Polski projekt Izery to ogromna szansa dla rodzimego przemysłu motoryzacyjnego na zaistnienie na rynku samochodów elektrycznych. Tymczasem Unia Europejska intensyfikuje swoje działania, by ograniczyć dominację chińskich producentów w sektorze elektrycznych pojazdów, wprowadzając nowe regulacje i taryfy celne.
Szansa na własny przemysł motoryzacyjny w Polsce
Silniki elektryczne stanowią unikalną szansę dla Polski na zbudowanie własnego przemysłu samochodowego i wyjście z pozycji wiecznych podwykonawców, dostarczających komponenty bezpośrednio do fabryk. Jak zaznaczył były wiceminister elektryfikacja motoryzacji otwiera nowe możliwości dla krajowej gospodarki.
Przemysł samochodowy różni się znacząco od potocznego rozumienia nowego samochodu. To nie tylko końcowy produkt, ale zaawansowany projekt gospodarczy, który wymaga koordynacji tysięcy podwykonawców. Celem jest osiągnięcie produkcji na poziomie 60 pojazdów na godzinę, co wymaga precyzyjnego planowania i realizacji.
– Tu się nie da improwizować – podkreślił były wiceminister.
Niestety, realizacja tych ambitnych planów została opóźniona przez trzyletnie opóźnienie we wprowadzeniu Krajowego Planu Odbudowy (KPO).
– KPO było i jest nadal idealnym narzędziem finansowania fabryki elektryków – dodał były wiceminister. Jego wprowadzenie jest kluczowe dla rozwoju przemysłu motoryzacyjnego w Polsce.
Polska może grać pierwsze skrzypce w walce z chińskimi elektrykami
Komisja Europejska postawiła Chinom ultimatum do 4 lipca w sprawie samochodów elektrycznych, które uważa za nieuczciwie subsydiowane. Państwa członkowskie UE nie osiągnęły porozumienia w kwestii wprowadzenia ceł na chińskie pojazdy. Niemcy sprzeciwiają się cłom z obawy o straty na rynku chińskim, podczas gdy Francja popiera ich wprowadzenie. Polska nie ustosunkowała się do tej sprawy, ale rozmawia o przyszłości fabryki Izera w Jaworznie, planowanej przez Geely. Reuters podaje, że Czechy, Grecja, Irlandia i Polska jeszcze nie podjęły decyzji. Bez porozumienia wprowadzone zostaną cła na pojazdy BYD (17,4 procent), Geely (20 procent) i SAIC (38,1 procent). Polska może odgrywać kluczową rolę jako mediator między Niemcami a Francją.
Istnieją jednak obawy, czy Polski projekt wypali
Unia walczy z nieuczciwą konkurencją z Chin
Komisja Europejska wprowadziła tymczasowe cła na chińskie samochody elektryczne jako odpowiedź na subsydiowanie tych pojazdów przez rząd Chin. Decyzja została opublikowana w czwartek w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej i jest najdłuższą w historii Wspólnoty, mającą ponad 200 stron. Cła dotyczą trzech chińskich firm: BYD (17,4 procent), Geely (20 procent) i SAIC (38,1 procent), oraz innych producentów z Chińskiej Republiki Ludowej, którzy są objęci stawką cła wynoszącą 21 procent. Obowiązuje również istniejące cło w wysokości 10 procent na pojazdy elektryczne.
Decyzja o wprowadzeniu tymczasowych ceł została podjęta 12 czerwca 2024 roku po nieosiągnięciu porozumienia w rozmowach między Chinami a UE. Kwestia stałego wprowadzenia ceł zostanie rozstrzygnięta poprzez głosowanie państw członkowskich w ciągu czterech miesięcy. W przypadku przyjęcia cła na stałe Unia będzie pobierać opłaty, a w przypadku odrzucenia gwarancje bankowe producentów stracą ważność.
Geely rozważała produkcję swoich pojazdów w Polsce, jednak rząd nie potwierdził finansowania inwestycji ze środków unijnych. Prezes firmy Izery apelował do rządu o zbudowanie fabryki, argumentując to potrzebą tworzenia nowych miejsc pracy. Komisja Europejska zapowiedziała kontynuowanie rozmów z Chinami, które z kolei rozpoczęły dochodzenie antydumpingowe w sprawie importu wina z Unii Europejskiej.
Wprowadzenie ceł wprowadzi uczciwą konkurencję
Elektryczne samochody chińskie powinny konkurować z europejskimi na równych zasadach. Z tego powodu Europa rozważała zastosowanie odpowiednich ceł importowych, aby zniwelować efekty subsydiowania produkcji w Chinach. Jest to reakcja na zapowiedzi podwyżek ceł w USA, które mogą zamknąć rynek amerykański dla chińskich producentów. Produkty z Chin coraz częściej zbliżają się parametrami jakościowymi do europejskich i amerykańskich odpowiedników, co zwiększa ich konkurencyjność na globalnym rynku.
Opracował Mateusz Gibała