Fedorska: Port kontenerowy w Świnoujściu znów na celowniku Niemiec

12 kwietnia 2022, 16:30 Energetyka

Polacy przygotowują się do budowy portu kontenerowego w Świnoujściu. Z niektórych kręgów w Niemczech słychać sprzeciw wobec tej inwestycji – pisze Aleksandra Fedorska, redaktorka BiznesAlert.pl.

okręt żegluga maersk kontenerowiec
Źródło: Maersk

Dyskusja na temat budowy portu głębokowodnego w Świnoujściu trwa już dobre parę lat. Sam projekt jest na etapie przyjmowania ofert potencjalnie zainteresowanych wykonawców, a jego zakończenie planowane jest na 2026 rok.

Przeciwnicy tej inwestycji po niemieckiej stronie granicy po kilku spokojnych miesiącach znów wznowili swoje inicjatywy. Ich skład się jednak uszczuplił. Na zorganizowanej przez posłankę europejskich Zielonych Hannah Neumann oraz posła do Parlamentu Europejskiego Helmuta Scholza konferencji prasowej, połączonej z przedstawieniem analizy na temat oddziaływania tego projektu na środowisko naturalne, brakowało paru znanych przedstawicieli strony polskiej. Tym razem zamiast Tomasza Aniśko z partii Zielonych wystąpił Przemysław Słowik, radny miasta Szczecina z ramienia Partii Zielonych. Na tym prasowym spotkaniu online obecny był także lokalny działacz Rainer Sauerwein z Bürgerinitiative Lebensraum Vorpommern.

Na początku Hannah Neumann powiedziała, że lokalni aktywiści po stronie polskiej, przedstawiciele władz lokalnych ze Świnoujścia oraz polska uczelnia wyższa, która miała brać udział w tej analizie, wycofali się ze współpracy. Neumann twierdziła, że to efekt zastraszania. Na pytanie BiznesAlert.pl, o którą uczelnię tu dokładnie chodzi, posłanka Zielonych ze względu na poufność nie chciała odpowiedzieć.

Wątpliwej wartości analizy, zarzuty pod adresem polskiego rządu, straszenie TSUE i zielono-lewicowy alians – to jest niemiecki repertuar działań mających na celu zatrzymanie projektu portu głębokowodnego w Świnoujściu. Mieszanka ta nie pojawia się po raz pierwszy. W podobny sposób sprzeciwiano się już budowie polskich elektrowni jądrowych. Porównywalny scenariusz ma miejsce także w Zittau, gdzie zarzuty kierowane są do PGE, która wydobywa węgiel po stronie polskiej.

Upublicznianie mało przekonywujących analiz autorstwa tzw. rzeczoznawców stało się już niemal rytuałem w dyskusjach z niemieckimi przeciwnikami polskich projektów infrastrukturalnych. Ekspertyzy te są bezkrytycznie przyjmowane przez część niemieckich mediów. Główną ich cechą jest marny warsztat naukowy, brak bazy danych i ideologiczne naciąganie faktów. Thomas Zenker, burmistrz Zittau, przyznał w rozmowie z BiznesAlert.pl, że ekspertyza wykonana przez Ralfa E. Kruppa ma charakter tendencyjny i nie jest naukowa, tylko polityczna. Podobnie było z analizą mającą oceniać niebezpieczeństwo dla Niemiec ze strony polskich elektrowni atomowych. Na zlecenie partii Zielonych ekspertyzę wykonało pięciu ekspertów z dziedziny ochrony środowiska i energii jądrowej. Sugerowano ich związek ze szwajcarskimi uczelniami w Genewie i Lucernie, jednak uczelnie te szybko odcięły się od wszelkich takich powiązań.

Bardzo podobnie ma się rzecz z planami budowy portu głębokowodnego w Świnoujściu. Analizę przeprowadzono, jak przyznał sam rzeczoznawca Bastian Schuchardt, bez uwzględnienia danych. Były one niedostępne, więc wzięto pod uwagę wyłącznie prognozy. Na uwagę ze strony BiznesAlert.pl odnośnie do braku wypowiedzi autorytetów naukowych w przedstawionej analizie, posłanka Neumann zaznaczyła, że Schuchardt ma szerokie doświadczenie w tych kwestiach i że w Niemczech analizy oddziaływania na środowisko powstają z pomocą rzeczoznawców. Na stronie firmy BioConsult, która należy do biologa Bastiana Schuchardta i jego wspólnika Jörga Scholle, w gronie realizowanych projektów jest tylko jeden, z 2016 roku, który tematycznie ma związek z portami. Chodzi o projekt “Monitoring MZB i fauny ryb w miejscu relokacji (E3) na Morzu Północnym w pobliżu Helgoland w celu zidentyfikowania skutków zatapiania urobku czerpalnego z portów w Hamburgu (12. rok)”. Skutki zatapiania urobku i prognozy zwiększenia liczby statków w analizie Schuchardta odgrywają główną rolę, bo prowadzą do wytyczenia pasów, na które takie działanie ma szczególnie mocno oddziaływać. Poza brakiem danych, na których każda rzeczowa analiza powinna się opierać, uwagę zwraca szczególnie szeroki pas z kierunku zachodniego, który dotyka nawet wyspy Rugii.

To właśnie charakteryzuje podobne ekspertyzy z ostatnich lat. Pseudoekspertyza na temat elektrowni jądrowych w podobny sposób miała sugerować niebezpieczeństwo nawet dla Berlina i północnych Niemiec.

Po Hannah Neumann i Helmucie Scholzu do mediów przemówił także Przemysław Słowik, radny miasta Szczecina. Nie zwracał on większej uwagi na kwestie środowiskowe. Powiedział natomiast, że projekt jest nieopłacalny i będzie kolejną “ruiną inwestycją polskiego rządu”. Słowik przyznał, że nie widział opublikowanego przetargu na wykonanie tego projektu i że przewiduje, iż kwestia portu kontenerowego w Świnoujściu będzie rozstrzygana przed TSUE.

Neumann i Scholz mają nadzieję, że nowy rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego, w którego skład po wyborach landowych we wrześniu zeszłego roku weszła także partia die Linke, będzie bardziej aktywny w przeciwstawianiu się powstaniu portu kontenerowego tuż za polską granicą.

W debacie na temat portu szybko połączono z tematem transportu na Odrze, czemu zwłaszcza Helmut Scholz i Rainer Sauerwein bardzo się sprzeciwiają. Port kontenerowy ma być początkiem uruchomienia transportu całą drogą wodną z południa na północ. Rainer Sauerwein powiedział mediom, że za tym stoi “wielki polski plan strategiczny”.

Helmut Scholz, absolwent renomowanego Moskiewskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO) i pracownik enerdowskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w latach 80., na koniec spotkania podziękował Rainerowi Sauerweinowi za jego aktywność społeczną na rzecz udaremnienia projektu w Świnoujściu.