Flota widmo pomaga Rosji omijać sankcje, a jeden z jej statków mógł trafić na Bałtyk

24 lipca 2023, 06:00 Alert

Cena rosyjskiej ropy Urals na krótko przebiła limit ustalony przez G7, Unię Europejską i Australię. Rosjanie mimo to są w stanie eksportować dalej ropę, a pomaga im flota widmo tankowców omijających sankcje za inwazję na Ukrainie. Jeden z takich statków mógł być na Bałtyku.

Ropa Urals kosztowała w drugiej dekadzie lipca powyżej 60 dolarów za baryłkę, o czym informował BiznesAlert.pl. To cena maksymalna ustalona przez G7, Unię Europejską i Australię. Sprzedaż ropy z Rosji powyżej tego pułapu miałaby być objęta sankcjami zachodnimi w postaci braku ubezpieczenia oraz dostępu do portów zachodnich. Pomimo przekroczenia tej ceny w notowaniach Urals nie doszło do nałożenia sankcji na nowe podmioty jak Gitek zarejestrowany w Indiach, który stracił ubezpieczenie, a jego flota tankowców została wykluczona z rynku w kwietniu 2023 roku.

Wall Street Journal uznaje, że to skutek adaptacji Rosji do sankcji zachodnich między innymi dzięki flocie tankowców widmo, która według różnych doniesień liczy już nawet 600 jednostek, to znaczy około 10 procent dużych tankowców. Są to w większości jednostki stare i zagrożone usterką, ale pozwalają słać rosyjską ropę powyżej ceny maksymalnej.

WSJ uznaje, że przejawem adaptacji Rosji do sankcji naftowych jest zmniejszenie różnicy między ceną Urals a Brent, która w szczytowym momencie sięgała 40 dolarów, a obecnie liczy około 20 dolarów. To także skutek cięć wydobycia ropy przez kraje porozumienia naftowego OPEC+ na czele z Arabią Saudyjską i Rosją, które zwiększają popyt na ropę rosyjską w Azji. Rosjanie rozwijają także własny system ubezpieczenia tankowców uniezależniający ich od Zachodu. Warto jednak zaznaczyć, że taki eksport odbywa się kosztem istotnych rabatów, które sięgają kilkudziesięciu dolarów. Dane z Rosji są poza tym szacunkowe i pochodzą od agencji S&P Global Platts oraz Argus, bo Rosjanie utajnili dane o sektorze naftowym do końca 2024 roku.

Polska i kraje bałtyckie są odpowiedzialne za wynegocjowanie opcjonalnego mechanizmu rewizji ceny maksymalnej G7, Unii Europejskiej i Australii co dwa miesiące w zależności od sytuacji. Domagają się one obecnie obniżenia ceny maksymalnej w celu zwiększenia presji na Rosjan. Do tej pory jednak Zachód skupiał się na efektywnej egzekucji sankcji. Według ośrodka Vortexa cytowanego przez WSJ w drugim kwartale 2023 roku pięć razy więcej tankowców transportowało dobra podmiotów objętych sankcjami niż w ostatnim kwartale 2021 roku. Prawie 80 procent z nich działało na rynku rosyjskim.

Ponad połowa ropy eksportowanej przez Rosję jest obsługiwana przez flotę tankowców Grecji, która przestrzega sankcji. Rosjanie sięgają jednak coraz częściej po statki spoza Zachodu. Oficjele amerykańscy zapewniają, że koszty tworzenia alternatywnego systemu dostaw przez Rosję przewyższają zyski z częściowego omijania sankcji. Do kwietnia połowa dostaw ropy rosyjskiej i jedna trzecia produktów naftowych znajdowała się na tankowcach nieubezpieczonych przez P&I Club, zrzeszenie ubezpieczycieli przestrzegających sankcji zachodnich. Norweski ubezpieczyciel Gard cytowany przez WSJ sugeruje, że co najmniej 10 takich tankowców przekroczyło kluczowe cieśniny, w tym Wielki i Mały Bełt łączący Morze Północne z Morzem Bałtyckim, a zatem jeden z tych statków mógł pracować na Bałtyku.

Wall Street Journal / Wojciech Jakóbik

Nadchodzi test sankcji na ropę z Rosji. Okaże się, czy flota widmo działa