Stępiński: 33 lata po Czarnobylu czas ujarzmić atom

26 kwietnia 2019, 07:30 Atom

– 33 lata temu w Czarnobylu na Ukrainie doszło do największej w historii katastrofy jądrowej. Wydarzenia sprzed lat zmieniły stosunek świata do energetyki jądrowej, ale nadszedł czas aby dziedzictwo Czarnobyla przestało ciążyć na przyszłości atomu – pisze Piotr Stępiński, redaktor BiznesAlert.pl

fot. Pixabay

– Co się u was pali?

– Wybuch w głównym budynku. Między trzecim a czwartym blokiem.

– Czy są tam ludzie?

– Tak. Powiadomcie dowódców

– tak brzmiała pierwsza wymiana zdań dyspozytorów w chwilę po największej w dziejach ludzkości awarii jądrowej. W wyniku obniżenia mocy jednego z reaktorów czarnobylskiej elektrowni do poziomu poniżej krytycznego minimum doszło do tragicznej sekwencji zdarzeń. Od tego momentu data 26 kwietnia 1986 roku na stałe wpisze się w historię światowej energetyki. Po godzinie pierwszej czasu miejscowego doszło do przegrzania reaktora, które w konsekwencji doprowadziło do wybuchu wodoru, pożaru i skażenia olbrzymich połaci terenów substancjami radioaktywnymi. Według wyliczeń ekspertów skażeniu uległ teren o powierzchni prawie 150 tys. km2, a chmura radioaktywna rozprzestrzeniła się niemal po całej Europie.

Piętno Czarnobyla

Wydarzenia w Czarnobylu odcisnęły piętno na przyszłości rozwoju atomu na świecie, w tym w Polsce. W efekcie protestów społecznych nasz kraj zrezygnował z budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu oraz projektu Warta. Chodziło łącznie o osiem bloków o łącznej mocy ok. 5600 MW. Wspomniane jednostki mogłyby teraz służyć Polsce jako stabilne źródło pozyskiwania niskoemisyjnej energii. Miałoby to szczególne znaczenie w kontekście zmniejszenia emisyjności naszego sektora energetycznego i wyjściu naprzeciw oczekiwaniu rosnącym ambicjom unijnej polityki klimatyczno-energetycznej.

Świat i Polska przestraszyły się atomu. Można zrozumieć obawy z końcówki lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Warto jednak zaznaczyć, że od tego czasu świat i energetyka znacząco się zmieniły, również pod względem standardów bezpieczeństwa. Współczesne elektrownie jądrowe w żaden sposób nie przypominają tych z Czarnobyla z kwietnia 1986 roku. Choć do tej pory w Rosji funkcjonują czarnobylskie reaktory RBMK m.in. w elektrowniach w Leningradzie czy Kursku. Wzmocnione zostały wymogi bezpieczeństwa. Nowe elektrownie muszą wytrzymać chociażby atak terrorystyczny przy wykorzystaniu samolotów czy skutki nieprzewidzianych zdarzeń pogodowych. Nauka i fizyka to jedno. W międzyczasie doszło do kolejnego wydarzenia, które wpłynęło na postrzeganie energetyki jądrowej. Mam tu na myśli awarię o jakiej doszło w japońskiej Fukushimie. Co prawda w żaden sposób nie można porównywać jej do wydarzeń z Czarnobyla to mimo to spowodowała, że wiele państw w tym np. Niemcy podjęły decyzję o odejściu od atomu i wyłączeniu wszystkich bloków jądrowych. Było to poważne tąpnięcie dla rozwoju światowej energetyki jądrowej. Mimo traumy Fukushimy Japonia pokazała, że wyciągnęła lekcję z tego co wydarzyło się marcu 2011 roku co miałem okazję osobiście to sprawdzić w trakcie niedawnej wizycie w Państwie Kwitnącej Wiśni.

Stępiński: Japonia wyciągnęła lekcję z Fukushimy

Świat nie odwraca się od atomu

Atomowy sceptycyzm niektórych państwach nie pogrzebał aspiracji innych ani też nie wpłynął na zamknięcie wszystkich reaktorów. Na świecie pracuje obecnie 450 bloków. Tylko w ubiegłym roku uruchomiono 9 nowych reaktorów z czego siedem w Chinach. W tym kontekście warto zaznaczyć, że w promieniu zaledwie 300 km od Polski działają 23 reaktory jądrowe, z czego tylko w samej Grupie Wyszehradzkiej wykorzystywanych jest 14 bloków. Nasz kraj pozostaje białą plamą na jądrowej mapie Europy. Na Starym Kontynencie w 14 państwach działa obecnie łącznie 126 reaktorów. W tym momencie blisko 26 proc. energii w Unii Europejskiej pochodzi z elektrowni jądrowej. W przypadku źródeł zeroemisyjnych ten odsetek wynosi blisko 50 proc.

Do klubu państw z energetyką jądrową chce dołączyć również Polska. Zgodnie z naszym projektem polityki energetycznej do 2040 (PEP 2040) mamy posiadać bloki o łącznej mocy 1-1,5 GW do 2033 roku. Do 2043 roku ma być to już 6-9 GW. Atom pozwoliłby z jednej strony na zapewnienie stabilnych dostaw energii, a z drugiej na spełnienie rosnących ambicji unijnej polityki energetyczno-klimatycznej, w zakresie redukcji emisji CO2. W tym kontekście warto wspomnieć, że wszystkie elektrownie jądrowe w Unii Europejskiej pozwalają zaoszczędzić 700 mln ton CO2, czyli tyle, ile emitują wszystkie auta w krajach Wspólnoty.

Mimo korzyści związanych z budową elektrowni jądrowej pozostaje ona kosztownym projektem, którego wartość jest szacowana na 40-70 mld złotych, a i te szacunki można zrewidować w górę. Niewiadomą pozostaje model finansowania i dostawca technologii. Kandydatów w wyścigu o polski atom jest wielu, ale brakuje rozstrzygnięć na poziomie politycznym i to mimo silnego poparcia społeczne dla tej idei. Świat nie może zapomnieć o Czarnobylu, ale musi patrzeć z odwagą w przyszłość. Po ponad 30 latach na zgliszczach czarnobylskiej elektrowni zaczyna rodzić się nowe życie. Tchnięta została nowa energia, tym razem nie z atomu a ze słońca. W Polsce czekamy na rozwój źródeł nuklearnych i odnawialnych, które pozwolą stopniowo zastępować starzejące się bloki węglowe.

Stępiński: Polski atom jak K2 zimą. Nie do zdobycia?