Birol: Transformacja energetyczna wesprze, a nie zgasi rozwój gospodarczy świata

5 sierpnia 2021, 07:20 Energetyka

Nie wierzę, że transformacja energetyczna obniży wzrost gospodarczy – powiedział szef Międzynarodowej Agencji Energii Fatih Birol w rozmowie z niemieckim tygodnikiem Die Zeit. – dodatkowe inwestycje powinny zwiększyć globalny wzrost gospodarczy o około 0,4 punktu procentowego rocznie – przekonuje w oparciu o dane Agencji.

Instalacje wiatrowe na Malcie fot. Michał Perzyński/BiznesAlert.pl
Instalacje wiatrowe w Kalifornii. fot. Mirosław Perzyński/BiznesAlert.pl

Szef MAE o transformacji energetycznej

– Przyczyny klęsk żywiołowych są zawsze złożone, ale według mnie jest to sygnał ostrzegawczy z natury. Naukowcy od jakiegoś czasu mówią nam, że jeśli będziemy kontynuować to, co robiliśmy przez ostatnie 100 lat, częstotliwość ekstremalnych zjawisk pogodowych wzrośnie. Tak właśnie się stało – a negatywne konsekwencje zmian klimatu mogą nawet pojawić się wcześniej, niż prognozowała to większość badaczy. Dlatego mówimy, że musimy zrezygnować z paliw kopalnych – powiedział Birol.

– Naszą misją było i jest bezpieczeństwo energetyczne. Wierzymy, że nie jest to sprzeczne z celami klimatycznymi. Wręcz przeciwnie: sektor energetyczny odpowiada za około trzy czwarte światowych emisji gazów cieplarnianych. Jeśli nie zmienimy energetyki, nie osiągniemy celów klimatycznych. Według naszych obliczeń modelowych możliwe jest osiągnięcie neutralności klimatycznej na świecie do 2050 roku, aby, miejmy nadzieję, ograniczyć globalne ocieplenie do wzrostu temperatur o maksymalnie 1,5 stopnia Celsjusza, jak zostało uzgodnione w porozumieniu paryskim. Na przykład w naszym scenariuszu od 2035 roku nie będą sprzedawane żadne nowe samochody osobowe z silnikami spalinowymi. W wyniku takich działań od teraz nie trzeba będzie już dokonywać nowych inwestycji w projekty zagospodarowania nowych złóż ropy naftowej, gazu czy węgla. Jeśli cele klimatyczne mają zostać osiągnięte, paliwa kopalne nieuchronnie stracą na znaczeniu. Według naszych obliczeń istniejące moce wystarczą wtedy do zaspokojenia zapotrzebowania na energię. Nie musimy już eksploatować nowych pól naftowych, jeśli będziemy polegać bardziej na słońcu i wietrze. To jest rzeczywiście problem wielu krajów, na temat węgla toczy się też ta dyskusja w Niemczech. Ale prędzej czy później energetyka węglowa i tak przestanie być opłacalna, bo prąd ze słońca czy wiatru staje się coraz tańszy dzięki postępowi technologicznemu. Uporządkowana transformacja, połączona z programami wsparcia finansowego i możliwością przekwalifikowania jest zwykle rozsądniejszym rozwiązaniem również dla pracowników – stwierdził szef MAE.

– Nie wierzę, że transformacja energetyczna obniży wzrost gospodarczy. Dotyczy to zwłaszcza gospodarek wschodzących w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej. W Afryce dwie na pięć osób nie mają dostępu do energii, a całkowita roczna produkcja energii elektrycznej w krajach na południe od Sahary jest mniej więcej taka sama jak w Holandii. Dotychczas za większość emisji gazów cieplarnianych odpowiadały głównie kraje uprzemysłowione. Wielu krajach afrykańskich potencjał energii słonecznej jest ogromny. Tam musimy zacząć. W naszym scenariuszu zakładamy, że w roku 2050 na Ziemi będzie żyło o dwa miliardy ludzi więcej niż obecnie, a produkcja gospodarcza będzie dwukrotnie wyższa. Obecnie globalne inwestycje w energetykę wynoszą około 2 biliony dolarów rocznie; aby osiągnąć nasze cele, musimy inwestować około pięciu bilionów dolarów rocznie. Mówimy też o ogromnym wysiłku pod względem technologicznym. W 2050 roku około połowa założonych przez nas oszczędności w zużyciu energii będzie wynikać z technologii, które nie są jeszcze w pełni rozwinięte. Mówimy o nowych typach baterii lub produkcji i wykorzystaniu wodoru – podkreślił.

– W Europie i Ameryce Północnej nie widzę problemu z moblizowaniem niezbędnego kapitału. To jest problem w biedniejszych krajach. Mam nadzieję, że bogate kraje udzielą tu pomocy – na przykład poprzez organizacje takie jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy. To również opłaca się ekonomicznie. Ponad 90 procent wzrostu emisji gazów cieplarnianych pochodzi z gospodarek wschodzących, w których często stosowane są przestarzałe technologie. Według naszych szacunków zaoszczędzenie jednej tony dwutlenku węgla kosztuje tam tylko o połowę mniej niż w świecie zachodnim. Z punktu widzenia klimatu nie ma znaczenia, czy emisje spadają w Dżakarcie czy w Monachium. Ponadto dodatkowe inwestycje powinny zwiększyć globalny wzrost gospodarczy o około 0,4 punktu procentowego rocznie, a także powstaną miliony nowych miejsc pracy. Wszyscy na tym korzystają – powiedział Fatih Birol.

Opracował Michał Perzyński