Jakóbik: Ekolodzy atakują pływający gazoport w Polsce, ale nie trafiają

21 lutego 2024, 07:30 Bezpieczeństwo

Raport zalecający zastąpienie gazu odnawialnymi źródłami energii atakuje planowany pływający gazoport w Zatoce Gdańskiej, ale ciepłownictwo go potrzebuje. Jednakże rola gazu w polskiej gospodarce powinna spadać – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

FSRU w Kłajpedzie. fot. kn.lt
FSRU w Kłajpedzie. fot. kn.lt
  • IEEFA prognozuje, że zapotrzebowanie na LNG w Europie osiągnie szczyt w 2025 roku, a następnie będzie systematycznie spadać w drugiej połowie dekady. To niższe zużycie gazu będzie w znacznym stopniu napędzane przez pieniądze przeznaczane na efektywność energetyczną budynków i wprowadzanie nowych mocy OZE.
  •  – Niższe zużycie gazu rodzi dalsze pytania dotyczące planów budowy nowej infrastruktury importu w Europie. W Polsce taką infrastrukturą ma być terminal FSRU w Gdańsku – czytamy w materiale.
  • Bez gazu nie obędzie się ciepłownictwo, które realizuje politykę klimatyczną przestawiając się na to paliwo z węgla. FSRU ma służyć zapewnieniu bezpieczeństwa dostaw między innymi do nowych bloków ciepłowniczych.
  • Być może zatem sposobem na ograniczenie roli gazu w polskiej gospodarce będzie wsparcie inwestycji w indywidualne, odnawialne źródła energii oraz ciepła, przy pozostawieniu tego paliwa tam, gdzie jest nieodzowne, to znaczy w ciepłownictwie systemowym.

Popyt na gaz ziemny w Europie był w ubiegłym roku najniższy od 10 lat – wynika z analizy Institute for Energy Economics and Financial Analysis (IEEFA). Zapotrzebowanie na ten surowiec spadło o 20 procent od czasu inwazji Rosji na Ukrainę. Amerykański think-tank przeanalizował najnowsze dane. Największy spadek popytu zanotowano w Niemczech i Włoszech, a znaczne spadki nastąpiły w Holandii, Francji i Hiszpanii.

W Polsce zapotrzebowanie na gaz spadło o 14 procent od 2021 roku, jednocześnie import gazu skroplonego LNG wzrósł o blisko dwie trzecie – głównie z USA i Kataru. IEEFA prognozuje, że zapotrzebowanie na LNG w Europie osiągnie szczyt w 2025 roku, a następnie będzie systematycznie spadać w drugiej połowie dekady. To niższe zużycie gazu będzie w znacznym stopniu napędzane przez pieniądze przeznaczane na efektywność energetyczną budynków i wprowadzanie nowych mocy OZE. – Niższe zużycie gazu rodzi dalsze pytania dotyczące planów budowy nowej infrastruktury importu w Europie. W Polsce taką infrastrukturą ma być terminal FSRU w Gdańsku – czytamy w materiale.

Jeśli chodzi o Polskę, to tamtejsza minister klimatu twierdzi, że druga jednostka FSRU ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, ale fakt, że projekt został odłożony na półkę w listopadzie z powodu braku zainteresowania rynku, mówi co innego. Polskie zapotrzebowanie na gaz spada i nie uzasadnia budowy dalszej infrastruktury importowej – mówi Ana Maria Jaller-Makarewicz, główna analityczna ds. energii w Europie w IEEFA. Faktem jest, że nie będzie na razie sprowadzany FSRU2, czyli druga jednostka do magazynowania i skraplania w Zatoce Gdańskiej, ze względu na brak zainteresowania sąsiadów Polski reeksportem. Pierwsze FSRU ma już rezerwację przepustowości przez PGNiG z Grupy Orlen i została już przyjęta decyzja środowiskowa w jego sprawie.

Jednakże rola gazu w gospodarce polskiej powinna spadać i należy się tu zgodzić z ekologami. – W zeszłym roku zużycie gazu spadło do najniższego poziomu dawna. Sama produkcja energii elektrycznej z tego paliwa była najniższa od 5 lat, a więcej prądu wygenerowały turbiny wiatrowe. Jednak Polska zdaje się ignorować ten trend, inwestując w budowę terminala gazowego w Gdańsku i nawet dziesięciu dużych bloków elektrowni gazowych – wskazuje Diana Maciąga z Polskiej Zielonej Sieci. – To tworzy błędne koło wzrostu zapotrzebowania na paliwo, które musi być importowane w coraz większej ilości, co z kolei ma uzasadniać budowę terminali i gazociągów. Pamiętajmy, że polegamy na paliwie zależnym od kryzysów geopolitycznych i decyzji dostawców. To ogromne ryzyko i w praktyce oddanie bezpieczeństwa energetycznego w ręce zagranicznych koncernów paliwowych.

Rola gazu w energetyce powinna być minimalizowana pomimo zalet wysokiej elastyczności pracy takich jednostek, która służyłaby stabilizowaniu dostaw energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Polska powinna mieć jak najwięcej źródeł odnawialnych przy uwzględnieniu ograniczeń systemowych. Jednakże są bariery fizyczne. Bez gazu nie obędzie się ciepłownictwo, które realizuje politykę klimatyczną przestawiając się na to paliwo z węgla. FSRU ma służyć zapewnieniu bezpieczeństwa dostaw między innymi do nowych bloków ciepłowniczych. Tymczasem nie ma możliwości zastąpienia na dużą skalę ciepłownictwa systemowego odnawialnymi pompami ciepła.  – Wobec spodziewanego wzrostu zapotrzebowania na gaz ziemny wynikającego z transformacji energetycznej zwłaszcza sektora ciepłowniczego, ale również w pewnym zakresie sektora energetycznego Terminal FSRU w Zatoce Gdańskiej jest konieczny do zabezpieczenia wymaganych wolumenów gazu ziemnego – ocenia dr Tomasz Włodek z Akademii Górniczo-Hutniczej. – Poza tym opierając w znacznej części zaopatrzenie Polski w gaz ziemny na dostawach LNG konieczne jest zdywersyfikowanie miejsc ich odbioru. Zatem kwestia terminalu FSRU nie powinna podlegać dyskusji, to jest sprawa bezpieczeństwa energetycznego w okresie transformacji energetycznej naszego kraju.

Być może zatem sposobem na ograniczenie roli gazu w polskiej gospodarce będzie wsparcie inwestycji w indywidualne, odnawialne źródła energii oraz ciepła, przy pozostawieniu tego paliwa tam, gdzie jest nieodzowne, to znaczy w ciepłownictwie systemowym. Nie jest wykluczone, że transformacja energetyczna nastąpi szybciej, a FSRU okaże się zbędne. Wówczas ujawni się inna zaleta tego rozwiązania. W przeciwieństwie do terminalu stacjonarnego, jednostka do magazynowania i regazyfikacji może zostać odprawiona i wykorzystana w innym porcie albo jako gazowiec.

Jakóbik: Czeski film wokół pływającego gazoportu w Polsce