Francuski minister środowiska i energetyki Nicolas Hulot stwierdził, że rząd zamierza zamknąć kilka reaktorów jądrowych kontrolowanych przez EDF, aby zmniejszyć udział energetyki jądrowej w miksie energetycznym. Przy czym nie wskazał, kiedy to nastąpi.
W trakcie odbywającego się w Bolonii szczytu G7 poświęconego środowisku stwierdził, że jest zbyt wcześnie, aby podawać liczby dotyczące realizacji celu Francji, jakim jest zmniejszenie udziału energii jądrowej z obecnych 75 do 50 procent.
– Zamierzamy zamknąć niektóre reaktory i nie będzie to tylko symboliczne działanie – powiedział Hulot.
Przed wypowiedzią ministra akcje EDF spadały o 0,8 procent. Natomiast po niej było to już ponad 2,2 procent.
Pytany o możliwość wprowadzenia podatku od emisji CO2 Hulot stwierdził, że Francja już taki posiada i co roku jest on podnoszony. Oświadczył również, że Paryż chce, aby na poziomie unijnym zwiększyć jego poziom.
W maju ubiegłego roku poprzedniczka Hulota w resorcie Ségolène Royal mówiła, że Francja jednostronnie ustali cenę minimalną na CO2 w wysokości 30 euro za tonę, aby w ten sposób rozpocząć szersze działania na poziomie unijnym. Ma to przyczynić się do realizacji celów emisyjnych zawartych w porozumieniu klimatycznym z 2015 roku. Przy czym rząd socjalistów po cichu porzucił ten plan, kiedy pod koniec roku doszło do protestów związkowców, którzy stwierdzili, że doprowadzi on do zamknięcia elektrowni węglowych.
Prezes EDF Jean-Bernard Lévy wielokrotnie wzywał do tego, aby zarówno we Francji, jak i na poziomie europejskim ustalić minimalną cenę emisji CO2 w przedziale 30-40 euro, co zwiększyłoby liczbę bezemisyjnych elektrowni jądrowych.
Ze względu na zbyt dużą liczbę pozwoleń ceny emisji CO2, w ramach Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (ETS), który pobiera od spółek opłatę za każdą tonę emisji CO2, spadły do ok. 5 euro za tonę. Dla porównania w 2008 roku wynosiły one ok. 30 euro.
Reuters/Piotr Stępiński