Mantz: Ścieki są idealnym źródłem nowoczesnego ciepłownictwa (ROZMOWA)

25 czerwca 2024, 07:25 Ciepłownictwo

Kiedy już wydawało się, że biomasa i RDF to maksimum innowacyjności w sektorze ciepłownictwa, oczyszczalnie ścieków stały się hitem zrównoważonego ciepła systemowego. Z Jörnem-Erikiem Mantzem, członkiem zarządu E.ON Polska, szefem sektora E.ON Energy Infrastructure Solutions Polska, rozmawiamy na temat nowego znaczenia ciepłownictwa w transformacji energetycznej oraz nowinek ze świata ogrzewania systemowego. 

Jörn-Erik Mantz
Jörn-Erik Mantz
  • Ciepłownictwo jest obecnie centralnym punktem transformacji energetycznej w Europie Zachodniej. Doprowadzenie do zerowej lub niskiej emisyjności tego sektora jest ogromnym wyzwaniem. Dzieje się tak dlatego, że cel ten dotyczy nie tylko samego przemysłu czy konkretnej branży, ale każdego z nas. Zatem nie tylko chcemy, ale też musimy rozmawiać o energetyce. Musimy iść zgodnie z potrzebami i dynamiką na rynkach, na których działamy.
  • Biomasa jest trudnym produktem, ale ma swoje plusy. W odróżnieniu od energii pozyskiwanej ze słońca czy z wiatru jest niezależna od warunków pogodowych. Można z niej korzystać, kiedy jest potrzebna, a nie wtedy, gdy jest dostępna. Każde źródło ciepła ma swoją specyfikę, ale najlepszym będzie to, które w momencie produkcji było efektem ubocznym innego działania. Dlatego w kontekście transformacji energetycznej najlepsze jest ciepło pochodzące z procesów przemysłowych czy termicznych.
  • Nasza imponująca sieć ciepłownicza, której zazdrości nam cała Europa, musi zostać efektywnie wykorzystana. Obecnie Wielka Brytania z wielkim trudem stara się stworzyć własną sieć ciepłowniczą, co okazuje się skomplikowanym zadaniem. Polska już posiada tę infrastrukturę, co stanowi doskonały punkt wyjścia do pogłębiania transformacji energetycznej.

BiznesAlert.pl: Dlaczego chcemy dziś rozmawiać o ciepłownictwie?

Jörn-Erik Mantz: Ciepłownictwo jest obecnie centralnym punktem transformacji energetycznej w Europie Zachodniej. Doprowadzenie do zerowej lub niskiej emisyjności tego sektora jest ogromnym wyzwaniem. Dzieje się tak dlatego, że cel ten dotyczy nie tylko samego przemysłu czy konkretnej branży, ale każdego z nas. Zatem nie tylko chcemy, ale też musimy rozmawiać o energetyce. Musimy iść zgodnie z potrzebami i dynamiką na rynkach, na których działamy.

Na przykład w Niemczech transformacja ciepłownictwa przebiega w ramach Gebäudeenergiegesetz, czyli ustawy o energii w budynkach. Jest ona ukierunkowana na rozbudowę całego sektora. Czy taka forma się sprawdzi? Tego jeszcze nie wiemy. Natomiast widzimy, że ciepłownictwo zyskało tam na znaczeniu, ale w zupełnie nowej perspektywie. Wszystkie gminy są zobowiązane, by przedstawić plan transformacji systemu ciepłowniczego, który ma nie tylko zabezpieczać produkcję ciepła, ale także koncentrować się na jego niskoemisyjności. 

Jaka jest Pana rola w tej transformacji?

E.ON znany jest na rynkach europejskich przede wszystkim jako duży partner energetyczny. Jednak to wkład firmy w rozwój ciepłownictwa, chłodnictwa i ogrzewnictwa jest najbardziej znaczący. Dotyczy to zarówno miast, jak i biznesu czy przemysłu. Cały segment ciepła – zarówno przemysłowego, jak i dla klienta indywidualnego – umieszczamy w jednej kolumnie, która funkcjonuje pod nazwą „energetyczne rozwiązania infrastrukturalne”. W tym filarze jestem odpowiedzialny za kraje Europy Wschodniej i Centralnej, gdzie Polska jest największym rynkiem, o strukturze podobnej do Czech i Węgier. Tutaj ciepło systemowe ma o wiele większe znaczenie niż w Europie Zachodniej, co wynika z zaszłości historycznych. Jest też rynkiem o największym udziale ciepła systemowego. Aż 40 procent produkowanego ciepła pochodzi z systemów ciepłowniczych. Kolejne wyzwanie to duży udział węgla w ciepłownictwie. Pojawia się zatem problem nie tylko emisji CO2, ale też zanieczyszczonego powietrza.

Obserwuję aktualne plany sektora ciepłowniczego w Polsce i odnoszę wrażenie, że istniejąca infrastruktura sprawia, że najchętniej inwestujemy w zamianę spalania węgla na biomasę lub RDF. Czy Polska jest skazana na biomasę?

Biomasa jest trudnym produktem, ale ma swoje plusy. W odróżnieniu od energii pozyskiwanej ze słońca czy z wiatru jest niezależna od warunków pogodowych. Można z niej korzystać, kiedy jest potrzebna, a nie wtedy, gdy jest dostępna. Każde źródło ciepła ma swoją specyfikę, ale najlepszym będzie to, które w momencie produkcji było efektem ubocznym innego działania. Dlatego w kontekście transformacji energetycznej najlepsze jest ciepło pochodzące z procesów przemysłowych czy termicznych. 

Problemem jest natomiast to, że wytworzone w taki sposób ciepło ma zbyt niską temperaturę, aby mogło być bezpośrednio wtłoczone do systemu ciepłowniczego. Trzeba je do tego odpowiednio przygotować. Za granicą częstym rozwiązaniem są na przykład wysokotemperaturowe pompy ciepła. W Polsce nie są one jeszcze szczególnie popularne. Oczywiście mam tu na myśli nie przydomowe pompy ciepła, ale wielkoskalowe instalacje, które wykorzystują ciepło ze spalania przemysłowego oraz ze ścieków. Takie źródła, podobnie jak biomasa, pracują i są dostępne przez cały rok. 

A w praktyce skąd bierze się takie ciepło?

Może być to na przykład ciepło pochodzące z zakładu produkcyjnego  – takiego jak Procter & Gamble – czy z centrum przetwarzania danych, które jest produktem ubocznym funkcjonujących farm serwerów. Ciekawym rozwiązaniem jest też pozyskiwanie ciepła z procesu przekształcania osadów ściekowych. Oczyszczalnie przeznaczają część biogeniczną do fermentacji, a efektem tego działania jest ciepło. Co istotne, jego temperatura zależy od procesu fermentacji, a nie od temperatury otoczenia. Dlatego jest stała przez cały rok. 

W Polsce jeszcze na niewielką skalę wykorzystuje się oczyszczalnie ścieków do wytwarzania ciepła systemowego. W Niemczech ma to miejsce m.in. w firmie Stadtwerke München, a i my sięgamy po takie rozwiązania w jednej z naszych spółek Avacom. 

Trzeba pamiętać, że wytworzonego ciepła nie możemy transportować na duże odległości. Dlatego szczególnie atrakcyjne są źródła ciepła odpadowego zlokalizowane w miejscu jego zużycia, czyli tam, gdzie mieszkają ludzie. Mogą to być wspomniane centra danych, zakłady produkujące towary konsumpcyjne w pobliżu miast lub oczyszczalnie ścieków.

Czy do tego wszystkiego potrzebujemy zupełnie nowej infrastruktury dla ciepła systemowego, czy możemy w jakiś sposób wykorzystać naszą rozbudowaną sieć ciepłowniczą?

Nasza imponująca sieć ciepłownicza, której zazdrości nam cała Europa, musi zostać efektywnie wykorzystana. Obecnie Wielka Brytania z wielkim trudem stara się stworzyć własną sieć ciepłowniczą, co okazuje się skomplikowanym zadaniem. Polska już posiada tę infrastrukturę, co stanowi doskonały punkt wyjścia do pogłębiania transformacji energetycznej. Jeśli spojrzymy na elektroenergetykę, to dostęp do rozwiązań OZE mają w szczególności ludzie osiągający stosunkowo wysoki poziom dochodu. W przypadku ciepłownictwa kraje takie jak Polska mają okazję stworzyć równy dostęp do niskoemisyjnego ciepła dla wszystkich obywateli. Oczywiście, niesie to za sobą konsekwencje w postaci potencjalnego monopolu jednego dostawcy na danym terenie.

Tutaj szansą dla Polski jest wykorzystanie środków unijnych. Dziś do spożytkowania jest aż 137 mld euro. Część tych środków jest w stanie pokryć wysokie koszty inwestycyjne, które przy transformacji są nieuniknione. Co istotne, w przypadku odnawialnych czy odpadowych źródeł energii koszty operacyjne są znikome. Odchodzi chociażby wydatek na zakup paliwa. Wysokie są za to koszty inwestycyjne, ale w tym wypadku możemy wykorzystać subsydia unijne.

Skoro rozmawiamy o cieple odpadowym pochodzącym z prywatnych przedsiębiorstw, to nasuwa się pytanie: co w przypadku bankructwa takiego zakładu? Nie będziemy mieli ciepła?

Niestety takiego scenariusza nie da się wykluczyć. Jeżeli decentralizujemy źródła ciepła, a dostawy zaczynają w większym stopniu być zależne od podmiotów trzecich, musimy brać pod uwagę taki scenariusz. Wtedy kluczowe staje się zapewnienie alternatywnych źródeł. Dzięki takiej dywersyfikacji zyskujemy wyższy poziom bezpieczeństwa. 

Tu rodzi się problem mentalny. Myślę, że w Polsce jesteśmy przywiązani do tego, że państwo gwarantuje dostawy energii.

Polska nie jest tu odosobnionym krajem. Ten problem powtarza się również w Europie Zachodniej. Poczucie, że gdy jest mi zimno, to zwracam się do Państwa, pokutuje wszędzie. Zapominamy przy tym, że żadne Państwo nie ma nieskończonych zasobów. Myślę, że w zakresie otwartości rynku Polska jest na dobrej drodze. Natomiast jeśli chodzi o stabilność regulacji, jest jeszcze trochę do zrobienia. W warunkach rynkowych rolą regulatora jest m.in. zagwarantowanie bezpieczeństwa inwestycji, a obecnie Urząd Regulacji Energetyki w każdym roku ustala na nowo uzasadniony poziom średnioważonego kosztu kapitału. Pamiętajmy, że Polska jest rynkiem, który konkuruje z innymi krajami.  Dlatego ważne jest, aby polski rynek miał czym przyciągnąć akcjonariuszy i stanowił dla nich atrakcyjne miejsce do lokowania kapitału. W końcu wszystkim nam zależy, aby zajmować się dynamicznym rozwojem i opłacalnymi inwestycjami w ciepłownictwie.

Rozmawiała Maria Szurowska

Pełczyńska: Nowy system handlu emisjami może obciążyć Polaków