icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Siemieniuk: Włoski okręt pomoże, ale Polska musi budować własne do obrony energetyki

– Fregaty Miecznik mają pełnić role wysuniętego morskiego ramienia polskiej obrony powietrznej. Stanowią idealne uzupełnienie lądowych systemów obrony powietrznej, które ze względu na ilość nie będą mogły w pełni zabezpieczyć naszych instalacji energetycznych. W dodatku dzięki rozbudowanym systemom sonarowym będą mogły jednocześnie patrolować oraz chronić podmorskie instalacje energetyczne – pisze Bartosz Siemieniuk, współpracownik BiznesAlert.pl, w kontekście pobytu włoskiego okrętu na Bałtyku.

Pomoc z Włoch

Co łączy polską energetykę, i Marynarkę Wojenną RP i dlaczego te dwa z pozoru niezwiązane ze sobą podmioty są dla siebie ważne? Decyzję o modernizacji naszej energetyki oraz floty podjęto w podobnym czasie. Marynarka Wojenna i polski system energetyczny mają potencjał, aby wzajemnie dawać sobie bodźce rozwoju z jednej strony dając naszej flocie pełne spektrum zadań mających charakter strategiczny. Z drugiej strony, nasza infrastruktura energetyczna potrzebuje odpowiedniej ochrony, aby nie powtórzył się incydent jak sabotaż gazociągów Nord Stream 1 i 2 z udziałem polskiej infrastruktury krytycznej.

Pomimo transformacji energetycznej oraz dywersyfikacji źródeł dostaw Polska pozostaje uzależniona od importu surowców energetycznych. Infrastruktura krytyczna jest skupiona na wybrzeżu, co ułatwia operację dywersyjne, terrorystyczne oraz zbrojne przeciwko niej oraz sprawia, że energetyka kraju staje się wrażliwa. Odległość pomiędzy terminalem LNG w Świnoujściu a tłocznią Goleniów obsługującą gazociąg Baltic Pipe wynosi zaledwie 77 km. Idąc dalej, trójmiejskie porty obsługujące dostawy węgla i ropy naftowej oraz potrzebna im infrastruktura magazynowa skupione są w promieniu 40 km.

Stan Marynarki Wojennej RP poprzez wieloletnie zaniedbywania doszedł do momentu krytycznego, szczególnie w zakresie okrętów podwodnych. Jednakże zadania Marynarki z biegiem czasu zaczęły ewoluować, aby sprostać aktualnym zagrożeniom bezpieczeństwa państwa. Nie posiadając własnych możliwości Polska poprosiła Włochy o pomoc przy ochronie polskiego nieba. W tym celu wyznaczono na półroczną misje niszczyciel rakietowy typu Caio Duilio. Jest to potężny okręt o wyporności ponad 7 tysięcy ton i mogący chronić obszar w zasięgu 120 km dzięki pociskom Aster-30.

Leżący tuż obok Obwód Królewiecki jest nasycony systemami rakiet manewrujących Kalibr (zainstalowanymi na okrętach Floty Bałtyckiej), przeciwokrętowych Bastion oraz balistycznych Iskander. Wystarczy jeden zmasowany atak rakietowy, aby wyłączyć z użytku polską infrastrukturę krytyczną na Bałtyku. Rosyjska doktryna wojenna mówi jasno, iż kluczowe jest zniszczenie infrastruktury krytycznej przeciwnika. Najlepszym tego przykładem, są zmasowane ataki rakietowe na ukraińską infrastrukturę energetyczną wspartą pomocą morskich sił okrętowych, naziemnych systemów rakietowych oraz bombowców strategicznych. Celem tych ataków, które z pełną odpowiedzialnością można nazwać terrorystycznymi, było stłamszenie ludności ukraińskiej, zabierając jej dostęp do surowców przed zimą. Podobne działania wobec Polski można uznać za prawdopodobne w nieokreślonej przyszłości.

Polska potrzebuje własnych okrętów

Najlepszym środkiem zapobiegawczym wobec takich działań są rozbudowane i wielowarstwowe systemy obrony powietrznej, jednakże pojawiają się tu dwa problemy. Po pierwsze, obrona powietrza Polski, której modernizacja trwa, musi być rozproszona po całym kraju. Zakup systemów OPL stanowi jeden z najdroższych elementów programu modernizacyjnego Polskich Sił Zbrojnych. Polska na zakup systemów średniego zasięgu Patriot w ilości ośmiu baterii wyda ok. 100 mld zł. Taka ilość, pozwalająca na zestrzeliwanie rosyjskich rakiet balistycznych Iskander, stanowi absolutne minimum do obrony polskiej przestrzeni powietrznej. Niestety systemy muszą być rozproszone po całym kraju w celu ochrony innych strategicznych miejsc, takich jak lotniska czy duże aglomeracje miejskie z Warszawą na czele.

Polska realizuje program budowy wielozadaniowych fregat z wysokimi zdolnościami obrony powietrznej Miecznik. Głównymi efektorami przeznaczonymi do realizacji działań operacyjnych, będą brytyjskie rakiety CAMM. Mowa o tych samych które są przewidziane w lądowych systemach krótkiego zasięgu Narew. Fregaty Miecznik mają pełnić role wysuniętego morskiego ramienia polskiej obrony powietrznej. Stanowią idealne uzupełnienie lądowych systemów obrony powietrznej, które ze względu na ilość nie będą mogły w pełni zabezpieczyć naszych instalacji energetycznych. W dodatku dzięki rozbudowanym systemom sonarowym będą mogły jednocześnie patrolować oraz chronić podmorskie instalacje energetyczne, które obnażyły swoją wrażliwość na akcje dywersyjne jak incydenty Nord Stream 1 i 2.

W połączeniu z sojuszniczymi flotami na Bałtyku, mowa przede wszystkim o flocie niemieckiej oraz duńskiej a w przyszłości być może szwedzkiej oraz fińskiej, które również mają w planach rozbudowę swoich potencjałów morskich, powstanie przeciwwaga wobec rosyjskiej Floty Bałtyckiej oraz zlokalizowanych w Królewcu systemów rakietowych.

Mieczniki to nie jedyna karta w rękach naszej marynarki. Niszczyciele min Kormoran II stanowią główny potencjał przeciwminowy na Bałtyku, będący najnowocześniejszym tego typu rozwiązaniem na świecie. Jednostki te posiadają również zdolności obserwacyjne, badania dna morskiego, posiadające przewodowe, zdalne drony ROV czy drony Głuptak. Posiadają one zdolności pełnego systemu monitoringu instalacji takich jak Baltic Pipe bądź morskie farmy wiatrowe, ze zdolnościami do reagowania w przypadku wykrycia niebezpieczeństw.

Co prawda, podobne działania obserwacyjne za pomocą specjalnych sonarów mogą prowadzić specjalistyczne, morskie samoloty patrolowe, jak P-8 Poseidon. Problem polega jednak na tym, że lotnictwo morskie nie ma zdolności do natychmiastowego przeciwdziałania w przypadku wykrycia prób akcji sabotażowych pod powierzchnią morza. W takich sytuacjach liczy się każda chwila, a systemy, które posiadają polskie okręty mają zdolności do takowej reakcji w odpowiednim czasie. Kolejną przewagą morskich systemów obserwacyjnych nad powietrznymi jest ich koszt, który jest nieporównywalnie większy w przypadku działań samolotów. Nie wyklucza to jednak ich wspólnej kooperacji a nawet może zostać dzięki temu zwiększona skuteczność systemów obserwacyjnych poprzez wzajemne uzupełnienie zdolności. Doprowadza to potencjalnego agresora do zwiększenia kosztów potencjalnej operacji do stopnia, który w pewnym momencie przestanie być akceptowalnym w relacji koszt-efekt.

Marynarka Wojenna RP oraz polski system energetyczny mogą sobie dać, wzajemne bodźce do rozwoju. Jedna strona daje bezpieczeństwo druga realizacje konkretnych zadań na szczeblu strategicznym. Pewną ironią losu jest fakt, że przez lata wobec obydwu tych podmiotów nie prowadzono żadnych działań modernizacyjnych, doprowadzając do ich niewydolności operacyjnych. Modernizacja tych sektorów, a wręcz rewolucja w ich strukturach zaczęła się w obu przypadkach w podobnym czasie.

Decyzja o rzeczywistej modernizacji marynarki nastąpiła między innymi pod presją działań Federacji Rosyjskiej w Ukrainie. Polacy doszli do wniosku, że nie ma już czasu na dalsze debaty, ale potrzebują realnych działań. Warto zacytować sentencję brytyjskiego premiera Winstona Churchilla: „Nigdy nie pozwól by dobry kryzys się zmarnował”. Ta maksyma została w tym przypadku zrealizowana w praktyce. Koszty które będzie trzeba w tym przypadku ponieść krótkoterminowo wydają się ogromne, jednakże mają zwrócić się w postaci długoterminowego spokoju.

https://biznesalert.pl/tag/energetyku-pilnuj-baltyku/

– Fregaty Miecznik mają pełnić role wysuniętego morskiego ramienia polskiej obrony powietrznej. Stanowią idealne uzupełnienie lądowych systemów obrony powietrznej, które ze względu na ilość nie będą mogły w pełni zabezpieczyć naszych instalacji energetycznych. W dodatku dzięki rozbudowanym systemom sonarowym będą mogły jednocześnie patrolować oraz chronić podmorskie instalacje energetyczne – pisze Bartosz Siemieniuk, współpracownik BiznesAlert.pl, w kontekście pobytu włoskiego okrętu na Bałtyku.

Pomoc z Włoch

Co łączy polską energetykę, i Marynarkę Wojenną RP i dlaczego te dwa z pozoru niezwiązane ze sobą podmioty są dla siebie ważne? Decyzję o modernizacji naszej energetyki oraz floty podjęto w podobnym czasie. Marynarka Wojenna i polski system energetyczny mają potencjał, aby wzajemnie dawać sobie bodźce rozwoju z jednej strony dając naszej flocie pełne spektrum zadań mających charakter strategiczny. Z drugiej strony, nasza infrastruktura energetyczna potrzebuje odpowiedniej ochrony, aby nie powtórzył się incydent jak sabotaż gazociągów Nord Stream 1 i 2 z udziałem polskiej infrastruktury krytycznej.

Pomimo transformacji energetycznej oraz dywersyfikacji źródeł dostaw Polska pozostaje uzależniona od importu surowców energetycznych. Infrastruktura krytyczna jest skupiona na wybrzeżu, co ułatwia operację dywersyjne, terrorystyczne oraz zbrojne przeciwko niej oraz sprawia, że energetyka kraju staje się wrażliwa. Odległość pomiędzy terminalem LNG w Świnoujściu a tłocznią Goleniów obsługującą gazociąg Baltic Pipe wynosi zaledwie 77 km. Idąc dalej, trójmiejskie porty obsługujące dostawy węgla i ropy naftowej oraz potrzebna im infrastruktura magazynowa skupione są w promieniu 40 km.

Stan Marynarki Wojennej RP poprzez wieloletnie zaniedbywania doszedł do momentu krytycznego, szczególnie w zakresie okrętów podwodnych. Jednakże zadania Marynarki z biegiem czasu zaczęły ewoluować, aby sprostać aktualnym zagrożeniom bezpieczeństwa państwa. Nie posiadając własnych możliwości Polska poprosiła Włochy o pomoc przy ochronie polskiego nieba. W tym celu wyznaczono na półroczną misje niszczyciel rakietowy typu Caio Duilio. Jest to potężny okręt o wyporności ponad 7 tysięcy ton i mogący chronić obszar w zasięgu 120 km dzięki pociskom Aster-30.

Leżący tuż obok Obwód Królewiecki jest nasycony systemami rakiet manewrujących Kalibr (zainstalowanymi na okrętach Floty Bałtyckiej), przeciwokrętowych Bastion oraz balistycznych Iskander. Wystarczy jeden zmasowany atak rakietowy, aby wyłączyć z użytku polską infrastrukturę krytyczną na Bałtyku. Rosyjska doktryna wojenna mówi jasno, iż kluczowe jest zniszczenie infrastruktury krytycznej przeciwnika. Najlepszym tego przykładem, są zmasowane ataki rakietowe na ukraińską infrastrukturę energetyczną wspartą pomocą morskich sił okrętowych, naziemnych systemów rakietowych oraz bombowców strategicznych. Celem tych ataków, które z pełną odpowiedzialnością można nazwać terrorystycznymi, było stłamszenie ludności ukraińskiej, zabierając jej dostęp do surowców przed zimą. Podobne działania wobec Polski można uznać za prawdopodobne w nieokreślonej przyszłości.

Polska potrzebuje własnych okrętów

Najlepszym środkiem zapobiegawczym wobec takich działań są rozbudowane i wielowarstwowe systemy obrony powietrznej, jednakże pojawiają się tu dwa problemy. Po pierwsze, obrona powietrza Polski, której modernizacja trwa, musi być rozproszona po całym kraju. Zakup systemów OPL stanowi jeden z najdroższych elementów programu modernizacyjnego Polskich Sił Zbrojnych. Polska na zakup systemów średniego zasięgu Patriot w ilości ośmiu baterii wyda ok. 100 mld zł. Taka ilość, pozwalająca na zestrzeliwanie rosyjskich rakiet balistycznych Iskander, stanowi absolutne minimum do obrony polskiej przestrzeni powietrznej. Niestety systemy muszą być rozproszone po całym kraju w celu ochrony innych strategicznych miejsc, takich jak lotniska czy duże aglomeracje miejskie z Warszawą na czele.

Polska realizuje program budowy wielozadaniowych fregat z wysokimi zdolnościami obrony powietrznej Miecznik. Głównymi efektorami przeznaczonymi do realizacji działań operacyjnych, będą brytyjskie rakiety CAMM. Mowa o tych samych które są przewidziane w lądowych systemach krótkiego zasięgu Narew. Fregaty Miecznik mają pełnić role wysuniętego morskiego ramienia polskiej obrony powietrznej. Stanowią idealne uzupełnienie lądowych systemów obrony powietrznej, które ze względu na ilość nie będą mogły w pełni zabezpieczyć naszych instalacji energetycznych. W dodatku dzięki rozbudowanym systemom sonarowym będą mogły jednocześnie patrolować oraz chronić podmorskie instalacje energetyczne, które obnażyły swoją wrażliwość na akcje dywersyjne jak incydenty Nord Stream 1 i 2.

W połączeniu z sojuszniczymi flotami na Bałtyku, mowa przede wszystkim o flocie niemieckiej oraz duńskiej a w przyszłości być może szwedzkiej oraz fińskiej, które również mają w planach rozbudowę swoich potencjałów morskich, powstanie przeciwwaga wobec rosyjskiej Floty Bałtyckiej oraz zlokalizowanych w Królewcu systemów rakietowych.

Mieczniki to nie jedyna karta w rękach naszej marynarki. Niszczyciele min Kormoran II stanowią główny potencjał przeciwminowy na Bałtyku, będący najnowocześniejszym tego typu rozwiązaniem na świecie. Jednostki te posiadają również zdolności obserwacyjne, badania dna morskiego, posiadające przewodowe, zdalne drony ROV czy drony Głuptak. Posiadają one zdolności pełnego systemu monitoringu instalacji takich jak Baltic Pipe bądź morskie farmy wiatrowe, ze zdolnościami do reagowania w przypadku wykrycia niebezpieczeństw.

Co prawda, podobne działania obserwacyjne za pomocą specjalnych sonarów mogą prowadzić specjalistyczne, morskie samoloty patrolowe, jak P-8 Poseidon. Problem polega jednak na tym, że lotnictwo morskie nie ma zdolności do natychmiastowego przeciwdziałania w przypadku wykrycia prób akcji sabotażowych pod powierzchnią morza. W takich sytuacjach liczy się każda chwila, a systemy, które posiadają polskie okręty mają zdolności do takowej reakcji w odpowiednim czasie. Kolejną przewagą morskich systemów obserwacyjnych nad powietrznymi jest ich koszt, który jest nieporównywalnie większy w przypadku działań samolotów. Nie wyklucza to jednak ich wspólnej kooperacji a nawet może zostać dzięki temu zwiększona skuteczność systemów obserwacyjnych poprzez wzajemne uzupełnienie zdolności. Doprowadza to potencjalnego agresora do zwiększenia kosztów potencjalnej operacji do stopnia, który w pewnym momencie przestanie być akceptowalnym w relacji koszt-efekt.

Marynarka Wojenna RP oraz polski system energetyczny mogą sobie dać, wzajemne bodźce do rozwoju. Jedna strona daje bezpieczeństwo druga realizacje konkretnych zadań na szczeblu strategicznym. Pewną ironią losu jest fakt, że przez lata wobec obydwu tych podmiotów nie prowadzono żadnych działań modernizacyjnych, doprowadzając do ich niewydolności operacyjnych. Modernizacja tych sektorów, a wręcz rewolucja w ich strukturach zaczęła się w obu przypadkach w podobnym czasie.

Decyzja o rzeczywistej modernizacji marynarki nastąpiła między innymi pod presją działań Federacji Rosyjskiej w Ukrainie. Polacy doszli do wniosku, że nie ma już czasu na dalsze debaty, ale potrzebują realnych działań. Warto zacytować sentencję brytyjskiego premiera Winstona Churchilla: „Nigdy nie pozwól by dobry kryzys się zmarnował”. Ta maksyma została w tym przypadku zrealizowana w praktyce. Koszty które będzie trzeba w tym przypadku ponieść krótkoterminowo wydają się ogromne, jednakże mają zwrócić się w postaci długoterminowego spokoju.

https://biznesalert.pl/tag/energetyku-pilnuj-baltyku/

Najnowsze artykuły