Fedorska: Gra na Nord Stream 1 i 2 zemściła się na Niemczech odpływem kapitału

30 czerwca 2023, 07:35 Energetyka

Kapitał ucieka z Niemiec przez spadek konkurencyjności między innymi przez to, że postawiły na „tani gaz” z gazociągów Nord Stream 1 i 2. – To, że ceny surowców energetycznych przekładają się w Niemczech tak mocno na konkurencyjność tej gospodarki w zestawieniu z innymi krajami zachodnimi, jest może jeszcze większym problemem Niemiec w XXI wieku niż droga energia – pisze Aleksandra Fedorska, redaktor BiznesAlert.pl.

Spawanie rur. Fot. Nord Stream 2
Spawanie rur. Fot. Nord Stream 2

W zeszłym roku z Niemiec per saldo odpłynęło 132 mld dolarów kapitału inwestycyjnego. Szczególnie odczuwalne jest to w przypadku inwestycji przemysłowych. Udział przemysłu w Niemieckim PKP spadł do poziomu 20,3 procent, najniższego od czasu kryzysu bankowego w 2008/2009 roku.

Wojna, kryzys energetyczny, demografia, zmiany klimatyczne i niedobór wykwalifikowanych pracowników, te wszystkie czynniki działają na niekorzyść Niemiec – podaje niemieckie medium ThePioneer.

W ostatnich latach w Niemczech nie było spektakularnych zwolnień i zamykania fabryk, jak w latach 90. Proces odpływu kapitału przebiega w ciszy i polega na tym, że nowe fabryki powstają poza granicami kraju. Dobrym przykładem jest Volkswagen, który nową fabrykę baterii do aut elektrycznych buduje w USA. Flagowy niemiecki koncern BASF otworzy swoje nowe zakłady w Azji, a w Niemczech zostanie w przyszłości może tylko filar administracyjny.

Christian Schlesinger, znany niemiecki dziennikarz ekonomiczny, w swoim szeroko dyskutowanym w Niemczech artykule dla ThePioneer zwraca uwagę na bardzo ważny aspekt braku inwestycji i odpływu kapitału z Niemiec. Chodzi tu o proces, który zaczął się już parę lat temu i jest związany także z globalizacją. Niemiecki przemysł zaczął już wcześniej przenosić podstawowe etapy łańcucha produkcji za granicę.

W branży chemicznej chodzi tu na przykład o produkcję amoniaku. Wiele lat temu stała się ona w Niemczech nieopłacalna z racji na wysokie ceny energii. Schlesinger pisze w swoim tekście, ze obecnie można obserwować kolejny etap tej destrukcji, który polega na załamaniu i zanikaniu całych łańcuchów wartości w Niemczech. Ale powodem całego tego procesu, jest właściwie ten pierwotny błąd, który polega na tym, że produkcja podstawowych substancji  przeniosła się w inne regiony świata i prawdopodobnie nie wróci krótkoterminowo do Niemiec. W konsekwencji wiele łańcuchów wartości w branżach, takich jak chemia, farmacja i inne, są nie do odbudowania.

Szczególnie interesujący głos w dyskusji, która toczy się obecnie w Niemczech na temat trudności rodzimego przemysłu, to wypowiedzi Sigmara Gabriela, polityka partii SPD, który był nie tylko wicekanclerzem, ale także ministrem gospodarki w latach 2013-2017. To właśnie on był jednym ze szczególnie gorliwych polityków, którzy przeforsowali budowę gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2. Te uzależniły Niemcy od importu gazu z Rosji i wystawiły je mocniej na oddziaływanie kryzysu energetycznego. Dzisiaj Gabriel nader interesująco tłumaczy się ze swoich działań sprzed lat. – Jeśli energochłonny przemysł przestanie planować swoje przyszłe inwestycje w Niemczech, nie zauważymy natychmiastowych konsekwencji. Ale krok po kroku łańcuchy wartości rozpadną się i ostatecznie stracimy również cały przemysł przetwórczy – powiedział Gabriel.

Widocznie niemieckie elity władzy w Niemczech, poczynając jeszcze na Gerhardzie Schröderze, który był niemieckim kanclerzem w latach 1998-2005, były już wtedy świadome potrzeb niemieckiego przemysłu i niemieckiej gospodarki, które są z zasady energochłonne i mogą już tylko konkurować na świecie przy gwarantowanych tanich dostawach surowców.

To, że ceny surowców energetycznych przekładają się w Niemczech tak mocno na konkurencyjność tej gospodarki w zestawieniu z innymi krajami zachodnimi, jest może jeszcze większym problemem Niemiec w XXI wieku niż droga energia. W porównaniu do innych epok niemieckiej przeszłości, gdzie kraj ten przez technologie i wzrost wydajności stał się jednym z najważniejszych eksporterów na świecie, oba te elementy są w dzisiejszych Niemczech problematyczne.

Mimo rekordowej migracji niemiecki przemysł cierpi na niedobór wykwalifikowanych pracowników. Nie chodzi tu tylko o specjalistów w dziedzinach takich jak medycyna czy IT. Ogólnie w Niemczech ubywa od lat osób, które są skłonne do pracy na pełen etat i to do wieku emerytalnego, który w Niemczech wynosi 67 lat. – W 2022 roku 30 procent pracowników w tym kraju pracowało w niepełnym wymiarze godzin. Podczas gdy prawie co druga kobieta (49 procent) pracowała w niepełnym wymiarze, wskaźnik zatrudnienia w niepełnym wymiarze godzin wśród mężczyzn był znacznie niższy i wynosił 13 procent – podaje niemiecki urząd statystyczny. Z możliwości wcześniejszej emerytury w Niemczech korzystają także szczególnie kobiety. Zaledwie 59 procent kobiet w wieku 60 lat jest w Niemczech czynnych zawodowo.

Niska aktywność zawodowa kobiet i osób zaawansowanych wiekowo to największe problemy na niemieckim rynku pracy, bo obie grupy zawodowe składają się w dużej mierze z osób dobrze wykształconych. Problemy systemu edukacji szkolnej i zawodowej to następny kłopot, który przekłada się drastycznie na braki wydajności pracy. Fundacja Bertelsmann śledzi ten aspekt od dekad. – Dziesiątki tysięcy młodych ludzi w Niemczech nadal kończy szkołę bez uzyskania co najmniej świadectwa pierwszego stopnia. W 2021 roku dotyczyło to około 47,5 tys. młodych ludzi, co odpowiada udziałowi nieco ponad sześciu procent wszystkich młodych osób w tym samym wieku – raportuje Fundacja Bertelsmann.

Tepper: Ekstremiści w Niemczech suflują odpowiedzialność Zachodu za sabotaż Nord Stream 1 i 2