icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Perzyński: Rezerwa węglowa i rekompensaty, czyli wnioski z Energiewende

Do niedawna krytycy Energiewende podkreślali, że niemiecka transformacja energetyczna ewidentnie złapała zadyszkę – spowolnił rozwój odnawialnych źródeł energii, a proces odchodzenia od węgla utkwił w martwym punkcie. Ostatnio jednak rząd Angeli Merkel poczynił w tym kierunku znaczny postęp i warto zastanowić się, jak dla porównania wygląda sprawa w Polsce i co moglibyśmy przenieść na nasze podwórko – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Rezerwa węglowa i rekompensaty

Niemcy definitywnie porzucą atom do 2022 roku, a ostateczne odejście od węgla zaplanowane jest na 2038 rok. Żeby system energetyczny największej gospodarki w Europie mógł to wytrzymać, niezbędne będzie użycie narzędzi zabezpieczających ten system, przede wszystkim przyznawanie rekompensat w zamian za zamknięcie elektrowni przy jednoczesnym rezerwowaniu zdolności wytwórczych. Taka rezerwa jest niezbędna, ponieważ na chwilę obecną technologie magazynowania energii są wciąż za słabe, by zaspokoić popyt na energię wtedy, kiedy nie mogą działać źródła odnawialne, na których Niemcy chcą oprzeć swój miks energetyczny. Rekompensaty te mają wynosić 68 tysięcy euro za każdy wyłączony megawat rocznie przez dwa lata. RWE uzyskało zgodę na zamknięcie swoich bloków Gersteinwerk F i G o mocy 340 MW każda, Statkraft Markets zamyka swoje elektrownie Landesbergen i Emden o łącznej mocy 106 MW, a Leag, który działa we wschodnich Niemczech, otrzymał pieniądze za wyłączenie w sumie 270 MW mocy.

RWE nie chce energii z ostatniego bloku węglowego w Niemczech

System zachęt

To jednak miało miejsce jeszcze w lutym tego roku; z kolei w poniedziałek rząd Angeli Merkel uzgodnił pakiet rekompensat dla zakładów energetycznych eksploatujących elektrownie na węgiel kamienny. Z trudem wypracowane porozumienie pomiędzy chadekami z CDU/CSU a socjaldemokratami z SPD otworzyło drogę do ubrania ustaleń w ramy prawne i poddania je pod głosowanie w Bundestagu, co ma nastąpić w pierwszych dniach lipca. Członkowie koalicji CDU/CSU i SPD stwierdzili, że zgodnie z umową koncerny, które przestawią elektrownie na węgiel kamienny na gaz, otrzymają premię w wysokości 390 euro za kilowat zamiast wcześniej uzgodnionych 180 euro. Premia dotyczy elektrowni nie starszych niż 25 lat i będzie dostępna do końca 2022 roku. Ten termin jest szalenie istotny, ponieważ jeśli niemieckie koncerny energetyczne zdecydują się na przestawienie elektrowni na gaz po 2022 roku, premia spadnie o 25 euro za kilowat rocznie. Elektrownie, które mają od 25 do 35 lat, mają prawo do niższej premii za konwersję w wysokości 225 euro za kilowat, jeśli przestawią się na gaz.

Perzyński: Zagubiona elektrownia w Niemczech

Faworyzowany węgiel brunatny?

Rząd chce również zachęcić koncerny, które nie przejdą na gaz, do zamknięcia elektrowni na węgiel kamienny, przeprowadzając specjalne aukcje do 2026 roku. W ramach tego planu firmy mogą ubiegać się o rekompensatę, jeśli zaplanują zamknąć elektrownie, a najtańsze oferty uzyskają rekompensatę. Z kolei elektrownie na węgiel kamienny, które zostaną zamknięte po 2026 roku, nie będą mogły liczyć na żadne pieniądze od państwa. Celem takich posunięć jest, by wycofać węgiel kamienny do 2033 roku. Wcześniej rząd Merkel zatwierdził pakiet kompensacyjny w wysokości 4,3 miliarda euro dla zakładów energetycznych eksploatujących elektrownie brunatne. Wielkość pakietu została uzgodniona między rządem a przedsiębiorstwami, których w głównej mierze dotyczy ten proces, czyli RWE, Unipera, EnBW, Vattenfall, Steag i LEAG. To jednak nie koniec kosztów odejścia od węgla – oprócz rekompensat za zamknięcie bloków, które jeszcze mogłyby działać, dodatkowe inwestycje w regionach pogórniczych szacowane są na 40 miliardów euro. Oczywiście plan ten jest poddawany rzeczowej krytyce. Do niedawna najbardziej kontrowersyjne było to, jak dokładnie operatorzy nowszych elektrowni na węgiel kamienny powinni otrzymać rekompensatę za wcześniejsze wycofanie z eksploatacji. Uważają oni, że znaleźli się w niekorzystnej sytuacji w porównaniu z firmami, które mają elektrownie na węgiel brunatny.

Fedorska: Datteln 4, czyli węgiel w Niemczech kontratakuje

Wnioski dla Polski

W Polsce trwa kampania wyborcza, a ta nie sprzyja podawaniu konkretów w tak trudnych kwestiach jak odejście od węgla. Nie znamy jeszcze daty odejścia od węgla (możemy przypuszczać, że będzie to nieco wcześniej niż za dwieście lat), natomiast rząd w osobie ministra klimatu Michała Kurtyki zgodził się na cel neutralności klimatycznej Unii Europejskiej do 2050 roku (którego nie należy jednak mylić z neutralnością klimatycznej samej Polski). Jednak w przeciwieństwie do Polski, niemiecka energetyka, czyli największe koncerny i operatorzy sieci przesyłowych, są w większym stopniu sprywatyzowane. Podlegają one silnemu oddziaływaniu rządu poprzez regulacje, ale w rozmowach na takie tematy jak odejście od węgla, są one w większym stopniu podmiotem, a nie przedmiotem dyskusji.

Polskie górnictwo stanowi jednak poważne obciążenie dla spółek energetycznych. Dlatego też ministerstwo aktywów państwowych wyszło z pomysłem wydzielenia aktywów węglowych ze spółek i utworzenie nowego bytu. W taki sposób mówił o tym wicepremier Jacek Sasin: – Wydaje się, że to dobry pomysł, by budować dwie nogi polskiej energetyki: z jednej strony opartą na odnawialnych źródłach energii, a z drugiej strony to, co jest i będzie jeszcze przez wiele lat podstawą polskiej energetyki, czyli aktywa węglowe. Byłoby dobrze, gdyby funkcjonowały one w innym podmiocie, nastawionym tylko na węgiel. Taki projekt daje szansę na utrzymanie aktywów węglowych korzystając z takich mechanizmów jak rynek mocy, a z drugiej strony da wielkie szanse rozwojowe w tej części energetyki, która sięga dzisiaj po nowe źródła energii. Nie będzie to łatwy proces, będzie to wymagało zmian organizacyjnych, znalezienia sposobu finansowania, całej konstrukcji finansowej. Na razie jesteśmy na etapie tworzenia koncepcji, na pewno będzie on trwał miesiącami, a nie tygodniami. Warto jednak iść konsekwentnie w tym kierunku, bo to daje szansę polskiej energetyce na niezakłócone funkcjonowanie mimo trudnych warunków, jakie stworzyła w Polsce polityka klimatyczna Unii Europejskiej. Dyskutujemy o tym, jaki kształt miałby mieć podmiot, który skupiłby wszystkie aktywa węglowe, na razie nie chcę mówić o decyzjach, bo te są jeszcze przed nami. Rozważamy różne formy organizacyjne i prawne, od spółki rynkowej po inne rozwiązania. Najważniejsze jest zapewnienie na 20-30 lat mocnych podstaw do funkcjonowania dla węglowej części energetyki – stwierdził minister aktywów państwowych.

Po zapowiedzi wydzielenia aktywów węglowych z polskich spółek ich akcje giełdowe wystrzeliły w górę. Pokazuje to, że sam rynek oczekuje zdecydowanych działań w kwestii węgla, a najgorszy dla inwestorów jest status quo. Niemcy z kolei pokazują, że chociaż odchodzenie od węgla jest naprawdę trudne politycznie i finansowo, to w ostatecznym rozrachunku warto i trzeba to zrobić.

Do niedawna krytycy Energiewende podkreślali, że niemiecka transformacja energetyczna ewidentnie złapała zadyszkę – spowolnił rozwój odnawialnych źródeł energii, a proces odchodzenia od węgla utkwił w martwym punkcie. Ostatnio jednak rząd Angeli Merkel poczynił w tym kierunku znaczny postęp i warto zastanowić się, jak dla porównania wygląda sprawa w Polsce i co moglibyśmy przenieść na nasze podwórko – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Rezerwa węglowa i rekompensaty

Niemcy definitywnie porzucą atom do 2022 roku, a ostateczne odejście od węgla zaplanowane jest na 2038 rok. Żeby system energetyczny największej gospodarki w Europie mógł to wytrzymać, niezbędne będzie użycie narzędzi zabezpieczających ten system, przede wszystkim przyznawanie rekompensat w zamian za zamknięcie elektrowni przy jednoczesnym rezerwowaniu zdolności wytwórczych. Taka rezerwa jest niezbędna, ponieważ na chwilę obecną technologie magazynowania energii są wciąż za słabe, by zaspokoić popyt na energię wtedy, kiedy nie mogą działać źródła odnawialne, na których Niemcy chcą oprzeć swój miks energetyczny. Rekompensaty te mają wynosić 68 tysięcy euro za każdy wyłączony megawat rocznie przez dwa lata. RWE uzyskało zgodę na zamknięcie swoich bloków Gersteinwerk F i G o mocy 340 MW każda, Statkraft Markets zamyka swoje elektrownie Landesbergen i Emden o łącznej mocy 106 MW, a Leag, który działa we wschodnich Niemczech, otrzymał pieniądze za wyłączenie w sumie 270 MW mocy.

RWE nie chce energii z ostatniego bloku węglowego w Niemczech

System zachęt

To jednak miało miejsce jeszcze w lutym tego roku; z kolei w poniedziałek rząd Angeli Merkel uzgodnił pakiet rekompensat dla zakładów energetycznych eksploatujących elektrownie na węgiel kamienny. Z trudem wypracowane porozumienie pomiędzy chadekami z CDU/CSU a socjaldemokratami z SPD otworzyło drogę do ubrania ustaleń w ramy prawne i poddania je pod głosowanie w Bundestagu, co ma nastąpić w pierwszych dniach lipca. Członkowie koalicji CDU/CSU i SPD stwierdzili, że zgodnie z umową koncerny, które przestawią elektrownie na węgiel kamienny na gaz, otrzymają premię w wysokości 390 euro za kilowat zamiast wcześniej uzgodnionych 180 euro. Premia dotyczy elektrowni nie starszych niż 25 lat i będzie dostępna do końca 2022 roku. Ten termin jest szalenie istotny, ponieważ jeśli niemieckie koncerny energetyczne zdecydują się na przestawienie elektrowni na gaz po 2022 roku, premia spadnie o 25 euro za kilowat rocznie. Elektrownie, które mają od 25 do 35 lat, mają prawo do niższej premii za konwersję w wysokości 225 euro za kilowat, jeśli przestawią się na gaz.

Perzyński: Zagubiona elektrownia w Niemczech

Faworyzowany węgiel brunatny?

Rząd chce również zachęcić koncerny, które nie przejdą na gaz, do zamknięcia elektrowni na węgiel kamienny, przeprowadzając specjalne aukcje do 2026 roku. W ramach tego planu firmy mogą ubiegać się o rekompensatę, jeśli zaplanują zamknąć elektrownie, a najtańsze oferty uzyskają rekompensatę. Z kolei elektrownie na węgiel kamienny, które zostaną zamknięte po 2026 roku, nie będą mogły liczyć na żadne pieniądze od państwa. Celem takich posunięć jest, by wycofać węgiel kamienny do 2033 roku. Wcześniej rząd Merkel zatwierdził pakiet kompensacyjny w wysokości 4,3 miliarda euro dla zakładów energetycznych eksploatujących elektrownie brunatne. Wielkość pakietu została uzgodniona między rządem a przedsiębiorstwami, których w głównej mierze dotyczy ten proces, czyli RWE, Unipera, EnBW, Vattenfall, Steag i LEAG. To jednak nie koniec kosztów odejścia od węgla – oprócz rekompensat za zamknięcie bloków, które jeszcze mogłyby działać, dodatkowe inwestycje w regionach pogórniczych szacowane są na 40 miliardów euro. Oczywiście plan ten jest poddawany rzeczowej krytyce. Do niedawna najbardziej kontrowersyjne było to, jak dokładnie operatorzy nowszych elektrowni na węgiel kamienny powinni otrzymać rekompensatę za wcześniejsze wycofanie z eksploatacji. Uważają oni, że znaleźli się w niekorzystnej sytuacji w porównaniu z firmami, które mają elektrownie na węgiel brunatny.

Fedorska: Datteln 4, czyli węgiel w Niemczech kontratakuje

Wnioski dla Polski

W Polsce trwa kampania wyborcza, a ta nie sprzyja podawaniu konkretów w tak trudnych kwestiach jak odejście od węgla. Nie znamy jeszcze daty odejścia od węgla (możemy przypuszczać, że będzie to nieco wcześniej niż za dwieście lat), natomiast rząd w osobie ministra klimatu Michała Kurtyki zgodził się na cel neutralności klimatycznej Unii Europejskiej do 2050 roku (którego nie należy jednak mylić z neutralnością klimatycznej samej Polski). Jednak w przeciwieństwie do Polski, niemiecka energetyka, czyli największe koncerny i operatorzy sieci przesyłowych, są w większym stopniu sprywatyzowane. Podlegają one silnemu oddziaływaniu rządu poprzez regulacje, ale w rozmowach na takie tematy jak odejście od węgla, są one w większym stopniu podmiotem, a nie przedmiotem dyskusji.

Polskie górnictwo stanowi jednak poważne obciążenie dla spółek energetycznych. Dlatego też ministerstwo aktywów państwowych wyszło z pomysłem wydzielenia aktywów węglowych ze spółek i utworzenie nowego bytu. W taki sposób mówił o tym wicepremier Jacek Sasin: – Wydaje się, że to dobry pomysł, by budować dwie nogi polskiej energetyki: z jednej strony opartą na odnawialnych źródłach energii, a z drugiej strony to, co jest i będzie jeszcze przez wiele lat podstawą polskiej energetyki, czyli aktywa węglowe. Byłoby dobrze, gdyby funkcjonowały one w innym podmiocie, nastawionym tylko na węgiel. Taki projekt daje szansę na utrzymanie aktywów węglowych korzystając z takich mechanizmów jak rynek mocy, a z drugiej strony da wielkie szanse rozwojowe w tej części energetyki, która sięga dzisiaj po nowe źródła energii. Nie będzie to łatwy proces, będzie to wymagało zmian organizacyjnych, znalezienia sposobu finansowania, całej konstrukcji finansowej. Na razie jesteśmy na etapie tworzenia koncepcji, na pewno będzie on trwał miesiącami, a nie tygodniami. Warto jednak iść konsekwentnie w tym kierunku, bo to daje szansę polskiej energetyce na niezakłócone funkcjonowanie mimo trudnych warunków, jakie stworzyła w Polsce polityka klimatyczna Unii Europejskiej. Dyskutujemy o tym, jaki kształt miałby mieć podmiot, który skupiłby wszystkie aktywa węglowe, na razie nie chcę mówić o decyzjach, bo te są jeszcze przed nami. Rozważamy różne formy organizacyjne i prawne, od spółki rynkowej po inne rozwiązania. Najważniejsze jest zapewnienie na 20-30 lat mocnych podstaw do funkcjonowania dla węglowej części energetyki – stwierdził minister aktywów państwowych.

Po zapowiedzi wydzielenia aktywów węglowych z polskich spółek ich akcje giełdowe wystrzeliły w górę. Pokazuje to, że sam rynek oczekuje zdecydowanych działań w kwestii węgla, a najgorszy dla inwestorów jest status quo. Niemcy z kolei pokazują, że chociaż odchodzenie od węgla jest naprawdę trudne politycznie i finansowo, to w ostatecznym rozrachunku warto i trzeba to zrobić.

Najnowsze artykuły