FT: Niemcy mogą odejść od węgla wcześniej. Ktoś w Moskwie wychyli za to kieliszek

12 lutego 2019, 10:30 Energetyka

Letnia reakcja na raport komisji utworzonej w celu doradzania w sprawie planów likwidacji zużycia węgla w Niemczech jest zrozumiała. Komisja przewiduje, że koniec zużycia węgla w Niemczech nastąpi do 2038 roku. Plan tak ostrożny, by zapewnić wsparcie członkom komisji reprezentujących przemysł węglowy i główne regiony wydobywające węgiel – pisze Nick Butler, komentator Financial Times ds. energetyki.

Protest przeciwko wykorzystaniu węgla w Niemczech. Źródło: Wikicommons
Protest przeciwko wykorzystaniu węgla w Niemczech. Źródło: Wikicommons

Zachowania vs. oczekiwania

Butler zauważa, że łatwo było przewidzieć, że raport komisji węglowej będzie skrytykowany przez organizacje takie jak Climate Alliance Germany i Friends of the Earth, które stwierdziły, że plan nie spełni celów paryskich porozumień klimatycznych, oraz że stopniowe ograniczanie redukcji w latach 2020 należy zdefiniować w sposób bardziej szczegółowy. – Jest jednak dobry powód, by przyjąć odmienny pogląd – pisze Butler i dodaje, że raport, który zostanie teraz zatwierdzony przez wszystkie główne partie w Bundestagu, stanowi wyrok śmierci dla przemysłu węglowego i wyśle ​​potężny negatywny sygnał do inwestorów, producentów, konsumentów i pracowników: – Upadek węgla jako głównego źródła energii w Niemczech może nastąpić znacznie szybciej niż oczekują autorzy raportu. To, co przeoczyli krytycy, to siła oczekiwań w kształtowaniu zachowań – przekonuje.

Hojne rekompensaty przyspieszą odejście od węgla

Publicysta zwraca uwagę, że po ustaleniu daty zakończenia trudno sobie wyobrazić, by poważni inwestorzy wykładali pieniądze na nowe moce produkcyjne węgla w Niemczech lub w elektrownie opalane węglem i przypomina, że w tym działają 84 elektrownie węglowe: – Wręcz przeciwnie, logiczne jest, aby przynajmniej niektórzy producenci i konsumenci węgla, szczególnie w sektorze energetycznym, zaczęli zbierać hojne rekompensaty, które proponuje raport, i zamknąć zakłady przed terminem. Zgodnie z propozycjami Komisji, elektrownie pracujące na węglu brunatnym zostaną wycofane z eksploatacji do 2022 roku, a węgiel brunatny w ogóle nie będzie wykorzystywany do 2030 roku. Cele te mogą zostać łatwo przekroczone – zastrzega.

Toast za komisję węglową

Butler uważa, że inwestorzy będą poszukiwać alternatywnych zasobów kapitałowych, które mają uzasadnioną szansę na przedłużenie działalności. – Zużycie węgla w Niemczech zmniejszyło się o ponad połowę w ciągu ostatnich 40 lat, tendencja przerwana jedynie na krótko przez konieczność zrekompensowania zamknięcia elektrowni jądrowych. Według komisji ma spaść o kolejne 30 procent w ciągu następnych trzech lat. Co najważniejsze, nie brakuje alternatyw – pisze ekspert. Zażartował on, że ktoś w Moskwie wypije kieliszek za komisję węglową, bo jej propozycje są dobrą wiadomością dla dostawców gazu ziemnego: – Niemieckie wykorzystanie rosyjskiego gazu, w tym nowe dostawy, które wkrótce przepłyną przez kontrowersyjny gazociąg Nord Stream 2 przez Bałtyk na północne wybrzeże Niemiec, może tylko wzrosnąć. Znaczenie źródeł odnawialnych również będzie rosło, do czego przyczyni się spadek kosztów zarówno energii wiatrowej, jak i słonecznej – pisze Butler. Celem Niemiec jest teraz wyprodukowanie 65 procent energii elektrycznej z wiatru i słońca do 2030 roku.

Niemców stać na odejście od węgla

Autor twierdzi, że proces zmian nie będzie trudny, ponieważ nie ma wielkich barier technicznych do przezwyciężenia i nie ma oznak, że niemieckie społeczeństwo nie chce lub nie jest w stanie pokryć poniesionych kosztów, o łącznej wysokości około 40 miliardów euro w ciągu następnych 20 lat. Po pokryciu kosztów zjednoczenia ze wschodnimi Niemcami w ciągu ostatnich 30 lat Niemcy są na tyle bogate, że mogą sobie pozwolić na odejście od węgla. – Dotknięte społeczności, w szczególności regiony, w których wydobywany jest węgiel, takie jak Nadrenia i Łużyce, mogą zdecydować, że również one powinny jak najszybciej przyjąć wszelkie rekompensaty i rozpocząć proces transformacji. Podobnie osoby obecnie zatrudnione w sektorze mogą woleć szukać nowych miejsc pracy albo przejść na emeryturę z dobrymi pieniędzmi, zamiast pozostać w umierającym przemyśle. Po wydaniu wyroku śmierci zmiana oczekiwań staje się główną siłą napędową – przekonuje dziennikarz.

Węgiel upadnie, i nie jest wyjątkiem

Ekspert przypomina, że we Francji i Wielkiej Brytanii – krajach niegdyś silnie uzależnionym od węgla – upadek przemysłu był szybki. – Wybudowanie dużej ilości elektrowni jądrowych we Francji w latach 70. podkopało rynek węgla. W Wielkiej Brytanii przemysł węglowy upadł po strajku górników w latach osiemdziesiątych. W obu krajach, pomimo znacznych zasobów węgla, produkcja jest minimalna. I w obu przypadkach załamanie sprawy wyprzedziło przepisy lub jakąkolwiek politykę publiczną. Taki los spotkał nie tylko węgiel – należy myśleć o stali lub przemyśle stoczniowym. Zawsze trudno uwierzyć, że wielkie przemysły przestaną istnieć. Ale gdy branża znajdzie się na ścieżce terminalnego upadku, upadek ten ulega przyspieszeniu – podsumowuje Butler.

Żródło: Financial Times, opracowanie: Michał Perzyński