FT: Nord Stream 2 to projekt geopolityczny. Polski cios zagroził inwestycji

28 września 2016, 08:15 Alert

Publicysta Financial Times Neil Buckley przekonuje, że gazociąg Nord Stream 2 krytykowany w Europie Środkowo-Wschodniej jest narzędziem geopolitycznej gry Rosji, za której realizację jest odpowiedzialny m.in. Gazprom.

fot. Nord Stream AG

Krytycy przedsięwzięcia ostrzegają, że projekt zaszkodzi konkurencji, zwiększy zależność Europy od rosyjskiego gazu i zagrozi stabilności przesyłu gazu przez Ukrainę oraz Słowację. Taką optykę przyjmują kraje wspomnianego regionu, ale także USA i część oficjeli w Komisji Europejskiej. Buckley wymienia wśród zwolenników Nord Stream 2 firmy zaangażowane w projekt: niemieckie BASF i Uniper, francuskie Engie, austriacki OMV i brytyjsko-holenderski Shell. – Do grona wchodzą także, najwyraźniej, politycy niemieccy jak Kanclerz Angela Merkel. Mówią oni, że Nord Stream 2 wyeliminuje ryzyko tranzytowowe. To eufemizm dla zgody na pominięcie przez Rosję w dostawach gazu szlaku ukraińskiego.

Publicysta Financial Times przypomina, że w 2006 i 2009 roku doszło do przerw dostaw przez Ukrainę, które zaszkodziły temu krajowi i Europie. Zdaniem zwolenników nowego gazociągu z Rosji do Niemiec, szlak bałtycki będzie bezpieczniejszy.

Według Buckleya Polska zadała Nord Stream 2 potencjalnie śmiertelny cios. Jej urząd antymonopolowy ostrzegł, że zablokuje koncentrację w postaci konsorcjum z udziałem Gazpromu i europejskich spółek zaangażowanych w projekt, bo zagroziłoby ono konkurencyjności na rynku w regionie. Bez zgody Polaków nie byłoby to możliwe. Udziałowcy zdecydowali, że wycofają wniosek i szukają nowej formuły „wkładu” w projekt. Samodzielne finansowanie projektu przez Gazprom to według cytowanego bułgarskiego ambasadora w Rosji Iliana Wasilewa „skrajny optymizm”.

Rosjanie zapowiadają jednak, że ogłoszą nowy model finansowania Nord Stream 2 podczas Forum Ekonomicznego w Petersburgu, które odbędzie się na początku października. FT podejrzewa, że może chodzić o pomoc państwową, chociaż budżet Rosji już teraz jest nadwyrężony. Jednocześnie Gazprom wystąpił o zgodę środowiskową Szwecji na położenie magistrali. Rury potrzebne do budowy trafiły już do portu Kotka w Finlandii, chociaż Helsinki mają wydać zgodę dopiero w 2017 roku.

Neil Buckley ocenia, że Nord Stream 2 może posłużyć Rosji do pominięcia Ukrainy w tranzycie i pozbawienie jej zysków z tego tytułu. Jeżeli projekt upadnie, wzrośnie znaczenie dostaw na rynek europejski przez Turcję, do których chce przekonać Ankarę Moskwa. Na razie jest zgoda na jedną nitkę Turkish Stream na potrzeby tureckie.

W rozmowie z Financial Times wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. Unii Energetycznej Marosz Szefczovicz ocenił, że Nord Stream 2 prezentuje się niczym „rodzaj kary” dla Ukrainy, za jej prozachodni zwrot polityczny z 2014 roku. Szefczovicz uznał, że projekt jest „sprzeczny z tym, co chcemy osiągnąć” w ramach Unii Energetycznej.

Ambasador Wasilew ocenia, że ważnym celem projektu może być uczynienie z Niemiec rozdzielni na rosyjski gaz i dodatkowe związanie z Rosją tego kraju. Buckley przypomina, że choć wiązałoby się to z dużymi zyskami dla firm niemieckich, to rodziłoby zależność niebezpieczną w długim terminie.

Autor komentarza konstatuje, że wobec kolejnych zwrotów akcji w związku z rosyjskimi planami nowego gazociągu do Europy, dla partnerów europejskich Gazpromu będzie „trudne do zniesienia” oskarżenie rosyjskiej spółki o bycie narzędziem politycznym Kremla. Z tego względu będzie trudne powiększenie wartości spółki, która na giełdzie jest obecnie wyceniana na jedną szóstą wyceny sprzed dekady.