Litwa nie zwalnia tempa w transformacji energetycznej. W obliczu rosnącego zapotrzebowania na czystą energię i konieczności uniezależnienia się od dostaw z zewnątrz, rząd w Wilnie zatwierdził właśnie zmiany w systemie przetargów na budowę farm wiatrowych na Morzu Bałtyckim. To ważny krok, który może przesądzić o przyszłości litewskiej energetyki – i nie tylko.
Zatwierdzone poprawki dotyczą przetargu na drugą morską farmę wiatrową, której planowana moc to aż 700 MW. Rząd Litwy chce, aby zainteresowani inwestorzy spełniali bardziej precyzyjne i przejrzyste warunki. To nie tylko kwestia przejrzystości, ale też – jak podkreślają przedstawiciele rządu – sposobu na przyciągnięcie solidnych partnerów, którzy będą w stanie zrealizować inwestycję na czas i bez kompromisów jakościowych.
Zmiany obejmują m.in. zasady dotyczące wkładu finansowego, doświadczenia wykonawców oraz odpowiedzialności za środowisko naturalne. Dodatkowo, uproszczono niektóre procedury administracyjne, które wcześniej stanowiły barierę wejścia dla części potencjalnych graczy na rynku offshore.
To kolejny sygnał, że Litwa bardzo poważnie traktuje rozwój energetyki odnawialnej – zwłaszcza tej opartej o źródła morskie. Pierwszy przetarg na morską farmę wiatrową odbył się w ubiegłym roku i zakończył sukcesem. Teraz władze chcą pójść za ciosem, korzystając z rosnącego zainteresowania inwestorów i sprzyjającego klimatu politycznego w całej Europie.
Warto dodać, że Litwa nie działa w próżni. Również inne państwa regionu – Polska, Estonia, Łotwa czy Dania – intensyfikują działania na rzecz wykorzystania potencjału Morza Bałtyckiego. To już nie tylko kwestia ekologii, ale twarda gra o bezpieczeństwo energetyczne i geopolityczną niezależność.
Offshore wind / Biznes Alert
Litwa, po rosyjskim ataku na Sumy, apeluje by nowy pakiet sankcji uderzył w kremlowski LNG i Rosatom