnych i realnych zagrożeń związanych z bezpieczeństwem obiektów przemysłowych i infrastruktury krytycznej, w tym także energetycznej. Aktualnie, na skutek rosyjskich działań, jednym z najpoważniejszych punktów na liście tego typu zagrożeń jest elektrownia atomowa w Enerhodarze w obwodzie zaporoskim – pisze Dariusz Materniak, współpracownik BiznesAlert.pl.

Elektrownia Zaporoże. Fot. iStock.
Elektrownia Zaporoże. Fot. iStock.

Największa w Europie

Miasto Enerhodar, jak sama nazwa wskazuje, powstało w związku z rozwojem ukraińskiej energetyki. W 1970 roku rozpoczęła się budowa Elektrociepłowni Zaporoskiej, największej tego typu instalacji w Ukrainie (jej aktualna moc to 3650 MW). Miasto zostało oficjalnie założone w 1972 roku, a jego rozwój był związany z trwającą przez pięć kolejnych lat budową wspomnianej elektrociepłowni. W 1978 roku zapadła decyzja o budowie w tej samej lokalizacji elektrowni atomowej – prace rozpoczęły się w 1981 roku, by zakończyć się pięć lat później. Pierwszy reaktor został uruchomiony w 1985 roku, ostatni – dziesięć lat później.

Obecnie elektrownia atomowa w Zaporożu jest największą w Europie: posiada sześć reaktorów atomowych WWER-1000 o mocy 950 MW każdy, zmodernizowanych z udziałem amerykańskiej firmy Westinghouse, która po 2015 roku stała się dostawcą paliwa dla elektrowni, co umożliwiło uniezależnienie się od dostaw z Federacji Rosyjskiej. Tuż przed rosyjską inwazją miasto liczyło 53 tysiące mieszkańców, a jego funkcjonowanie było i jest nadal związane ze znajdującymi się tam obiektami infrastruktury energetycznej.

Wojna a atom: zagrożenie dla obiektów nuklearnych

Od samego początku rosyjskiej inwazji na liście celów znalazły się obiekty infrastruktury krytycznej, w tym te związane z sektorem energetyki atomowej. Siły rosyjskie szybko dotarły na teren „strefy wykluczenia” wokół elektrowni atomowej w Czarnobylu: sam obiekt nie był atakowany, choć w jego pobliżu i w strefie wokół niego toczyły się walki pomiędzy jednostkami rosyjskimi a oddziałami Gwardii Narodowej Ukrainy. Po kilku dniach jednostki ukraińskie wycofały się z tego rejonu, a siły rosyjskie zajęły pozycje wokół elektrowni – w tym, o zgrozo, w najbardziej skażonych obszarach; według dostępnych informacji żołnierze rosyjscy okopali się m.in. w tzw. „Czerwonym Lesie”, miejscu, gdzie po awarii w 1986 roku wyrzucano skażone odpady po wybuchu i akcji ratunkowej. W ocenie ekspertów, pobyt w takim miejscu oznacza ryzyko przyjęcia poważnej dawki promieniowania i w efekcie choroby popromiennej. Po klęsce rosyjskiej operacji okrążenia Kijowa, siły rosyjskie wycofały się również z rejonu Czarnobyla i samej elektrowni, nad którą kontrolę przejęły oddziały ukraińskie.

Z kolei elektrownia w Enerhodarze również była jednym z priorytetowych celów działań SZ Federacji Rosyjskiej: pierwsze jednostki dotarły do miasta 27 lutego 2022, a sama elektrownia została zajęta w dniach 3-4 marca. W bezpośrednim sąsiedztwie obiektu toczyły się walki; teren elektrowni został kilkukrotnie ostrzelany m.in. z broni automatycznej dużego kalibru (wskazują na to m.in. nagrania z kamer przemysłowych na terenie obiektu). W związku z tymi wydarzeniami nie doszło najprawdopodobniej do uszkodzenia kluczowych dla bezpieczeństwa elementów infrastruktury ani samych reaktorów. Celem rosyjskiej ofensywy była także elektrownia atomowa w Jużnoukraińsku w obwodzie mikołajewskim: siły rosyjskie zostały jednak zatrzymane na kilkadziesiąt kilometrów przed miastem dzięki działaniom jednostek SZ Ukrainy oraz obrony terytorialnej. Pozostałe dwie ukraińskie elektrownie: w Chmielnickim i Równem nie były celami rosyjskich ataków, choć w ich pobliżu zanotowano wielokrotnie ataki z użyciem pocisków manewrujących.

Rosjanie w Enerhodarze: „atomowa tarcza”

Siły rosyjskiej armii cały czas przebywają w Enerhodarze, a elektrownia znajduje się pod ich kontrolą począwszy od początku marca. Strona rosyjska ogłosiła, że kontrolę nad obiektem przejmuje rosyjska agencja Rosatom – co może mieć istotne znaczenie dla lokalnej gospodarki w przypadku powodzenia rosyjskich planów ogłoszenia „niepodległości” kolejnej pseudorepubliki na terytorium obwodu chersońskiego, co zresztą zostało już zapowiedziane przez władze okupacyjne – „referendum” w tej sprawie ma odbyć się we wrześniu br. Jak na razie jednak, sama elektrownia pełni rolę swoistej „atomowej tarczy” dla stacjonujących tam oddziałów SZ FR. Takie podejście strony rosyjskiej wynika z założenia, że ukraińska armia nie zdecyduje się na ostrzelanie obiektu nuklearnego w obawie przed jego uszkodzeniem i doprowadzeniem tym samym do katastrofy na trudną do przewidzenia skalę. Co więcej, z pozycji położonych wokół elektrowni prowadzone są ataki m.in. na Nikopol i stacjonujące tam oddziały ukraińskie, co ma w założeniu sprowokować kroki odwetowe – według amerykańskiego ośrodka analitycznego Institute for the Study of War, takie działania strony ukraińskiej miałyby doprowadzić do ograniczenia wsparcia krajów zachodnich dla władz w Kijowie ze względu na nieodpowiedzialne podejście do działań w pobliżu instalacji nuklearnych. Jak na razie wiadomo o jednym przypadku użycia środków precyzyjnego rażenia – polskiej amunicji krążącej Warmate – przeciwko oddziałom rosyjskim stacjonującym w bezpośrednim sąsiedztwie Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. W wyniku ataku zniszczona została m.in. wyrzutnia BM-21 Grad, nie zanotowano uszkodzeń na terenie samej elektrowni.

Jak wynika z informacji przekazywanych przez przedstawicieli Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, żołnierze rosyjscy w żaden sposób nie respektują zasad związanych z przebywaniem w tego typu obiekcie i jego funkcjonowaniem, co tak czy inaczej stwarza ryzyko nieprzewidzianych sytuacji i wypadków. Mimo tego, przedstawiciele rosyjskiej administracji okupacyjnej już teraz twierdzą, że ewentualna odpowiedzialność za incydenty będzie spoczywać na stronie ukraińskiej – co tylko potwierdza możliwość wystąpienia działań „fałszywej flagi” – celowego ostrzelania własnych pozycji czy samej elektrowni przez rosyjską armię, tak, aby odpowiedzialność za ewentualne konsekwencje zrzucić później na stronę ukraińską. Warto w tym miejscu dodać, że jest to praktyka powszechnie stosowana przez stronę rosyjską w konflikcie z Ukrainą począwszy od 2014 roku, a prawdopodobieństwo wystąpienia podobnych sytuacji jest i będzie tym większe, im poważniejsze będą porażki rosyjskich wojsk na froncie.

Według informacji płynących ze strony ukraińskiej, teren elektrowni został co najmniej dwukrotnie ostrzelany przez siły rosyjskie. To potwierdzenie tez przedstawionych powyżej.

Rosjanie ostrzeliwują atom na Ukrainie. „Cuda nie mogą trwać wiecznie”