Fedorska: Austria bez atomu to Energiewende w tarapatach

14 stycznia 2022, 07:30 Atom

Nie tylko Niemcy, ale także Austriacy przeprowadzają transformację energetyczną, wykluczając atom. Austria, jako aktywny przeciwnik energetyki jądrowej, w przeszłości sama planowała budowę takiego zakładu w Zwentendorf. Prace ruszyły w 1971 roku. Reaktor został zamówiony u Siemensa. Jednak Austriacy w referendum z 1978 roku opowiedzieli się za wstrzymaniem jego projektu i nieuruchomieniem elektrowni Zwentendorf. Od tego czasu ewentualne plany atomowe Austrii wymagają akceptacji obywateli w formie pozytywnego votum referendalnego – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.

To ewidentny chichot historii, że niedaleko tej ruiny elektrowni jądrowej w 1987 roku powstała elektrownia węglowa, która w 2019 roku została zaadoptowana do spalania gazu ziemnego. Tak to bezemisyjną produkcję energii zamieniono najpierw na wysokoemisyjny węgiel i potem na emisyjny gaz. Ale to nie koniec hipokryzji przypominającej sytuację u północnego sąsiada Austrii. Od 1983 roku przez sieć wysokiego napięcia, prowadzającą niedaleko austriackiej niezbudowanej elektrowni jądrowej, z Czech do Austrii importowany jest prąd z elektrowni jądrowej Dukovany. Austria jest już od 2001 roku zależna od importu energii. W rekordowym 2015 roku import prądu wyniósł aż 15 procent. W 2021 było to 7,5 procent.

Największym atutem austriackiego miksu energetycznego jest energetyka wodna. Która odpowiada za produkcję ponad 60 procent energii elektrycznej. Trzeba zaznaczyć, że wkład ten spada ze względów klimatycznych. Suszę latem oraz mniej wody z położonych w regionach alpejskich lodowcach, mają negatywny wpływ na wydajność hydroelektrowni. Austria stara się o rozbudowę energetyki wiatrowej, ale kraj ten nie ma ku temu dobrych warunków naturalnych. Do tego dochodzi, że w całym regionie środkowej europy w zeszłym roku znacznie mniej wiało, tak że i tu nie osiągnięto zadowalających wyników. Ale największym rozczarowaniem była w tym roku fotowoltaika. Austria subwencjonuje energetykę słoneczną na niebywałą skalę. Małe instalacje mogą liczyć nawet na 250 euro za KWp. Duże natomiast na 150 Euro.

Ważnym elementem austriackiego miksu energetycznego jest geotermia. Jej wkład w produkcję prądu wynosi ponad 20 procent. Ale znacznie ważniejsza jest geotermia w zakresie ciepłownictwa. Dalsza rozbudowa tej technologii w Austrii byłaby bardzo wskazana, ale branża ta ma trudności przy znalezieniu odpowiednich terenów, bo kraj jest gęsto zaludniony i górskie struktury geomorfologiczne utrudniają pracę oraz budowę instalacji geotermicznych. Innym pilnym problemem jest pozyskanie odpowiednich specjalistów w tej dziedzinie.

Import prądu w austriackim systemie energetycznym dotyczy tradycyjnie szczególnie energochłonnych miesięcy zimowych. W lecie kraj ten wytwarza wystarczająco dużo energii, aby zaopatrzyć się samodzielnie w prąd. Zimą sytuacja ta jest inna. Za bilansowanie niedoborów prądu z OZE odpowiadają w Austrii elektrownie gazowe. Większość z nich jest w rezerwie i uruchamiane są w szczytowych momentach zużycia. Dlatego też wkład gazu w całkowity miks krajowy nie przekracza 10%. Jednocześnie w ostatnich miesiącach to właśnie ten surowiec doprowadził do szalonej eksplozji cen prądu w całej Europie.  Kraje jak Austria, której zależność od importu prądu jest wysoka, zapłaciły w porównaniu do innych wyższą cenę. W 2021 roku Austria wydała na import prądu 420 milionów euro. Prąd ten zakupiono w większości na drogich aukcjach day-ahead z krajów takich jak Czechy, Węgry, Słowenia, Węgry i Szwajcaria. Wszystkie one, poza Włochami, opierają się w dużej mierze na energetyce jądrowej.

Cztery sposoby zielonego ministra gospodarki Niemiec na uratowanie Energiewende