Fedorska: Adblue, czyli dzień świstaka w Niemczech z czeskim oligarchą w tle

13 września 2022, 07:25 Energetyka

Rosyjski gaz jest podstawą produkcji nawozów sztucznych oraz takich produktów jak Adblue, które teraz są importowane do Niemiec – pisze Aleksandra Fedorska, redaktor BiznesAlert.pl. Niedobory Adblue rodzą niepokoje. Ich największy producent to Agrofert czeskiego oligarchy i byłego premiera Andreja Babisza.

Mimo długoletnich starań o redukcję liczby pojazdów z silnikiem diesla w Niemczech jest ich nadal dużo. W 2021 roku zarejestrowanych było tam prawie 47 milionów pojazdów osobowych, z tego prawie 15 milionów sztuk samochodów z silnikiem diesla. Do tego dochodzi 3,3 ciężarówek dieslowskich, których w sumie jest w Niemczech 3,5 miliona. Nie należy także lekceważyć pojazdów rolniczych i budowlanych, które są także w olbrzymiej większości wyposażone w silniki diesla.

Mniej więcej 10 procent silników dieslowskich w Niemczech potrzebuje do eksploatacji dodatkowego płynu o nazwie Adblue. Dodatek ten sprawia, że ograniczane są emisje spalin. Bez Adblue co dziesiąty silnik nie może odpalić.

Rzecznik Zarządu Federalnego Związku Przewozów Drogowych, Logistyki i Utylizacji (BGL), Dirk Engelshardt, bije od tygodni na alarm, bo nie można wykluczyć, że duża część niemieckiego transportu drogowego już niedługo stanie w miejscu z powodu braku Adblue. – A według wyliczeń BGL w Niemczech potrzebne jest od 2,5 do 5 mln litrów dziennie i 1,2 mld litrów rocznie tego płynu. Rynek dominuje tylko kilku producentów, a oni właśnie ograniczyli lub wstrzymali produkcję ze względu na wysokie ceny gazu – tłumaczy Engelshardt.

Największy niemiecki producent Adblue z udziałem rynkowym rzędu 40 procent to zakłady SKW Stickstoffwerke Piesteritz w Wittenberdze. Właścicielem tych położonych we wschodnich Niemczech zakładów chemicznych jest koncern byłego czeskiego premiera Andreja Babisza o nazwie Agrofert. To polityk i firma kojarzony ze sporami o Kopalnię Turów w Polsce.

– Powodem zaprzestania produkcji były ceny gazu, ale także decyzje polityczne, takie jak opłata za gaz, która jest niemiecką specjalnością – w innych krajach ceny gazu są za to ograniczane. Do tej pory ceny gazu wahały się od 5 do 10 euro za megawatogodzinę w lecie i od 30 do 40 euro w zimie. Teraz cena wynosi od 200 do 300 euro i podlega skrajnym wahaniom – tłumaczył się w rozmowie z niemieckim czasopismem “Focus” rzecznik SKW, Christopher Profitlich.

Profitlich w dalszej rozmowie zwraca uwagę na inny problem, związany z importem surowców z Rosji. Jego zdaniem ograniczenia produkcji w Niemczech, które są spowodowane niewłaściwą polityką i wysokimi cenami gazu, nie skutkują ograniczeniem importu surowców z Rosji. Rosyjski gaz jest podstawą produkcji nawozów sztucznych oraz takich produktów jak Adblue, które teraz są importowane do Niemiec. W ten sposób rosyjski gaz i tak trafia do Niemiec, tylko już nie w formie gazu ziemnego, ale jako podstawowy składnik do wytwarzania zaawansowanych produktów chemicznych.

W zakładach SKW produkcję Adblue, ale także amoniaku, wstrzymano od pierwszego września, gdyż jest ona po prostu nieopłacalna. Rzecznik SKW tłumaczył niemieckiej prasie, że przez jeden miesiąc działalności traci się tyle, ile wynosi roczny zysk. W związku z kryzysem gazowym nastąpiło całkowite wstrzymanie produkcji. Już od prawie dwóch tygodni nic nie zostało wyprodukowane w SKW. Data 1 października jest brana pod uwagę jako początek ewentualnego skrócenia czasu pracy dla pracowników. Łączne koszty zakupu gazu dla tych zakładów wyniosłyby 30 mln euro miesięcznie. SKW nie jest w stanie ponieść takich kosztów.

Napięta sytuacja zakładów SKW i ewentualne problemy z dostępnością Adblue spowodowały, że tą sprawą zaczął się zajmować rząd i ministerstwo gospodarki landu Sachsen-Anhalt. Landowy minister Sven Schulze (CDU) obiecał załodze SKW, że land oraz budżet federalny pomogą tej firmie w trudnej sytuacji. Obecnie strony pracują nad opracowaniem najlepszych rozwiązań dla zakładów chemicznych w Wittenberdze. Sytuacja SKW i jej struktura własności, a także ogólnokrajowe znaczenie wytwarzanych tam produktów bardzo przypominają sytuację rafinerii w Schwedt, której niemieccy politycy także obiecali pomoc.

Kołtuniak: Gra czeskich oligarchów o giganta energetycznego