Fińskie władze prowadzą śledztwo w sprawie tankowca „Eagle S” mającego należeć do rosyjskiej „floty cieni”. Wszystko wskazuje na to, że ta jednostka celowo uszkodziła podmorski kabel elektryczny Estlink 2 między Finlandią a Estonią. Ten akt sabotażu wpisuje się w całą serię podejrzeń o wrogie akty wymierzone w infrastrukturę na Morzu Bałtyckim. Skomplikowana sytuacja własnościowa „Eagle S’ oraz obecność innych „statków widmo” w regionie utrudniają jednak dalsze prowadzenie postępowania w tej sprawie.
W obliczu powtarzających się niewyjaśnionych incydentów dotyczących uszkodzeń infrastruktury krytycznej państw należących do NATO w regionie Morza Bałtyckiego, jedno z tych państw postanowiło podjąć zdecydowane działania.
Po uszkodzeniu podmorskiego kabla elektroenergetycznego Estlink 2, łączącego Finlandię i Estonię, do którego doszło w pierwszy dzień tegorocznych Świąt Bożego Narodzenia, fińskie władze wszczęły w tej sprawie dochodzenie.
Determinacja Finów
Fińskie służby zastosowały bezprecedensowe środki – zatrzymały statek „Eagle S”, który miał być odpowiedzialny za uszkodzenie kabla, zabezpieczyły jego ładunek zawierający dziesiątki tysięcy ton paliwa oraz przesłuchały załogę. Dodatkowo fińska służba celna poinformowała o wszczęciu odrębnego śledztwa w sprawie możliwego naruszenia sankcji UE przez „Eagle S”. Według ustaleń jednostka należy do floty rosyjskich tzw. „statków widmo”, wykorzystywanych przez Rosję do omijania międzynarodowych sankcji.
– Prowadzimy dochodzenie w sprawie poważnego sabotażu. Nasze ustalenia wskazują, że uszkodzenia zostały spowodowane przez kotwicę statku będącego przedmiotem śledztwa – oświadczył Robin Lardot, dyrektor Fińskiego Krajowego Biura Śledczego.
Premier Finlandii, Petteri Orpo, zapewnił, że awaria Estlink 2 nie zakłóciła dostaw energii elektrycznej i zapowiedział stanowcze działania wobec podobnych incydentów.
– To wyraźny sygnał dla innych jednostek operujących na morzu, że Finlandia będzie odpowiednio reagować na takie przypadki – powiedział.
Tymczasem przedstawiciel indyjskiej firmy „Peninsular Maritime”, zarządzającej „Eagle S”, potwierdził kontakt fińskich władz z firmą. Według jego słów kapitan statku współpracuje z organami śledczymi.
Możliwe problemy
Śledztwo jest jednak utrudnione z powodu skomplikowanej sytuacji własnościowej statku. „Eagle S” należy rzekomo do firmy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, ale jest zarejestrowany na Wyspach Cooka na Pacyfiku. Dodatkowym wyzwaniem, co podkreśla dziennik „Financial Times”, jest obecność innych „statków widmo” w regionie.
Incydent z udziałem „Eagle S” to kolejny dowód na rosnące zagrożenie dla infrastruktury krytycznej w regionie Morza Bałtyckiego, zwłaszcza w kontekście obecnej sytuacji geopolitycznej na świecie. Wykazywana przez fińskie władze determinacja w wyjaśnieniu sprawy z pewnością pomoże w zapobieganiu podobnym przypadkom w przyszłości i wyśle sygnał do osób i podmiotów zaangażowanych w nielegalny transport statkami z „floty cieni”.
Ze względu na złożoność sytuacji prawnej i międzynarodowy charakter sprawy śledztwo może jednak potrwać miesiące. Doświadczenie, które stało się udziałem państw leżących w basenie Morza Bałtyckiego wskazuje na konieczność wzmocnienia kontroli nad żeglugą w tym regionie, zaostrzenia procedur bezpieczeństwa oraz podkreślenia roli współpracy międzynarodowej w ochronie wód Bałtyku.
Tomasz Winiarski
Rosyjska flota cieni nie tylko omija sankcje, ale zagraża europejskiej energetyce