icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

EurActiv.pl: Ankara walczy na dwa fronty

(EurActiv.pl)

NATO wspiera Turcję w walce przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu, ale poparcie to ma charakter wyłącznie polityczny – uzgodniono w czasie wtorkowego spotkania ambasadorów Sojuszu. Turcja ze swoim potencjałem wojskowym nie potrzebuje bowiem militarnego wsparcia.

Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg wyjaśniał, że terroryzm stanowi bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa państw NATO oraz dla międzynarodowej stabilności i dobrobytu. „Jest to globalne zagrożenie, które nie zna żadnych granic, narodowości czy religii – jest wyzwaniem, z którym społeczność międzynarodowa musi walczyć wspólnie” – podkreślił na konferencji prasowej po wtorkowym spotkaniu.

Ankara walczy na dwa fronty

Spotkanie zwołane na wniosek Turcji – na mocy artykułu 4 traktatu waszyngtońskiego – odbyło się w Brukseli. Ankara chciała bowiem omówić z ambasadorami 28 państw członkowskich Sojuszu sytuację po atakach terrorystycznych na swoim terytorium. Kilka dni po samobójczym zamachu (do którego doszło w piątek w mieście Suruc przy granicy z Syrią; w jego wyniku zginęło 32 prokurdyjskich działaczy), Turcja zdecydowała się przyłączyć do przeciwników tzw. Państwa Islamskiego.

Od kilku dni Turcja prowadzi walkę na dwa fronty: przeciwko bojownikom z tzw. Państwa Islamskiego w Syrii oraz przeciw kurdyjskim ugrupowaniom w Iraku. Sekretarz generalny NATO zapowiedział, że Sojusz będzie uważnie śledzić sytuację na pograniczu tureckim, ale nie przygotowuje żadnej operacji, bo Ankara nie prosiła o pomoc wojskową.

Zagrożenie dla rozejmu

Dotychczas Turcja nie uczestniczyła w działaniach militarnych przeciw IS. Teraz jednak zezwoliła Amerykanom korzystać ze swoich baz do bombardowania celów w Iraku w zamian za utworzenie strefy buforowej wzdłuż granicy syryjsko-tureckiej.

Według mediów walka z Kurdami grozi zachwianiem procesu pokojowego zapoczątkowanego przez Ankarę w 2012 r. Na stronie Partii Pracujących Kurdystanu już ukazało się oświadczenie, w którym bojownicy oznajmili, że rozejm z Ankarą „nie ma już sensu”. Z drugiej strony turecki premier Ahmet Davutoglu zapewnił, że proces pokojowy będzie kontynuowany.”Będziemy jednocześnie okazywać i siłę, i współczucie” – zapowiedział.

(EurActiv.pl)

NATO wspiera Turcję w walce przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu, ale poparcie to ma charakter wyłącznie polityczny – uzgodniono w czasie wtorkowego spotkania ambasadorów Sojuszu. Turcja ze swoim potencjałem wojskowym nie potrzebuje bowiem militarnego wsparcia.

Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg wyjaśniał, że terroryzm stanowi bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa państw NATO oraz dla międzynarodowej stabilności i dobrobytu. „Jest to globalne zagrożenie, które nie zna żadnych granic, narodowości czy religii – jest wyzwaniem, z którym społeczność międzynarodowa musi walczyć wspólnie” – podkreślił na konferencji prasowej po wtorkowym spotkaniu.

Ankara walczy na dwa fronty

Spotkanie zwołane na wniosek Turcji – na mocy artykułu 4 traktatu waszyngtońskiego – odbyło się w Brukseli. Ankara chciała bowiem omówić z ambasadorami 28 państw członkowskich Sojuszu sytuację po atakach terrorystycznych na swoim terytorium. Kilka dni po samobójczym zamachu (do którego doszło w piątek w mieście Suruc przy granicy z Syrią; w jego wyniku zginęło 32 prokurdyjskich działaczy), Turcja zdecydowała się przyłączyć do przeciwników tzw. Państwa Islamskiego.

Od kilku dni Turcja prowadzi walkę na dwa fronty: przeciwko bojownikom z tzw. Państwa Islamskiego w Syrii oraz przeciw kurdyjskim ugrupowaniom w Iraku. Sekretarz generalny NATO zapowiedział, że Sojusz będzie uważnie śledzić sytuację na pograniczu tureckim, ale nie przygotowuje żadnej operacji, bo Ankara nie prosiła o pomoc wojskową.

Zagrożenie dla rozejmu

Dotychczas Turcja nie uczestniczyła w działaniach militarnych przeciw IS. Teraz jednak zezwoliła Amerykanom korzystać ze swoich baz do bombardowania celów w Iraku w zamian za utworzenie strefy buforowej wzdłuż granicy syryjsko-tureckiej.

Według mediów walka z Kurdami grozi zachwianiem procesu pokojowego zapoczątkowanego przez Ankarę w 2012 r. Na stronie Partii Pracujących Kurdystanu już ukazało się oświadczenie, w którym bojownicy oznajmili, że rozejm z Ankarą „nie ma już sensu”. Z drugiej strony turecki premier Ahmet Davutoglu zapewnił, że proces pokojowy będzie kontynuowany.”Będziemy jednocześnie okazywać i siłę, i współczucie” – zapowiedział.

Najnowsze artykuły