Furfari: Najpierw zelektryfikujmy Afrykę, potem zajmijmy się wodorem

30 lipca 2020, 10:30 Energetyka

Profesor Samuel Furfari z Uniwersytetu w Brukseli skrytykował na łamach European Scientist europejską strategię wodorową. Twierdzi on, że jest ona nierealistyczna i abstrahuje od prawdziwych problemów transformacji energetycznej na świecie.

Krytyka europejskiej strategii wodorowej

– Komisja Europejska przedstawiła swoją strategię wodorową. Jest przekonana, że „czysty” wodór będzie realnym rozwiązaniem dla gospodarki neutralnej dla klimatu, a w UE szybko powstanie łańcuch dostaw. KE twierdzi, że zrobi to w ciągu najbliższych pięciu lat, bo ​​„od 2025 do 2030 roku wodór musi stać się nieodłączną częścią naszego zintegrowanego systemu energetycznego, z co najmniej 40 GW odnawialnych elektrolizerów wodoru i produkcją do 10 mln ton odnawialnego wodoru w UE” . W 2030 roku wodór produkowany przy użyciu energii odnawialnej powinien zostać wdrożony w całej UE. W ten sposób idzie za przykładem Niemiec, które miesiąc wcześniej wprowadziły strategię wodorową. Komisja wie, że będzie to sprzeczne z prawem rynkowym i proponuje w związku z tym utworzenie łańcucha wartości poprzez zwiększenie popytu na wodór, który obecnie nie istnieje; będzie to wymagało ram wsparcia, czyli narzuceniu rynkowi polityki – pisze Furfari.

– Przekształcenie tej niepożądanej nadwyżki energii elektrycznej w wodór nastąpi poprzez elektrolizę wody, a następnie wykorzystanie jej jako paliwa lub przekształcenie z powrotem w energię elektryczną w ogniwach paliwowych. To cud: czysta energia elektryczna produkująca czyste paliwo. Jako bonus, będzie to alternatywa dla pojazdów elektrycznych na wypadek, gdyby ta inna narzucona strategia również nie zadziałała! Zauważmy, że Niemcy, Japonia, Korea Południowa, a nawet Rosja właśnie ogłosiły poważne inwestycje w mobilność napędzaną wodorem, aby nie polegać zbytnio na metalach rzadkich i chińskich bateriach. Entuzjazm sięga szczytu: pociągi, statki, a nawet samoloty będą zasilane wodorem – pisze.

– Oto proponowany mechanizm: nadmiar energii ze źródeł odnawialnych będzie wykorzystany do wytwarzania wodoru przez elektrolizę wody. Wodór będzie sprężany lub skraplany do transportu i magazynowania, a następnie spalany w celu wytworzenia energii elektrycznej. Żaden z tych kroków nie wymaga nowej technologii, wystarczy zainwestować w realizację. Ale przemysłowe procesy chemiczne nigdy nie są w stu procentach wydajne i dlatego bez dotacji nie będzie miał zastosowania przemysłowego. Nieefektywność przekłada się oczywiście na wyższy koszt – uważa naukowiec.

– Niezależnie od polityki UE wodór będzie produkowany na całym świecie w tańszej technologii, czyli z wszechobecnego i taniego gazu ziemnego. Ponieważ produkt może mieć tylko jedną cenę na wolnym rynku, „odnawialny” wodór będzie musiał być dotowany tak długo, jak długo będzie dostępny gaz ziemny, tj. przez co najmniej sto lat. Oczywiście niektóre gałęzie przemysłu UE skorzystają na nieoczekiwanych skutkach strategii wodorowej – rozumieją manipulację rynkiem przez politykę – podobnie jak inne w erze biopaliw; będą korzystać z gwarantowanych cen i ekologicznego wizerunku, oczywiście, kosztem podatników/konsumentów. Nic więc dziwnego, że 10 marca tego roku zawarli sojusz z Komisją Europejską, podobnie jak inni w przypadku baterii i biopaliw – przekonuje Samuel Furfari.

– To zrozumiałe, że bogata myśli o tym bogata Europa, ale Międzynarodowa Agencja Energii Odnawialnej (IRENA) dobrze wie, że tylko 35 procent mieszkańców Afryki ma dostęp do energii elektrycznej; pilną kwestią powinno być zelektryfikowanie Afryki i powstrzymanie się od produkcji wodoru, gdy występuje taki niedobór energii elektrycznej. To jest absurdalne, niegodne i etycznie nie do zniesienia – twierdzi.

– Często w życiu, gdy coś robimy źle, robimy coś innego, aby ukryć tę pierwszą rzecz. Tak dzieje się z wodorem. Przerażający jest zielony upór i indoktrynacja, w którą popadli europejscy politycy. Naukowcy i inżynierowie powinni zawsze być otwarci na nowe rozwiązania i wierzyć w postęp technologiczny. W istniejącym procesie nadal można nieznacznie poprawić wydajność, a tym samym ekonomię. Ale w przypadku wodoru minęło tyle czasu, odkąd znamy cały problem, że życzliwa wiara w radykalną poprawę wydajności nie jest oznaką mądrości. To, co obiecuje UE w tej dziedzinie, to nic innego jak wydatki podatkowe na rozwiązanie, którego nikt na świecie nie przyjmie – argumentuje profesor Samuel Furfari.

Źródło: European Scientist, opracował Michał Perzyński

Jakóbik: Polska Hydrogen Ready, czyli jak realizować strategię bez strategii